Mateusz Kędzierski: Jeśli chodzi o ligę polską, to sezon 2012 był dla ciebie zupełnie nieudany. Przychodziłeś do Tarnowa z myślą o startach, a tymczasem skończyło się na paru meczach, a nawet biegach.
Dawid Lampart: Ciężko coś powiedzieć na ten temat. W Polsce ten sezon był stracony. Cieszę się, że w połowie roku udało mi się znaleźć klub w Anglii (Swindon Robins) i zacząłem tam startować. Gdyby nie to, byłby to sezon całkiem na minus. Na szczęście odjechałem tam kilkanaście meczów i wszystko skończyło się nie najgorzej.
Zyskałeś coś dzięki byciu w tarnowskim klubie w sezonie 2012?
- Tak jak powiedziałeś, odjechałem tam tylko kilka meczów, do tego po dwa, trzy biegi w każdym z nich, dlatego ciężko powiedzieć, żebym coś zyskał. Na szczęście teraz już wiem jakiego błędu mam nie popełniać w kolejnych latach.
W Anglii było zupełnie inaczej niż w Polsce. Jak to się w ogóle stało, że dołączyłeś do ekipy Swindon Robins?
- Jak to się stało? Siedziałem sobie w środku tygodnia nad wodą, bo nie było co robić (śmiech). Nie było gdzie jeździć, to odpoczywałem. Otrzymałem telefon od "Rosco" (Aluna Rossitera, menadżera Swindon Robins) z zapytaniem, czy mam ochotę zacząć startować gdzieś w Anglii. Bez większego zastanowienia spakowałem się, wziąłem sprzęt i zawiozłem do Anglii. Motory miałem przygotowanie i tak to się zaczęło.
W Polsce nie punktowałeś prawie w ogóle, a w Anglii zaliczałeś bardzo udane występy. Co zatem było nie tak? Ten sprzęt nie był wystarczająco szybki na naszą ligę?
- W Anglii też różnie z tym bywało. Były mecze dobre, gdzie robiłem po 10, 12, czy nawet 13 punktów. Było też kilka takich spotkań, podczas których nie wiedziałem jak dopasować sprzęt. W tym sezonie na większości torów startowałem po raz pierwszy w swojej karierze. Angielskiego żużla nie idzie się nauczyć w parę miesięcy. Jeśli chodzi o Polskę, to wychodzi brak jazdy. Wszystko wynikło z braku startów od samego początku roku. W 2009 i 2010 roku od początku zacząłem startować w Anglii, w Polsce i jeszcze do tego doszły młodzieżówki. Dzięki temu były to jedne z moich lepszych sezonów. Wtedy w lidze robiłem około dwóch punktów na bieg. Jak mam mało jazdy, to po prostu nie idzie.
Zostaniesz w Swindon na kolejny rok?
- Jeszcze nie wiem, ale myślę, że w przyszłym tygodniu, bądź z początkiem grudnia wyjaśni się moja przynależność klubowa. Mam nadzieję, że będę już wtedy wiedział jakie kluby w lidze angielskiej i polskiej będę reprezentował, bo na tych dwóch ligach zamierzam się skupić i chcę jeździć w nich od samego początku kolejnego sezonu.
A co ze Szwecją?
- Szukałem klubu w Szwecji, ale jak na razie nie udało mi się nic znaleźć. Będzie drugie okienko transferowe w kwietniu, to wtedy też będę próbował. Z tego co mi wiadomo, to teraz w Szwecji ciężko jest znaleźć klub, bo wprowadzono tam nowe przepisy. Nie wiem dokładnie jak one wyglądają, ale wiem, że w stosunku do poprzednich lat, więcej Szwedów musi mieć miejsce w podstawowym składzie (min. czterech - dop. red).
Jesteś zawodnikiem, który w tegorocznym sezonie wywalczył drużynowo dwa złote medale. Chodzi oczywiście o ligę polską i angielską. Chyba świetnie się z tym czujesz.
- Na pewno tak. Szkoda, że w Polsce nie mogłem się do tego bardziej przyczynić. Trudno, trzeba było to przeboleć. Chłopaki dali radę i trzeba się cieszyć z tego co jest. Dobrze, że nie było jeszcze gorzej. W Polsce dużo nie jeździłem i też trochę inaczej podchodzę do tego złota. W Anglii było bardzo fajnie, bo była świetna atmosfera. Poza tym wszyscy dobrze się znamy. W ostatnim meczu finałowym troszeczkę zawaliłem, ale mimo to udało nam się wywalczyć złoto. We wcześniejszych meczach startowałem dużo lepiej, więc można mi to jakoś wybaczyć.
W sieci jest nagranie, które pokazuje waszą radość ze złota, zarówno twoją, jak i reszty drużyny. Pewnie tamte chwile były jednymi z najbardziej pozytywnych w całej twojej karierze.
- Tak, bo nie co roku wywalcza się złoto, a szkoda (śmiech). Tak jak wspomniałem, byliśmy bardzo zgraną drużyną. Dodatkowo team świetnie poukładał "Rosco". Ta radość była też swego rodzaju podziękowaniem dla kibiców i sponsorów za cały sezon.
Nie mogę też nie zapytać o twoją przyszłość w lidze polskiej. Mam tu na myśli przede wszystkim jazdę w twoim klubie macierzystym. Ty pewnie chciałbyś wrócić do Rzeszowa. Nie mylę się?
- Zastanawiałem się nad tym. Wiadomo, Rzeszów to jest klub, w którym się wychowałem. Cały czas myślę o tym, aby wrócić do Rzeszowa. Z drugiej strony, nie wiem czy jestem gotowy na to, by wracać już w tym roku. Nie wiem czy czasem nie wybiorę innej drogi, czyli startów w I lidze, by odjechać dobry sezon i później atakować ekstraligę.
Czasami zrobienie jednego kroku do tyłu, a potem dwóch naprzód procentuje.
- Nie wydaje mi się, by jazda w I lidze była krokiem do tyłu. Tam też jeżdżą bardzo dobrzy zawodnicy i wcale nie jest łatwo. Z tego co pamiętam, to w pierwszej lidze nie jeździło mi się najgorzej. Mam nadzieję, że przyszły sezon będzie dla mnie dobry w Anglii i w Polsce. W najbliższych dniach jeszcze będę się nad tym wszystkim zastanawiał. Nie jest powiedziane, że nie wyląduję w ekstralidze. Zobaczymy, mam taki KSM (2,50 - dop. red.), który pasowałby niektórym zespołom.
Twój KSM sprawia, że w swoich zestawieniach widziałoby cię wiele drużyn. Czy masz dużo ofert z klubów ekstraligowych i I-ligowych?
- Nie ma zbyt wiele ofert, ale po takim sezonie nie ma się co dziwić. Mimo to wierzę, że jakiś klub sobie znajdę i będę mógł cieszyć kibiców jazdą.
Jak będziesz się przygotowywał do kolejnego sezonu? Czy podczas tej przerwy zimowej będziesz trenował razem z żużlowcami z Rzeszowa?
- W tamtym roku już było tak, że nie przygotowywaliśmy się wszyscy razem. Każdy trenował indywidualnie, a szkoda, bo we wcześniejszych latach zawsze mieliśmy razem treningi. Spotykaliśmy się codziennie i było bardzo fajnie. Ja już zacząłem przygotowania praktycznie od początku listopada. Jeśli chodzi o kondycję, to przygotowuję się na siłowni, basenie i do tego biegam. Jeżdżę także na crossie trzy razy w tygodniu. Jeśli pogoda pozwoli, to będziemy jeździć jak najdłużej. Później brak motocykla trzeba będzie nadrobić jakimiś dodatkowymi treningami.
Czy chciałbyś coś jeszcze dodać?
- Chciałbym podziękować wszystkim swoim sponsorom, bo bez nich byłoby bardzo ciężko.