Andrzej Witkowski przyznał, że frekwencja na stadionach żużlowych w Polsce była znacznie mniejsza niż chociażby przed rokiem, ale nie potrafił podać dokładnej przyczyny takiego stanu rzeczy. - To prawda, że frekwencja spada i myślę, że nie ma jednej przyczyny takiego zjawiska. Mogę powiedzieć, że frekwencja wzrasta, ale przed telewizorami. Mamy badania oglądalności Ekstraligi i w roku 2012 więcej ludzi oglądało rozgrywki ekstraligi żużlowej niż w 2011 - przyznał. - Chce także poinformować, że wszystkie pieniądze, które otrzymuje Ekstraliga za prawa do transmisji zostały podzielone na dziesięć klubów. Podkreślam również, że Polski Związek Motorowy otrzymuje z tego 5 proc. - dodał.
Sternik motocyklowej centrali uważa, że trzeba wyciągnąć wnioski ze słabego pod praktycznie każdym względem sezonu 2012. Przypomniał także o ważnej roli kibica. - Chciałbym zwrócić uwagę na dwa aspekty minionego sezonu. Podzielam pogląd, że z punktu widzenia sportowego był to kiepski rok, ale zawsze taki rok musi się kiedyś zdarzyć, kiedy najlepszy zawodnik przegrywa, a najlepsza drużyna nie osiąga sukcesu. Mądrością działaczy PZM i wszystkich innych jest wyciąganie wniosków. Jeżeli chodzi o wynik sportowy, to wiemy, że inaczej musimy przygotować drużynę i równocześnie musimy mieć inne oczekiwania w stosunku do klubów, które muszą bardziej zadbać o kibica.
- Kibic jest klientem, który przychodzi na stadion, ponieważ kocha żużel. Możemy zaobserwować taką sytuacje w Zielonej Górze i w kilku innych ośrodkach. Na stadionie powinna panować atmosfera otwarcia dla kibiców żużlowych, połączona z szacunkiem dla zawodników, którzy uprawiają bardzo niebezpieczny sport. To powinno przywrócić wartość polskiego żużla w 2013 roku - twierdzi Witkowski.