- Na pewno ten rok był dobrym rokiem. Mógłby być jeszcze lepszy, gdybyśmy awansowali do Ekstraligi i wtedy zostałby spełnione wszystkie najskrytsze marzenia. Jeżeli chodzi o resztę aspektów, to był to naprawdę udany rok pod każdym względem mimo ciężkiego kryzysu. Ja jestem jednak takim człowiekiem, że nigdy się nie załamuje i nie mówię, że jest coś źle. Patrzę na sprawy tak, żeby wszystko wyglądało lepiej i dążę do tego, jak ma być żeby było dobrze, a nie narzekać - mówi Zbigniew Fiałkowski.
Prezes pomorskiego klubu jest zadowolony z mijającego roku i nie ukrywa zadowolenia z faktu, że w Grudziądzu jeżeli chodzi o żużel, idą pozytywne zmiany. - Nie należę do ludzi, którzy ciągle narzekają i wolę mówić o tym co będzie w przyszłym roku dobrego. Mogę powiedzieć, że ten rok zakończył się bardzo dobrze. W tej chwili układamy mocny skład, a decyzja radnych o powołaniu spółki pozwala nam z optymizmem patrzeć w przyszłość.
Duża ilość obowiązków spowodowała, że Zbigniew Fiałkowski spędzi sylwestra w domu i nie wyjedzie za granicę do swoich znajomych. - Sylwestra spędzę z moją rodziną w domu i nigdzie nie wychodzę. Ze względu na to, że nie mogłem wyjechać do moich przyjaciół, to wszystkie plany legły w gruzach i nie ma już innych możliwości. Przez ogromną ilość pracy m.in. w klubie, zostaję w Grudziądzu - zdradza prezes GTŻ-u Grudziądz.
W Grudziądzu skład tez jeszcze nie zamkniety