Przyjezdni w dniu dzisiejszym byli dysponowani gorzej, niż się tego spodziewano. Co prawda początek zawodów należał zdecydowanie do nich, ale po kilkukrotnym zroszeniu toru, był on raczej sprzymierzeńcem gospodarzy. W ekipie miejscowych kolejny mecz zawalili: Marcin Nowaczyk oraz Marcel Kajzer. Tak o słabszej formie tego drugiego mówi opiekun RKS-u, Henryk Jasek: - Marcel miał ostatnio sporo upadków, mówi że wszystko jest już w porządku, ale wydaje mi się, że musi je jednak odczuwać i dlatego radzi sobie gorzej. Nieco lepszego wyniku kibice spodziewać mogli się także po Ronniem Jamrożym, który co warte odnotowania, zanotował w swym pierwszym biegu defekt na drugiej pozycji. Łącznie wywalczył on 8 punktów plus bonus. Po serii kiepskich spotkań, do wyższej dyspozycji powrócił, jadący na lepszym sprzęcie, Piotr Dym. Kolejne bardzo dobre zawody w wykonaniu Jasona Doyle’a. Australijczyk zdobył w sześciu startach 12 punktów oraz bonus. Po meczu tak skomentował swą jazdę: - Jeżeli chodzi o moją osobę i moją dyspozycję, to mogę być dziś umiarkowanie zadowolonym. Jeśli chodzi natomiast o drużynę, to nie możemy niestety się cieszyć z kolejnej porażki. Zbyt często jazdy po szerokiej próbował Grzegorz Knapp, który w czterech biegach wywalczył 4 oczka i dwa bonusy. Fatalnie radził sobie także Erik Pudel, który po każdym swym starcie pozostawał kilkanaście metrów za rywalami już po rozegraniu pierwszego łuku.
W ekipie przyjezdnych prym wiedli, podobnie jak w rundzie zasadniczej podczas meczu w Rawiczu, bracia Łagutowie. Łącznie zdobyli oni 24 punkty. - Nie mogę dojść w ostatnich meczach do wysokiej dyspozycji. Miałem niedawno trochę upadków i to jest po części tego przyczyną - tak tłumaczył swój katastrofalny występ Kjastas Puodzuks. Bardzo słabo na doskonale znanym sobie rawickim owalu radził sobie także Andriej Korolew. Doświadczony zawodnik z polskim obywatelstwem po meczu przyznał, że w
jego drużynie część zawodników jeździ na kontraktach amatorskich: - Z tych żużlowców, którzy jechali dzisiaj, to dwójka Polaków, bracia Łagutowie i Kjastas Puodzuks jeżdżą na własnym sprzęcie, pozostali zawodnicy startują na klubowych motocyklach. Średnio udane były to zawody dla dwójki naszych rodaków w zespole Lokomotivu - Pawła Miesiąca i Piotra Śwista. Ten drugi swym zwycięstwem w biegu czternastym zapewnił swej drużynie wiktorię w tym ważnym wyjazdowym spotkaniu. - Przed tym wyścigiem nastąpiła pewna zmiana w przełożeniach i to poskutkowało - tłumaczył po spotkaniu Twisty. Sporo punktów gospodarzom wyrwał także żużlowiec – amator, Maksim Bogdanovs, który mimo jazdy w kratkę zdobył 8 punktów z dwoma bonusami.
Zawody już od początku układały się pechowo dla gospodarzy. W biegu pierwszym jadący przez moment na prowadzeniu Marcel Kajzer spadł na miejsce drugie, by po chwili skończyć swój udział w biegu na skutek defektu motocykla. Po raz kolejny złośliwość czynników martwych spotkała Niedźwiadków w gonitwie drugiej, kiedy to jadący na drugim miejscu Jamroży musiał pogodzić się z defektem. - W kolejnych zawodach przytrafia mi się to samo, czyli problemy ze świecą zapłonową - mówił Ronnie. Sędzia nakazywał równanie toru średnio co dwa – trzy biegi, bowiem kiedy zawodnicy wjeżdżali w drugi wiraż, żaden kibic nie był w stanie przez chwilę dostrzec, który z nich jest na prowadzeniu. Tor, z którego strasznie się kurzyło był na początku zawodów sprzymierzeńcem Łotyszy. Po wielokrotnym jego polaniu, sytuacja ta się zmieniła. Na uwagę zasługuje wyścig ósmy wygrany przez przyjezdnych w stosunku 5:1. Pierwotnie wynik biegu układał się na remis, jednak na wyjściu z pierwszego łuku kompletnie nie zrozumieli się ze sobą zawodnicy gospodarzy i jadący na drugim miejscu Marcin Nowaczyk dał się na drugim okrążeniu wyprzedzić Grigorijowi Łagucie. Grisza wraz z Artiomem Łagutą rozumieli się na torze znakomicie, dla oka kibica szkoda tylko, że mogli się zaprezentować razem zaledwie w jednym wyścigu. Po podwójnej wygranej miejscowych w gonitwie dziewiątej mecz, można powiedzieć, rozpoczął się od nowa. Bieg dziesiąty miał zadecydować o tym, czy gospodarze włączą się skutecznie do walki o zwycięstwo. Najlepiej ze startu wyszli w nim przyjezdni, ale Jason Doyle po znakomitej szarży minął na wyjściu z pierwszego wirażu obu rywali. Jego manewru nie powtórzył jadący na końcu stawki Grzegorz Knapp, który próbował napędzać się przy samym płocie. W związku z dzisiejszym przygotowaniem nawierzchni, takie działanie było jednak zupełnie bezcelowe. Wyścig zakończył się wynikiem 3:3 i wciąż nikt nie mógł być pewien końcowej wiktorii. Do miana jednego z najbardziej interesujących biegów dnia zaliczyć można z pewnością odsłonę dwunastą niedzielnych zmagań w Rawiczu. Wyścig ten został powtórzony w czteroosobowym składzie na skutek upadku w pierwszym łuku Jasona Doyle’a. Obchodzący w sobotę swoje 23 urodziny żużlowiec przez kilkadziesiąt sekund nie podnosił się spod dmuchanej bandy, pod którą wleciał. W powtórce stoczył znakomitą walkę z Maksimem Bogdanovsem i niczym listek nakładał się na Łotysza przez półtorej okrążenia. Młody zawodnik gości umiejętnie przyciął jednak w pewnym momencie do krawężnika, wjechał w odpowiednią koleinę i odjechał przeciwnikowi na kilka metrów. Miejscowi tylko zremisowali w tym wyścigu, nie wykorzystując słabej jazdy Grigorija Łaguty, który zajął ostatnie miejsce. Taka sama para ze strony miejscowych kontra Artiom Łaguta i Piotr Świst ze strony gości – to zapowiedź ogromnych emocji w wyścigu trzynastym. Od startu prowadzenie objęli gospodarze i nie oddali go już do końca. Wynik meczu brzmiał tym samym 38:40. Nierówno spod taśmy wyszli zawodnicy w biegu czternastym, najlepiej Ronnie Jamroży. Rawiczanin nie wykorzystał jednak tego handicapu i zajął w tej gonitwie ostatnie miejsce. Przyjezdni pewnie wygrali 5:1, gonitwa piętnasta była więc już tylko formalnością.
Kolejarz Rawicz przegrał siedemnasty mecz z rzędu w tegorocznym sezonie. To, że Niedźwiadki nie mają żadnych szans na odniesienie jakiejkolwiek wiktorii w Grudziądzu czy Daugavpils jest oczywiste, ale chyba mało kto zdecyduje się postawić nawet małą kwotę pieniędzy na to, że Kolejarz wygra w tym sezonie ostatni mecz przed własną publiką z RKM-em Rybnik.
Łotysze swym zwycięstwem na stadionie imienia Floriana Kapały w Rawiczu niemal przypieczętowali utrzymanie w pierwszej lidze. Przed nimi bowiem jeszcze trzy mecze na własnym stadionie, w których nie powinni mieć żadnych problemów z pokonaniem rywali.
Punktacja:
Lokomotiv Daugavpils:
1. Grigorij Łaguta (3,3,2*,0,3) 11
2. Kjastas Puodżuks (1,0) 1
3. Andrzej Korolew (1,0,0) 1
4. Paweł Miesiąc (0,3,1,3,1) 8
5. Piotr Świst (2*,2,1*,1,3) 9+2
6. Wiaczesław Gieruckij (NS)
7. Artiom Łaguta (3,3,3,2,0) 11
8. Maksim Bogdanow (2*,0,1,3,2*) 8+2
Kolejarz Rawicz:
9. Piotr Dym (2,3,2*,2,2) 11+1
10. Ronni Jamroży (d,1,3,1*,3,0) 8+1
11. Jason Doyle (3,2,3,2,2*,0) 12+1
12. Grzegorz Knapp (2*,1*,0,1) 4+2
13. Marcin Nowaczyk (1,1*,1) 3+1
14. Patryk Ratajszczak (NS)
15. Erik Pudel (1,0,0) 1
16. Marcel Kajzer (d,2,0,0) 2
Bieg po biegu:
1. (63,33) A. Łaguta, Bogdanow, Pudel, Kajzer (d2) 1:5
2. (62,80) G. Łaguta, Dym, Puodżuks, Jamroży (d2) 2:4 (3:9)
3. (63,73) Doyle, Knapp, Korolew, Miesiąc 5:1 (8:10)
4. (62,42) A. Łaguta, Świst, Nowaczyk, Pudel 1:5 (9:15)
5. (62,46) G. Łaguta, Doyle, Knapp, Puodżuks 3:3 (12:18)
6. (63,64) Miesiąc, Kajzer, Nowaczyk, Korolew 3:3 (15:21)
7. (62,71) Dym, Świst, Jamroży, Bogdanow 4:2 (19:23)
8. (62,74) A. Łaguta, G. Łaguta, Nowaczyk, Kajzer 1:5 (20:28)
9. (62,37) Jamroży, Dym, Miesiąc, Korolew 5:1 (25:29)
10. (62,99) Doyle, A. Łaguta, Świst, Knapp 3:3 (28:32)
11. (64,00) Miesiąc, Dym, Bogdanow, Kajzer 2:4 (30:36)
12. (63,65) Bogdanow, Doyle, Jamroży, G. Łaguta 3:3 (33:39)
13. (63,85) Jamroży, Doyle, Świst, A. Łaguta 5:1 (38:40)
14. (63,24) Świst, Bogdanow, Knapp, Jamroży 1:5 (39:45)
15. (63,46) G. Łaguta, Dym, Miesiąc, Doyle 2:4 (41:49)
Sędziował: Andrzej Terlecki z Gdyni
Startowano wg I zestawu
NCD uzyskał Ronnie Jamroży w biegu 9 (62,37 sek.)
Widzów: 300