Podczas gdy pozostali żużlowcy toruńskiej drużyny mieli okazję pojeździć Darcy Ward oglądał ich poczynania z parkingu i z trybuny. - Przyjechałem do Torunia w środę i mam nadzieję, że w czwartek będą tu też moje motocykle, a ja będę mógł wtedy wyjechać na tor - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Australijczyk. - Koledzy z drużyny trenowali już pierwszego dnia bardzo ciężko, więc ja też chciałbym móc pojeździć z nimi. Jestem dobrej myśli, bo wcześniej jeździłem w Australii na motocrossie gdy tylko to było możliwe, gdyż chciałem mieć regularny kontakt z motocyklem.
W ostatnim czasie o Wardzie głośno było z powodów nie mających wiele wspólnego ze sportem. Australijczyk miał w swojej ojczyźnie uciekać na motocyklu przed policją po wcześniejszym piciu alkoholu i paleniu marihuany. Na wieść o perypetiach 20-latka działacze Unibaksu nie kryli, że będą chcieli poprosić swego zawodnika o wyjaśnienia gdy ten przyjedzie do Torunia. - Nie rozmawiałem jeszcze z nikim z klubu o całej sytuacji. W środę zobaczyliśmy się po moim przyjeździe do Torunia. Było bardzo miło, cieszyliśmy się, że się znów widzimy - powiedział Ward.
Już wkrótce młody Australijczyk zadebiutuje w Grand Prix w roli stałego uczestnika - do tej pory występował jedynie z tzw. "dziką kartą". W cyklu startuje za to m.in. jego dobry przyjaciel Chris Holder, aktualny mistrz świata. Ward mówi jednak, że mimo znajomości nie otrzymał na razie rad od kolegi. - Jeśli mam być szczery to Chris na razie nie powiedział mi jeszcze niczego. Wiem, że też przygotowuje się do sezonu i pierwszych zawodów. Już niedługo spotkamy się w Nowej Zelandii na Grand Prix, ale zdaję sobie sprawę z tego, że to turniej indywidualny. Dla mnie w tym sezonie dobrym wynikiem byłoby miejsce w czołowej ósemce klasyfikacji generalnej, choć chciałbym być jeszcze wyżej, na przykład w najlepszej piątce - zadeklarował Darcy Ward.