Grzegorz Drozd: Randka w ciemno, czyli ranking Grand Prix 2013

Za sześć dni w nowozelandzkim Auckland rozpocznie się walka o tytuł indywidualnego mistrza świata. Według fachowców tegoroczna stawka jest najmocniejsza i najbardziej wyrównana w historii cyklu.

Grzegorz Drozd
Grzegorz Drozd

15. Tai Woffinden
Po śmierci ojca z Taia zupełnie zeszło powietrze. Pogrążył się nieco w sportowej apatii. W trakcie debiutu w 2010 roku w roli tunera i mentora pomagał mu legendarny Mike Lee. Nawet długi Mike nie potrafił wytrzymać w boksie Woffindena do końca sezonu. Młody żużlowiec nie jest łatwy we współpracy. Woffinden wie, że jego miejsce w GP jest na wyrost i znalazł się w nim tylko dlatego, bo BSI potrzebowało w stawce Anglika. Bez wiary, że może podołać wyzwaniu, a także bez odpowiedniego budżetu. Skazany na niepowodzenie. Broni go talent. Ale to za mało.

14. Krzysztof Kasprzak
W trakcie zimy powiedział, że daje sobie pięć lat, aby osiągnąć szczyt. Tymi słowami udowadnia, że w dalszym ciągu boi się stanąć oko w oko z presją. Odwleka egzamin dojrzałości własnej kariery. Gdy Krzysztof w 2007 roku dostał stałe miejsce w GP, jego ojciec Zenon karmił mnie w wywiadzie identycznymi rewelacjami o planie pięcioletnim. Kasprzak ma bardzo dobre zaplecze finansowe, sprzęt, starty i dobrego tunera w postaci ojca. Nigdy nie był wielkim talentem, ani jego jazda nie porywała. Podczas wielu lat wyrobił sobie wzorową sylwetkę przy kredzie, ale prawdziwy egzamin umiejętności jest w trakcie walki w kontakcie. Firmowym grzechem KK jest zaciąganie ręcznego na wejściu w łuk. Mało błyskotliwy po szerokiej.

13. Matej Zagar
Ogromny talent i swoboda jazdy na żużlu. Największy minus to brak motywacji i zbyt wyluzowane podejście do żużla. Porażkami zbytnio się nie przejmuje. Za mało zawzięty, co udowadniał wyborami w trakcie kariery. Dość długo wolał kręcić komplety w słabej angielskiej Premier League zamiast przejść do wyższej ligi, a także bardzo późno przystąpił do ligi szwedzkiej i polskiej. Nie lubi się przemęczać. Ani fizycznie ani psychicznie. Nie walczy zbyt twardo. Dobry start, świetne warunki fizyczne i lekka technika.

12. Andreas Jonsson
Kiedyś temu zawodnikowi wróżono wielką karierę. Dobre warunki fizyczne: szczupły i wysoki. Bogata rodzina i samorodny talent. Wielu twierdzi, że AJ ma za dobrze w życiu i nie potrafi wykrzesać z siebie sportowej złości. Coś w tym jest. Po latach "zmuszania" swojej psychiki sięgnął w końcu po medal w 2011 roku. Jego poczucie sukcesu jest już nakarmione. Wie, że następcą Rickardssona nie będzie. Zresztą od młodych lat bardzo irytował się na podobne porównania i kreowania go na następcę Tonego. Nie ta mentalność. Stać go na najbardziej spektakularną walkę w pojedynczych wyścigach, ale nie potrafi zmusić organizmu do ciągłej walki i rywalizacji o "wszystko". Ponadto rozstał się z Blomfeledem i rozpoczął "szukanie" sprzętu od zera.

11. Antonio Lindbaeck
Najsłabszy psychicznie zawodnik w stawce. Dość przypadkowe zwycięstwo w Terenzano naładowało Szweda na drugą część sezonu. Wygrywał jeżdżąc na fali sukcesu. Wiedział, że nic nie musi. Mózg zakodował tylko jedną pozytywną myśl: mogę i potrafię. Przed zbliżającym się sezonem chce wynik co najmniej powtórzyć, a ponadto zapowiada walkę o jeszcze wyższe cele. Teraz jego mózg zakodował - muszę. Aby zrealizować swój cel musi średnio w każdym turnieju jechać na dwucyfrówkę. Lindbeack zwyczajnie tego nie zniesie. Przed finałem juniorów we Wrocławiu w 2004 roku napisałem publicznie, że nie wytrzyma presji faworyta i upadnie w półfinale w pierwszym łuku. Dokładnie tak było. Antonio to już taki typ. Gdy jako junior przebojem wdzierał się do czołówki wszystko mu wychodziło. Po odejściu Rickardssona miał być jego następcą. Efekt był taki, że zaczął wozić olimpiady i nie potrafił poradzić sobie sam ze sobą. Został złapany przez policję za kółkiem pod wpływem alkoholu i obwieścił zakończenie kariery. Na szczęście szybko wrócił na tor. Przytłaczająca go presja omal nie zakończyła jego przygody z żużlem.

10. Niels Kristian Iversen
Zawodnik bardzo ambitny i przede wszystkim pracowity. Rzadko kto docenia ile włożył pracy w budowę swojej formy. Najbardziej zapracowany żużlowiec ostatnich lat. Jego odwieczny problem, to brak twardości w walce. W ostatnim czasie lekko poprawił ten element, ale wciąż za mało jest agresji w jeździe Duńczyka. Niels to po prostu miły gość i nie będzie inny. Będzie czarował techniką, będzie się dwoił i troił na motocyklu, nie unikał walki w kontakcie, ale w tym ostatnim przypadku, to rywale wciąż wożą Nielsa w krzaki, a nie odwrotnie.

9. Martin Vaculik
Ambitny chłopak, który wie czego chce i wierzy w osiągniecie sukcesu. Starannie się prowadzi. Bardzo dobrze przygotowany pod względem psychofizycznym. Ma dobrze przygotowane maszyny. Najmocniejsze strony, to zdecydowanie start i ładna swobodna sylwetka. Martin zupełnie nie jest walczakiem. Za mało wszechstronny. Jego ogromny atut to miejsce zamieszkania. W porównaniu ze Słoweńcami, czy Włochami łatwiej mu się rozwijać. Słowacja jest bliżej Polski i Szwecji. Geografia ma bardzo duże znaczenie przy rozwoju nawet pojedynczego zawodnika. Kibice nie rozważają podobnych aspektów.

8. Fredrik Lindgren
W połowie 2011 roku zauważyłem, że Fredrik zaczął ostrzej walczyć. Efekty przyszły bardzo szybko i Szwed znalazł się w gronie najlepszej "ósemki" cyklu. Poziom agresji utrzymał w minionym roku i ponownie było w miarę dobrze. Lindgren idealnie panuje nad motocyklem i ma zimne nerwy. Jest pracowity i stawia sobie ambitne cele. Jest jeden problem. Podobnie jak Vaculik jest za mało wszechstronny. Za bardzo skupia się przy krawężniku. Jego jazda, to lepsza kopia Jimmy Nilsena. Lindgren jest za mało przebojowy. Zbyt rzadko korzysta z ataków po szerokiej i napędzania motocykla przy bandzie. Najbardziej kompletnym szwedzkim żużlowcem w nowej erze żużla był Per Jonsson. Fredka powinien iść po nauki do Pera.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×