Zawodnik Stelmet Falubazu Zielona Góra najpierw udał się wraz z klubowymi kolegami do Gorican, a następnie przeniósł się do Krsko. Pogoda nie pozwoliła mu jednak odbyć zbyt wielu jazd. - Jeśli chodzi o południe Europy to bywały lepsze wyjazdy. To co było w założeniach, nie udało się zrealizować. Jedynym plusem jest jakiś tam kontakt z motocyklem. Mieliśmy w planie nie tylko treningi, ale i pierwsze testy czy sprawdzanie nowych silników. Nie było jednak sensu tego robić. Po pierwsze na torze panował olbrzymi tłok, warunki torowy również nie nadawały się do tych rzeczy. Pojeździliśmy i oczywiście lepiej było robić to, niż siedzieć w Polsce i rdzewieć. Założenia były inne, ale warunki torowe też na to nie pozwoliły. Pozostaje nam uzbroić się w cierpliwość i czekać na zmianę pogody. Ten problem mają w Polsce wszyscy, nie tylko my. Przygotować się trzeba na to, że jak tylko pogoda się unormuje to będziemy jeździć codziennie po kilka godzin - powiedział Protasiewicz na łamach swojej strony internetowej.
W obliczu braku możliwości przeprowadzenia treningów na torze, zawodnicy przedłużyli okres przygotowań fizycznych. - Dzisiaj wróciłem już z sali. Jutro pobiegam trochę za piłką. Weekend spędzę z rodziną. Być może pojedziemy na narty. Do wtorku żadnych ruchów żużlowych nie robimy. W środę podejmiemy decyzję co robimy dalej. Mam nadzieję, że pogoda się poprawi. Chociażby na południu Europy, bo na chwilę obecną nawet tam nie ma po co jechać - przekazał lider Stelmet Falubazu.
źródło: pepe.pentel.pl
Zmartwiony tym, że weekend spędzi z rodziną. Jego żona musi być zachwycona postawą męża :D