Prace na stadionie przy W69 trwają, ale utrudnia je zimowa aura. Zielonogórzanie w najbliższych dniach na własnym owalu nie będą mogli trenować. Do swojego pierwszego meczu (14 kwietnia w Gnieźnie) zamierzają przygotować się głównie na innych torach. - 3 kwietnia nasi zawodnicy mają wystartować w otwartym turnieju indywidualnym w Lesznie, w kolejnych dwóch dniach będziemy trenować w Ostrowie, natomiast w następną niedzielę lub we wtorek (9 kwietnia- dop. red) czeka nas sparing w Gdańsku. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, to na zielonogórskim torze pojawimy się 12 kwietnia - wyjaśnia trener Stelmet Falubazu Rafał Dobrucki i dodaje, że wyjazd do południowych krajów mijałby się z celem. - Z niedzieli na poniedziałek spadło w Krsko 15 centymetrów śniegu, a temperatura w nocy wynosiła minus 10 stopni. To nie są warunki do treningu. Plany ze stycznia czy lutego już dawno wzięły w łeb i staramy się, podobnie jak pozostałe zespoły, znaleźć alternatywę.
Rafał Dobrucki ze spokojem oczekuje startu rozgrywek. - Po tym freestyle’u, jaki zafundowaliśmy sobie w poprzednim roku, trudno spodziewać się teraz większych komplikacji - zaznacza. - Pogodą nie możemy się przejmować, ponieważ nie mamy na nią wpływu i jest ona nie tylko naszym problemem. Nikt nie ma handicapu ani specjalnie nie zostaje w tyle. Dlatego jesteśmy nastawieni optymistycznie i nie wykazujemy nerwowości.
Dla trenera Dobruckiego powodem do zadowolenia może być dobra postawa liderów jego drużyny: Jarosława Hampela i Andreasa Jonssona, którzy w Auckland udanie rozpoczęli cykl Grand Prix. - Zwycięstwo Jarka bardzo mnie ucieszyło i nie było dużą niespodzianką - komentuje opiekun Falubazu. - Typowałem jego wygraną oraz dobry występ Golloba i Jonssona. To się potwierdziło i nie wiem, czy więcej było w tym pobożnego życzenia, czy bardziej intuicji i wyciągniętych z faktów wniosków. Co prawda Jarek trenował tylko kilka dni w Berlinie i Krsko, ale widziałem, że jest on u progu sezonu w niezłej formie i szybko przystosował się na nowo do motocykla. Jego triumf mnie nie zaskoczył, tym bardziej że rok temu w Nowej Zelandii również spisał się bardzo dobrze.
Mimo że zielonogórzanie są typowani w ścisłym gronie faworytów do tytułu, Rafał Dobrucki na temat celów i możliwości swojej ekipy wypowiada się ostrożnie. - Nie chcę dzielić skóry na niedźwiedziu przed pierwszym meczem - podkreśla. - Na papierze kilka drużyn wydaje się silniejszych, lecz wiemy z historii i doświadczenia, że nie takie tuzy nie podołały wyzwaniom. Robimy swoje i staramy się jak najlepiej przygotować. Wyłącznie na tym się skupiamy. Nie ukrywamy jednak naszych aspiracji. Celem jest medal i oczywiście chcielibyśmy, że był on złotego koloru. Ale w sporcie wszystko jest możliwe, dlatego wolę nie wygłaszać buńczucznych opinii.
Kluczowa dla Falubazu w kontekście walki o podium może być jazda drugiej linii, zwłaszcza prezentującego w ostatnich sezonach kameleonową formę Jonasa Davidssona. - Auckland pokazało, iż o dyspozycję Hampela czy Jonssona nie powinniśmy się obawiać. Także Piotr Protasiewicz i Patryk Dudek wypadli bardzo korzystnie na treningach - mówi Dobrucki. - Zarówno przy Davidssonie, jak i Krzysztofie Jabłońskim oraz Kamilu Adamczewskim stawiam drobny znak zapytania. Jednak podobne zagadki znajdziemy w innych drużynach. Dopiero pierwsze sparingi udowodnią, czy nasze obawy są uzasadnione, czy zbędne. Życzyłbym sobie, żeby te znaki zapytania zamieniły się w wykrzyknik.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!