W niedzielę wieczorem team Łukasz Sówka dotarł do Gorican, by potrenować w normalnych warunkach. - Do tej pory jeździłem tylko w Krsko oraz dwa razy w Ostrowie na zamarzniętym torze. Strasznie brakowało jazdy, stąd też podjęliśmy decyzję o wyjeździe do Gorican. Było to bardzo dobre posunięcie. W poniedziałek trenowaliśmy cztery godziny. Taką samą dawkę jazdy mamy zaplanowaną na wtorek - powiedział Łukasz Sówka po treningu w Chorwacji.
Młody żużlowiec jest bardzo zadowolony z silników na nowy sezon. - Wszystko jest w najlepszym porządku. Testowałem nowe silniki, które spisują się wyśmienicie. Motocykle przygotowane przez Carla Blomfelda są naprawdę bardzo szybkie. Współpraca z kanadyjskim tunerem układa się bardzo dobrze - podkreśla nasz rozmówca.
Jak nie było możliwości treningowych, tak nie było. W najbliższych dniach Łukasza Sówkę czeka swoisty maraton. - We wtorek będę jeszcze trenował w Gorican. Rozpoczniemy o godzinie 10 i pojeździmy do 14. Mam już zaplanowane także treningi spod taśmy. Jest tutaj także Dawid Lampart, więc będzie się z kim pościgać. Po treningu wracamy do Polski. W środę mam zaplanowany sparing w Grudziądzu, w czwartek w Lesznie, a w piątek w Ostrowie. Przygotowania przed ligą będą więc bardzo intensywne - podkreśla żużlowiec.
Łukasz Sówka wierzy, że jeśli nie nastąpi żadne załamanie pogody w Polsce uda się w najbliższą niedzielę zainaugurować rozgrywki Enea Ekstraligi. - Dobrze byłoby już odjechać w końcu jakieś mecze, bo nie możemy się doczekać prawdziwej inauguracji tego sezonu - przyznaje żużlowiec.
Junior PGE Marmy Rzeszów trenując na ostrowskim torze na kasku założoną miał kamerę. Zapytaliśmy Łukasza Sówkę, czy miało to jakiś cel szkoleniowy. - Absolutnie nie. Była to prostu zabawa. Wyjeżdżałem na trening z kamerą na kasku, by później pokazać rodzinie i znajomym, jak wygląda żużel z pozycji żużlowca - wyjaśnia.
By najmniej nie jest to zarzut dla innych. W ogóle w Polsce mamy d Czytaj całość