Rafał Dobrucki: Stan gnieźnieńskiego toru interesuje nas najmniej

Łukasz Witczyk 08 Kwietnia 2013, 23:51

Zielonogórzanie to jedna z drużyn, która w tym roku nie miała jeszcze okazji trenować na własnym torze. Wszystko przez niekorzystną aurę, która storpedowała rozpoczęcie żużlowego sezonu. Trener ekipy spod znaku Myszki Miki szuka dla swoich zawodników jak najwięcej możliwości do jazdy. W tym tygodniu drużyna Stelmet Falubazu uda się m.in. do Gdańska, gdzie w czwartek zmierzy się w treningu punktowanym z miejscowym Renault Zdunek Wybrzeżem.

W piątek żużlowcy z Zielonej Góry po raz pierwszy mogą wyjechać na swój tor. Obecnie nawierzchnia jest suszona i przygotowywana do piątkowego treningu. Nie jest jednak wykluczone, że w przypadku korzystnej aury inauguracyjny trening na stadionie przy ulicy Wrocławskiej odbędzie się wcześniej. - Jest taka możliwość. Dużo zależy od pogody. Choćby nawet jakiś drobny błąd w przygotowaniu toru, gdzie spadnie odrobina deszczu czy śniegu i jest duża komplikacja. Dlatego próbujemy się na kilku frontach zabezpieczyć. Przede wszystkim staramy się doprowadzić nasz tor do dobrego stanu i to jak na razie udaje się z powodzeniem - przyznał Rafał Dobrucki w rozmowie z Radiem Zachód.

W niedzielę Stelmet Falubaz Zielona Góra czeka wyjazdowy mecz w Gnieźnie. Do tego czasu zielonogórzanie chcą mieć za sobą jak najwięcej treningowych jazd. Według Dobruckiego ma to pomóc prowadzonej przez niego drużynie w odniesieniu korzystnego rezultatu na torze w Gnieźnie. - Przygotowujemy się na mecz w niedzielę, bo nie mamy takich informacji, aby ta kolejka została odwołana. Stan gnieźnieńskiego toru interesuje nas najmniej. Staramy się wykorzystać każdą okazję żeby pojeździć i wydaje mi się, że na Gniezno będziemy przygotowani - powiedział trener Stelmet Falubazu.

Żużlowców Stelmet Falubazu czekają intensywne przygotowania do meczu w Gnieźnie