Losy spotkania ważyły się praktycznie do ostatniego okrążenia, kiedy to Rafał Okoniewski wyprzedził Sebastiana Ułamka i zapewnił Żurawiom triumf 46:44. - Nigdy nie jest miło przegrać u siebie, a to spotkało zespół z Gniezna. Zawody były bardzo wyrównane - powiedział Pedersen. - Po połowie prowadziliśmy, jednak później gospodarze skorzystali z rezerw taktycznych i odrobili straty. Nam udało się jednak wrócić do gry. Wszystko rozstrzygnęło się w dwóch ostatnich wyścigach. Spotkanie było bardzo emocjonujące dla publiczności. Oczywiście oni chcieli wygrać, ale my byliśmy nieco sprytniejsi w biegach nominowanych. Cieszymy się z wygranej, ale było bardzo ciężko - dodał.
Tor w Gnieźnie wielu zawodnikom sprawia spore problemy. Niektórzy żużlowcy nie są w stanie spasować swoich motocykli ze specyficzną nawierzchnią. Pedersen, mimo niezłego dorobku, przed każdym kolejnym wyjazdem na tor korygował coś w ustawieniach.
- Nie mogłem znaleźć w 100 procentach odpowiednich ustawień. Prawdopodobnie jedynym zawodnikiem, który czuł się bardzo pewnie na tym torze był Matej Zagar, trochę nie wyszło mu może w ostatnim biegu. Poza nim każdy próbował wielu różnych ustawień. To był dość trudny, twardy tor. Myślę nawet, że zbyt twardy. Wolimy nieco bardziej przyczepne, jednak wygraliśmy, co cieszy - stwierdził.
Co do Tarnowa to trzeba im utrzeć nosa za ten głupkowaty filmki, za bardzo się napinali rok temu. Czytaj całość