Cegielski dla SportoweFakty.pl: Wolę zbyt ostrożnych sędziów

Miniony weekend upłynął pod znakiem odwołanych spotkań, ale nie zabrakło w nim też emocji i kontrowersji. Żużlowcy nie wyjechali na tor w Gnieźnie, ale o tym meczu mówiło się i tak bardzo wiele.

W tym artykule dowiesz się o:

[color=#000000]Ciekawie w niedzielę było między innymi w Rzeszowie, gdzie PGE Marma Rzeszów w końcu odniosła zwycięstwo przed własną publicznością, pokonując Betard Spartę Wrocław. Jak się jednak można było spodziewać, wygrana osłabionym brakiem Nicki Pedersena gospodarzom nie przyszła łatwo. - To nie był łatwy, ale można powiedzieć, że zgodnie z planem. Okazuje się, że Wrocław ma naprawdę silny skład. Mało kto spodziewał się, że Peter Ljung będzie zdobywać w Ekstralidze powyżej 10 punktów, będąc jednym z najlepszych zawodników swojej drużyny. A tak było właśnie w Rzeszowie. Jeździł szybko, skutecznie, odważnie i pozostawił po sobie bardzo pozytywne wrażenie. Gdy ma się takich zawodników w składzie, to można podejmować walkę. Gdyby trochę więcej punktów zdobył tego dnia Tomek Jędrzejak, to goście mogli myśleć w niedzielę o wygranej - podsumował spotkanie w Rzeszowie ekspert SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.

Znacznie mniej emocji było w Zielonej Górze, mimo że spotkanie Stelmetu Falubazu   z Fogo Unią miało dostarczyć ich bardzo wiele. Gospodarze ostatecznie zdeklasowali rywala i wygrali 58:32. - Już jakiś czas temu powiedziałem i teraz się to potwierdza, że w takich meczach decyduje dyspozycja dnia i forma indywidualna, a z tym bywa jak widać różnie. W Zielonej Górze dla przykładu ze sobą i motocyklami wcześniej męczył się Piotrek Protasiewicz. Jego jazda była nierówna, a w niedzielę pojechał bardzo dobrze. Podobnie z Andreasem Jonssonem, który nie był tak pewnym punktem we wcześniejszych meczach. Sytuacja się odwróciła i wszystko było po stronie Falubazu, ale to wcale nie oznacza, że ekipa z Leszna za chwilę na wyjeździe lub u siebie nie pojedzie znakomicie. W Lesznie nie ma zdecydowanego lidera przykładowo w postaci Jarka Hampela. Tego punku przełamania może czasami brakować tej drużynie. Chodzi o żużlowca, który da reszcie sygnał i pomoże w odpowiednim momencie. Jeśli całej drużynie nie idzie, to może brakować lidera pod względem sportowym i kogoś, kto poprowadziłby kolegów, podpowiadając między innymi przy sprzęcie. Wydaje mi się jednak, że spokojnie, bo ekipa z Leszna nie ma w tym sezonie ambicji zdobycia mistrzostwa Polski. Gdyby tak się stało, to byłaby duża sensacja. Do tej pory i tak jadą na wysokim poziomie i są stosunkowo wyrównanym zespołem. Przegrali wysoko w Tarnowie, ale później radzili sobie bardzo dobrze. Zwycięstwo Falubazu w niedzielę można było przewidzieć, ale nie w takich rozmiarach. Oni wcześniej przecież też mieli swoje kłopoty - podsumował Cegielski.

Wiele działo się po odwołaniu meczu w Gnieźnie. Pojawiły się wątpliwości, czy sędzia nie przełożył tego spotkania zbyt szybko. Z takim stanowiskiem nie zgadzał się kompletnie trener tarnowian Marek Cieślak. - Nie widziałem tego toru na własne oczy. Dostałem jedynie zdjęcia od Janusza Kołodzieja, który mi je na bieżąco wysyłał. Widziałem dużo wody i błota. Nie wiem, co było pod tym. Z tego co wiem, tam nie było za bardzo dyskusji o jeździe, bo cały dzień padał deszcz. Tak było nawet do momentu odwołania spotkana. Nie oczekuję w przypadku tego meczu szerszych wyjaśnień. Moim zdaniem od podejmowania takich decyzji jest sędzia. Może należało nieco dłużej poczekać, ale z drugiej strony, gdybym miał oglądać takie zawody jak dzień wcześniej w Rawiczu, to raczej jazda byłaby kiepskim pomysłem - odkreślił Cegielski.

Krzysztof Cegielski nawiązał również do imprezy, która odbyła się w Rawiczu. Zawodnicy w RK IMŚJ musieli rywalizować w bardzo trudnych warunkach. - To na pewno nie była reklama żużla, a raczej narażanie zawodników na kontuzje. Dla mnie coś takiego to jawne przestępstwo. Takimi sprawami powinny zajmować się żużlowe władze. Zawodnikom nie powinno się pozwalać wjeżdżać na takie tory. Nikt nie wyciąga wniosków tylko po to, żeby za wszelką cenę odjechać wymaganą liczbę wyścigów. To jest dla mnie przestępstwo i nie boję się tego tak nazwać. Jeśli nikt się jeszcze nie nauczył, że żużel to sport bardzo niebezpieczny, to ta impreza jest materiałem do wyciągania wniosków. Jesteśmy zbyt ostrożni? Wolę zbyt ostrożnych sędziów niż takich, którzy będą zezwalać na jazdę w warunkach, które nie powinny zakładać obecności motocykli na danym obiekcie. Ten temat jest tak ważny, bo dotyczy młodych zawodników. Mam wrażenie, że chodziło tylko o uniknięcie problemu z terminami. Wiele wysiłku wkładamy w bezpieczeństwo, przygotowywanie dobrych torów, by chwilę później niszczyć to takimi ruchami. Mam pytanie do sędziego i osób odpowiedzialnych, co by byłoby, gdyby któryś z zawodników doznał tam naprawdę poważnej kontuzji - zakończył Cegielski.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Krzysztof Cegielski uważa, że troska o bezpieczeństwo zawsze powinna brak górę nad chęcią rozegrania zawodów
Krzysztof Cegielski uważa, że troska o bezpieczeństwo zawsze powinna brak górę nad chęcią rozegrania zawodów

[/color]

Źródło artykułu: