Grand Prix Czech oczami Bartłomieja Czekańskiego

Słynna Marketa w Pradze. Czasem sypnęła niespodziewanymi nazwiskami w finale swego turnieju GP, ale z reguły zwyciężały tam gwiazdy speedwaya, w tym dwa razy nasz Tomasz Gollob.

Jednak pamiętam Tomka, gdy tam jechał na u,wu,du,1,0. Na 16 turniejów GP Czech zanotowaliśmy tylko ośmiu zwycięzców. Triumfatorzy bowiem się powtarzali.
Nigdy nie byłem na GP w Pradze, ale z mojego Wrocka to zaledwie bodaj 280 km, czyli bliżej niż do Warszawy. Rzut beretem, szybka jazda autem, czy pociągiem. Opowiadali mi więc ziomale, że kilka lat temu Marketa w trzech czwartych była biało-czerwona, co zresztą sam obserwowałem w telewizorni. Rozbrzmiewała polską mową i takimiż okrzykami dopingującymi Golloba. Ale owi ziomale opowiadali mi też o tym, czego kamera już nie pokazywała. Otóż Polacy nawiedzali piękną, starą Pragę już raniutko. Zwiedzali ją, czyli szli szlakiem Szwejka. A gdzie chadzał słynny dobry wojak Szwejk? Do gospody! Tam zaś podają pyszne, czeskie piwo, a kelner stawia tylko kreski, kto ile wypił. Do tego knedliczki czy parek w rohliku (tzn. hot dog). No i zdarzało się, że niektórzy nasi pobratymcy po takim intensywnym "zwiedzaniu" docierali na Markete w stanie agonalnym, nie bardzo wiedząc gdzie są i po co.

Niektórzy nawet przysypiali gdzieś na okolicznym trawniku. To było niefajne. Inni natomiast z uznaniem spoglądali na miejscowe urodziwe "divki", jak po czesku nazywają się dziewczyny. Tylko nie wolno powiedzieć do takiej panny, że się ją "szukało", gdyż w ich języku to wulgaryzm określający seks! Tak, na czeską mowę trzeba uważać (na co uczulam kibiców, którzy dziś wybrali się na GP do Pragi). Jeśli tubylec powie do nas "frajer", to nie trzeba mu zaraz przestawiać nosa za obrazę, gdyż u nich to po prostu ktoś, kto potrafi rozpychać się w życiu łokciami. Gdy nas zapytają: "w jakim mieszkasz baraku?", to idzie im wyłącznie o budynek, kamienicę. "Czerstwy" znaczy u nich świeży. Za "divaka" też się nie obrażajcie, bo tu chodzi o widza. "Divka zachowuje się jak jeptiszka". Ale nie róbcie sobie nadziei: ta dziewczyna zachowuje się jak zakonnica. "Nieprzytomni" w knajpie - znaczy nieobecni w lokalu. "Chuć" - łaknienie (np. piwa). "Pokuta" - mandat. "Porucha" - awaria, defekt. "Rypadlo" - koparka. "Napad" - pomysł. "Jizda" - wyścig, itd., itp. Takich niebezpieczeństw czyha tam na nas wiele.

Moja babuszka ze strony matki, co prawda nie pochodziła z Chrzanowa (jak w tej telewizyjnej reklamie piwa), ale nazywała się Janeczek z domu Horaczek, zaś wujo Janeczek, któremu choć dawno temu zmarło się w polskim Kłodzku, to jednak boksował ponoć w reprezentacji czeskiej. Pewnie więc mam w sobie trochę krwi knedlików. W 1991 roku jako menedżer firmy ASPRO do spraw sportu byłem ze Spartą Wrocław na Markete na towarzyskim meczu z tamtejszym zespołem ligowym. Gospodarze nie zadbali o reklamę, więc na trybunach nie było żywej duszy, za to zadbali, by w parku maszyn nie zabrakło kiełbasek z rusztu, Beherovki, koniaku i pysznego, zimnego tamtejszego piwa. Wyobrażacie więc sobie, jaki z powrotem wesoły musiał być ten nasz autobus klubowy.

Ale, ale, wracajmy już do GP Czech. Czasy się zmieniły, Polacy już tak gremialnie nie podążają za Gollobem, czy innymi naszymi zawodnikami, więc dochodziło do tego, że na trybunach Markety były puchy, ledwie po 5-7 tysięcy luda! BSI myślała nad przeniesieniem czeskiej rundy w inne miejsce. Jak z frekwencją będzie tego wieczoru? I czy tor znów będzie betonowy?

Ciężko typować. Nicki Pedersen, który umie jechać na Markete (trzy razy tam zwyciężał), wystąpi ze specjalną szyną nałożoną na złamaną rękę. Twardziel (że lekarze na to pozwalają???). Za szansę na swoje czwarte IMŚ Nicki chce "umierać", lecz za Rzeszów coś już nie za bardzo. Greg Hancock być może jeszcze jest nieswój po wypadku, tak samo Tai Woffinden. Niby wygrał mistrzostwo Anglii, ale czy to dzisiaj coś znaczy? Ten wrocławski Anglo-Australijczyk jedzie życiówkę, lecz zawsze mu czegoś brakuje, by wygrać turniej GP. Andreas Jonsson twierdzi, że wreszcie się "odnalazł", ale czy dobry mecz ze słabym Lesznem jest tego dowodem? Nawet Martin Vaculik, który świetnie zna ten tor, ogłasza, że odbuduje się właśnie w Pradze. Kto wie?

Wrócił "stary", dobry, szalony Emil Sajfutdinow. Carewicz znów będzie faworytem. Już kiedyś w Pradze wygrał.

A Polacy? Nawet Krzysiek Kasprzak celuje w podium. Chyba jeszcze nie tym razem "Kasper", nie tym razem, acz oczywiście życzę powodzenia. Praga - jak już napisałem - potrafi bowiem sypnąć niespodziankami, jeśli chodzi o skład finałów. Jarek Hampel wie jak się ślizgać po Markete, ale jeszcze tam nie wygrał. On, jeżeli marzy o koronie mistrzowskiej nie może sobie pozwolić na wpadki. I proszę: "Mały" już nie próbuj kraść startów, bo czasem źle się kończy! Na wpadki nie mogą sobie pozwolić także inni pretendenci. Chciałby, aby wysoko był Tomek Gollob na przekór tym "fanom" z Torunia (i nie tylko stamtąd), którzy na niego gwiżdżą. No, a gdzie w tym wszystkim champion Chris Holder, czy choćby "PUK" Iversen? Też mają papiery na dzisiejszą wygraną, czy choćby na finał. Naprawdę, ciężko wybrać. Każą jednak, no to typuję finał:

1. Emil Sajfutdinow 
2. Tomasz Gollob 
3. Jarosław Hampel 
4. Tai Woffinden  (albo Pedersen, Holder, Hancock, Vaculik, Iversen, względnie Jonsson - tak, bo oni wszyscy szeroką ławą są faworytami do finału!).
...
8. Krzysztof Kasprzak 

Bartłomiej Czekański

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: