Emil Sajfutdinow wygrał turnieje Grand Prix w Bydgoszczy i w Geoteborgu. Kapitalnie jeździł także w Pradze, w sześciu startach zdobywając aż 17 punktów. W finale miał teoretycznie najlepsze pole startowe i wielkie szanse ku temu, by wygrać trzeci turniej SGP z rzędu. Tym razem jednak się nie udało. Po zawodach Emila nie było w parku maszyn. O komentarz do turnieju w Pradze poprosiliśmy menedżera zawodnika, Tomasza Suskiewicza. - Emil chyba za bardzo chciał wygrać, dlatego stało się tak, jak się stało. Mimo wykluczenia z finału jesteśmy zadowoleni z tego wyniku. 17 punktów do klasyfikacji bralibyśmy w ciemno - powiedział dla SportoweFakty.pl Suskiewicz.
Emil Sajfutdinow nie wygrał w Pradze, tak jak w 2009 roku, ale został po Grand Prix Czech nowym liderem klasyfikacji przejściowej cyklu. - W tym momencie pozycja lidera nie jest aż tak ważna. Liczy się, by pierwszym być na koniec sezonu. Przewaga nad rywalami nie jest duża. To wszystko można stracić w jednym turnieju. Spokojnie podchodzimy do klasyfikacji. Na tabelę w ogóle nie patrzymy, tylko robimy swoje - przyznaje menedżer Emila Sajfutdinowa.
Od początku sezonu Rosjanin prezentuje wysoką i stabilną formę, czego efektem jest liderowanie cyklowi Grand Prix. - Najbardziej cieszymy się właśnie z tego, że Emil jest w wysokiej i równej formie. Sprzęt działa bez zarzutu. Mimo wszystkich przeciwności losu, które dotknęły Emila, on jest w świetnej dyspozycji. Pracujemy ciężko, by było dobrze na koniec sezonu - dodał Suskiewicz.
Po postawie na torze Emila Sajfutdinowa nie widać w ogóle, że niedawno przeżywał rodzinną tragedię. Zapytaliśmy menedżera żużlowca, czy poza torem, Emil jest także takim twardzielem? - Wydaje mi się, że na zawodach nie widać tego po Emilu, ponieważ potrafi się wyłączyć z tych wszystkich spraw. Natomiast w życiu codziennym widać, co przeżył niedawno - wyjaśnia Tomasz Suskiewicz.
Z Pragi dla SportoweFakty.pl
Maciej Kmiecik