Piotr Pawlicki po sobotnich zawodach bardzo żałował, że przegrał wyścig z Ilją Czałowem. - Zawsze ten jeden bieg mi nie wyjdzie i nie mogę zdobyć kompletu. Staram się jechać jak najlepiej, aby go uzyskać po raz pierwszy w sezonie. Najważniejsza jest wygrana drużyny. Jesteśmy w finale! Tor był bardzo fajnie przygotowany przez miejscowych toromistrzów i był bardzo dobry do ścigania. Szkoda upadku Bartka Zmarzlika, bo mieliśmy przez to bardzo dużo nerwów. Na szczęście jest cały. Liczę, że niedługo zrobię pierwszy komplet - powiedział żużlowiec Fogo Unii Leszno w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Przeciwko Polakom jechali żużlowcy z Rosji, Szwecji i Wielkiej Brytanii. Żaden z nich nie ściga się na co dzień w ENEA Ekstralidze, jednak w kilku biegach pokazali się z dobrej strony. - To nie jest tak, że ci rywale byli słabi. Każdy umiał jechać i było widać, że nikt nie odpuszczał. Było trochę upadków, przesadzone szarże. Jesteśmy nabuzowani energią i próbujemy dawać z siebie wszystko, pokazywać na co nas stać. Zawody mogły się podobać, bo było sporo mijanek. Nieraz niespodziewanie wyskakiwali zawodnicy, którzy jeździli tu po raz pierwszy. Wcale nie byliśmy wcześniej pewni wygranej, bo wiedzieliśmy że Rosjanie będą jechać na całość. Jedziemy na finał do Pardubic po zwycięstwo - zdeklarował Pawlicki, który za największych rywali uważa ekipę z Półwyspu Jutlandzkiego. - Duńczycy mają bardzo mocną ekipę, co pokazali w ubiegłym roku w IMEJ. Będzie bardzo ciężko. Wszyscy jednak mogą podobnie mówić o nas, bo mamy bardzo fajną ekipę. Mamy w składzie Bartka Zmarzlika, Tobiasza Musielaka i Patryka Dudka. Wszyscy bardzo dobrze sobie radzimy na wszystkich torach na świecie, więc możemy być optymistami. Złoto nam uciekało w ostatnich latach i trzeba pokazać kto tu jest najlepszy - dodał Piotr Pawlicki.
Finał młodzieżowego czempionatu rozegrany zostanie na torze w Pardubicach. - Jeździłem tam w 2011 roku jak zakwalifikowałem się do Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Była tam jedna z rund i zająłem w niej trzecie miejsce. Potem jechałem w Zlatej Prilbie, gdzie była bardzo wyrównana, mocna stawka. Ścigali się tam m.in. Holta, czy Lindbaeck i zająłem również trzecie miejsce. Jazda w finale w sześciu na sześć okrążeń to jest wysiłek. Ten tor mi pasuje tak jak większości z nas. Jest on łatwy, długi, szeroki i można powalczyć - opisał reprezentant Polski.
W niedzielę Fogo Unia Leszno jedzie do PGE Marmy Rzeszów z chęcią rehabilitacji za ubiegłotygodniową porażkę. - Przegraliśmy mecz u siebie ze Spartą. Od początku wiedzieliśmy, że będzie to ciężkie spotkanie. Teoretycznie byliśmy faworytami, ale wrocławianie pokazali u nas dobry żużel i zaskoczyli wielu ludzi, którzy nie sądzili że wygrają. Ja wiedziałem, że jadą do nas po zwycięstwo. Troy Batchelor chciał pokazać, że potrafi jeździć w Lesznie i zaprezentował się z jak najlepszej strony. Było ciężko, przegraliśmy teraz, trzeba się zrehabilitować w Rzeszowie. Wyjazdy są cięższe, pojedzie Nicki Pedersen i zapowiada się trudna przeprawa. U nas pojedzie Mikkel Michelsen, który jeszcze nie ścigał się w Rzeszowie i będziemy starali się mu pomóc. Jesteśmy skoncentrowani i jedziemy po zwycięstwo - zakończył Piotr Pawlicki.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!