Renat Gafurow dla SportoweFakty.pl: Ratowałem się przez ponad trzy okrążenia

Renat Gafurow zauważył, że jak zawodnicy Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk odbyli rozmowę w parku maszyn, coś drgnęło do przodu. Przebudzenie czerwono-biało-niebieskich przyszło jednak zbyt późno.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Renat Gafurow zdobył w niedzielę dziewięć punktów i bonus, jednak bardzo żałuje czternastego biegu, w którym nie udało się gdańszczanom dowieźć podwójnego prowadzenia, które zapewniłoby zwycięstwo drużynie Renault Zdunek Wybrzeże. - Mieliśmy pecha. W czternastym biegu wygraliśmy podwójnie start, ale już na pierwszym łuku urwała mi się szpilka sprzęgłowa od zabieraka i dekiel nie dociskał sprzęgła. Zaczęło się ono palić i musiałem jechać przy krawężniku, by w ogóle uratować to co miałem. Na pewno puściłbym się pod bandę i zdecydowanie wygrałbym bieg. Ratowałem się przez ponad trzy okrążenia, żeby nie mieć przyczepności, by sprzęgło wytrzymało - powiedział Rosjanin w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Wcześniej najdłużej jeżdżący w gdańskim klubie zawodnik upadł na tor i jego motocykl uderzył w Scotta Nichollsa. Po tym zdarzeniu obaj zawodnicy długo nie podnosili się z nawierzchni gdańskiego owalu i jak się później okazało, Anglik doznał kontuzji stopy. - Wpadłem w koleinę po tym, jak za mocno wypuściłem motor. Chciałem wówczas wskoczyć przed Nichollsa. Motor jednak wyskoczył spode mnie i go nie utrzymałem. Przeprosiłem go, bo musiał leżeć z mojej winy na torze. To jednak żużel, a nie szachy - przyznał żużlowiec nadmorskiej drużyny.

Spotkanie miało niecodzienny przebieg, gdyż po tym jak po czterech wyścigach na tablicy wyników widniał remisowy rezultat, grudziądzanie wyszli na ośmiopunktowe prowadzenie, aby tuż przed wyścigami nominowanymi to gdańszczanie prowadzili dwoma oczkami. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną GKM-u. - Zainwestowałem w silnik, trenowałem na nim w sobotę i wydawał się on dobry. Na pierwsze dwa biegi bałem się na nim jednak pojechać, bo nie byłem pewien na sto procent, że będzie spisywał się tak, jak bym tego po nim oczekiwał. Stał jako rezerwowy. Po upadku musiałem zmienić sprzęt i w sumie nie było źle. Wygrałem wszystkie starty. Szkoda czternastego biegu, bo mógłbym naprawdę pozytywnie ocenić te zawody - przyznał zmartwiony zawodnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Co się stało z zespołem znad morza podczas przerwy spowodowanej wyjazdem karetki z kibicem do szpitala, po czym wygrali podwójnie każdy start i nadrobili z nawiązką mozolnie wypracowywaną przez grudziądzan przewagę? - Rozmawialiśmy w parku maszyn i każdy wyciągnął odpowiednie wnioski. Zrobiliśmy zmiany w ustawieniach i było lepiej. Widzieliśmy, że od dziesiątego do czternastego biegu wygrywaliśmy starty podwójnie. Gorzej było na trasie, bo nie zawsze udało się dojechać. Szkoda, że nie było Thomasa, bo byłoby trochę łatwiej. Zrobiłby pewnie dwucyfrówkę i łatwo policzyć kto by wygrał - policzył Renat Gafurow.

Teraz gdańszczan czeka mecz z czerwoną latarnią ligi, Kolejarzem Rawag Rawicz. Spotkanie to nie ma większego wpływu na sytuację czerwono-biało-niebieskich w tabeli, gdyż wynik meczu z Niedźwiadkami i tak nie będzie się liczył w końcowym rozrachunku. Co ciekawe właśnie w zespole z południowej Wielkopolski Gafurow rozpoczynał swoją karierę w polskiej lidze. - Już dawno tam nie jeździłem. To był mój pierwszy klub, ale ostatni raz byłem tam dziesięć lat temu i trochę zmieniła się nawierzchnia oraz łuki. Każdy mecz będzie ciężki, a my pojedziemy aby wygrać i dorzucić punkty do tego co mamy - skomentował Gafurow.

Gafurowowi w piątym wyścigu podniosło koło i wpadł na Scotta Nichollsa Gafurowowi w piątym wyścigu podniosło koło i wpadł na Scotta Nichollsa


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×