Martin Vaculik dla SportoweFakty.pl: Pomyliłem się, czasem tak bywa

Wreszcie optymizmem powiało z obozu Martina Vaculika. Słowak w wygranym 58:32 spotkaniu przeciw drużynie Stelmet Falubaz zdobył dla Jaskółek 9 punktów z bonusem i był tym wynikiem usatysfakcjonowany.

Urodzony w Żarnovicy jeździec miał problemy tylko na początku. W trzecim biegu wespół z Artiomem Łagutą dał się ograć podwójnie parze Protasiewicz-Jabłoński. - Mój dorobek mnie zadowala, bo jakbym wziął od razu ten motocykl, który miałem na resztę wyścigów, byłoby jeszcze lepiej. Ten drugi był zdecydowanie szybszy od pierwszego. Pomyliłem się, czasem tak bywa - wyjaśnił powody słabego wejścia w mecz.

Stały uczestnik cyklu Grand Prix był szczęśliwy zwłaszcza z tego, że udało się odrobić osiemnaście oczek z pierwszej potyczki rozegranej w grodzie Bachusa. - Bardzo chcieliśmy tak wysoko wygrać, bo zależy nam na każdym punkcie, a ten bonus jest o tyle ważny, że może nam strasznie pomóc w kontekście tego co będzie się dalej działo w Enea Ekstralidze - zdradził.

Dzień wcześniej w walijskim Cardiff Vaculik otarł się o finał Wielkiej Nagrody Wielkiej Brytanii. W półfinale długo utrzymywał drugą pozycję. Na trasie minął go jednak późniejszy triumfator Emil Sajfutdinow. Zawodnikowi tarnowskiego zespołu dał się we znaki trudny tor jaki po kłopotach z nawierzchnią został przygotowany na sobotni turniej. - Chcę zapewnić, że ręce mam w porządku (śmiech). Po prostu chwyciłem parę kolein. Po pierwszej wyskoczyła mi noga z haka, potem druga wyniosła mnie pod sam płot. Emil to kawał żużlowca, wykorzystał to i moim kosztem wszedł do ostatecznej rozgrywki. Nie zwalam winy na warunki, fakt było ciężko, ale tor nadawał się do jazdy - zakończył.

Wydaje się, że duet Łaguta-Vaculik rozumie się coraz lepiej
Wydaje się, że duet Łaguta-Vaculik rozumie się coraz lepiej
Źródło artykułu: