Tomasz Gapiński dla SportoweFakty.pl: W końcu coś drgnęło

W zaległym meczu Dospel Włókniarza Częstochowa ze Stalą Gorzów Tomasz Gapiński zdobył 6 punktów i bonus. Sympatyczny "Gapa" wierzy, że od tego spotkania jego forma będzie wzrastać.

Prezes honorowy Stali Gorzów, Władysław Komarnicki, wysłał Tomasza Gapińskiego na ryby po spotkaniu żółto-niebieskich w Zielonej Górze, ponieważ zawiódł oczekiwania. Na wędkarski wypad wraz z Gapińskim udał się Ireneusz Maciej Zmora, prezes gorzowskiego klubu. Zapytany przez nas "Gapa", o to, czy podczas wyprawy dostatecznie się odprężył, odparł z uśmiechem na ustach: - Ja zawsze jestem zrelaksowany.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

W pierwszych dwóch wyścigach Tomek Gapiński sprawiał jednak wrażenie zawodnika aż nadto wyluzowanego, ponieważ nie robił większych problemów rywalom i do mety dojeżdżał jako ostatni. Dopiero od swojego trzeciego biegu "Gapa" zaczął punktować. - Na początku spotkania źle dobraliśmy przełożenia i efekt tego był taki, że nie mogłem się dostatecznie ścigać - tłumaczy zawodnik Stali Gorzów. - Później poczyniliśmy korekty w sprzęcie. Może gdybym pojechał jeszcze dwa biegi więcej to może bym je wygrał (śmiech), ponieważ z wyścigu na wyścig było coraz lepiej. Cieszę się, że w końcu coś drgnęło - dodał.

Gapiński doskonale zna częstochowski tor. Wszak przez dwa sezony (2008 i 2009) z powodzeniem reprezentował barwy Włókniarza. Ustawienia motocykli z lat spędzonych w Częstochowie w poniedziałek były jednak bezużyteczne. - Teraz mam inny sprzęt, który trzeba inaczej ustawiać. Wiadomo, doświadczenie z lat spędzonych w Częstochowie zaowocowało w mojej jeździe - wyjaśnił. - Generalnie robię, co mogę. Staram się, walczę - stwierdził ponadto.

Tomasz Gapiński w poniedziałek zdobył 6 punktów i bonus
Tomasz Gapiński w poniedziałek zdobył 6 punktów i bonus

Spotkanie Lwów z gorzowską Stalą przekładano dwukrotnie i dopiero za trzecim razem doszło ono do skutku. Rozegrano je jednak nie bez obaw, gdyż nad stadionem zbierały się deszczowe chmury, z których co jakiś czas lekko padało. Dodatkowo tor został zmoczony przez opady w poniedziałkowy poranek. Mimo to, zdaniem Gapińskiego, częstochowski owal był dobrze przygotowany. - Dziś z torem nie miałem żadnych problemów. Był fajnie przygotowany, odsypujący się i sprzyjający walce. Myślę, że mecz mógł się kibicom podobać - powiedział Tomasz.

Mecz zakończył się zwycięstwem Dospel Włókniarza 48:42. - To dużo i mało - skomentował "Gapa". Zdradził, że celem jego drużyny w niedzielnym rewanżu będzie przede wszystkim zwycięstwo, ale także odrobienie strat, by dopisać do dorobku w tabeli punkt bonusowy. - Speedway, zwłaszcza w tym roku, jest nieprzewidywalny. My na pewno będziemy chcieli pojechać w Gorzowie za 3 punkty. We Włókniarzu nie jeżdżą słabi zawodnicy, więc na pewno też nie będzie łatwo w rewanżu. Musimy się spiąć i zwyciężyć.

Na zakończenie warto wspomnieć o sposobie, w jakim Tomasz Gapiński został na SGP Arenie Częstochowa przyjęty. Częstochowscy kibice doskonale pamiętają, gdy niejednokrotnie "Gapa" prowadził Lwy do meczowych zwycięstw i wygrywał ważne wyścigi. W pewnym momencie w roku 2009 obok m.in. Nickiego Pedersena był najjaśniejszą postacią zespołu biało-zielonych. W poniedziałek Tomek mógł odbyć sentymentalną podróż do przeszłości. Fani mu to ułatwili witając i żegnając go oklaskami na stojąco. - Oczywiście, że było mi bardzo miło. Człowiek od razu się uśmiecha i serce się raduje. Przyjeżdżam tu po trzech sezonach od czasu startów we Włókniarzu, a ci kibice i tak mnie dopingują. Bardzo im za to dziękuję. Podziękowałem im jeszcze w trakcie meczu, gdy po 14. biegu zrobiłem rundę honorową. Może teraz od tej Częstochowy będzie lepiej - zakończył z nadzieją w głosie Tomasz Gapiński.

Źródło artykułu: