Odkąd Grzegorz Zengota opuścił przed dwoma sezonami drużynę z Grodu Bachusa, mierzył się z nią w bezpośrednich starciach trzykrotnie. Zadowolony może być jednak tylko ze swego występu w barwach Dospelu Włókniarza Częstochowa. Gdy Stelmet Falubaz przybył pod Jasną Górę w czerwcu ubiegłego roku, "Zengi" zdobył dziewięć punktów i bonus, przyczyniając się do wywalczenia przez gospodarzy remisu.
O kolejnych dwóch meczach przeciwko zielonogórzanom Zengota chciałby z pewnością zapomnieć. Przyjeżdżając na ul. Wrocławską jeszcze w barwach Dospelu Włókniarza zdobył w czterech startach zaledwie jeden punkt. Jeszcze gorzej "Zengi" spisał się na tamtym torze w maju tego roku - startując już w barwach Fogo Unii Leszno. Zawodnik wyjechał do dwóch wyścigów i w obu przyjechał do mety na ostatniej pozycji.
Trener Fogo Unii, Roman Jankowski, już wówczas sugerował, iż problem Zengoty leży w jego głowie. - W zeszłym sezonie też tam dobrze nie pojechał, a w tym roku powtórzyła się ta sama sytuacja, więc trudno cokolwiek powiedzieć. Potraktujmy to jako wypadek przy pracy. Być może za bardzo chciał pokazać się i po prostu nie wyszło - tłumaczył w rozmowie ze SportweFakty.pl.
Na szczęście dla Zengoty, niedzielny mecz zostanie rozegrany w Lesznie, gdzie z każdym meczem czuje się coraz lepiej. Swoje najlepsze spotkanie na tamtejszym torze rozegrał prawdopodobnie trzy tygodnie temu, gdy Fogo Unia podejmowała Unibax Toruń. - Indywidualny wynik chyba nie jest tragedią - powiedział wówczas Zengota, który zakończył mecz z ośmioma punktami na koncie. W przypadku równie udanej postawy w niedzielę, drzwi do zwycięstwa nad Stelmetem Falubaz staną być może otworem.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!