W drużynie PGE Marmy Rzeszów zastrzeżeń nie można mieć jedynie do Grzegorza Walaska i Nickiego Pedersena. Reszta pojechała bardzo słabo. - Oni odjechali dobre zawody i zrobili to, co do nich należało. Trzeba im pogratulować - powiedział tuż po meczu trener Żurawi - Dariusz Śledź. - Zupełnie nie tak to miało wyglądać. Do Wrocławia przyjechaliśmy w kompletnie innym celu. Powiedzmy sobie szczerze, trzech zawodników meczu nie wygra, to jest za mało. To jest sport drużynowy i punktować musi cała drużyna. Żeby wygrywać spotkania potrzebujemy punktów większej części zespołu - mówił "Rybka".
Na całej linii zawiódł Rafał Okoniewski, który od spotkania ze Stelmetem Falubazem zmaga się z problemami sprzętowymi. - Trudno na gorąco znaleźć przyczynę porażki. Najprościej mówiąc zabrakło punktów Rafała (Okoniewskiego). On ma jakiś kłopot i od meczu wyjazdowego w Zielonej Górze zmaga się z problemami. Nie znamy szczegółów. Wiemy tylko, że coś jest nie tak i to wszystko. "Jura" też ma jakiś kłopot ze sprzętem. Też strasznie się mota i nie jest do końca zadowolony. Coś musimy zrobić, bo potrzebujemy punktów wszystkich zawodników - tłumaczy Śledź.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Przed rzeszowianami pojedynki na własnym torze. 4 lipca podejmą Fogo Unię Leszno, a 21 lipca Lechmę Start Gniezno. Przed tymi meczami zawodnicy Dariusza Śledzia będą intensywnie trenować na swojej domowej nawierzchni. - Musimy coś pojeździć. Planujemy coś potrenować jeszcze przed meczem z Unią Leszno. Sparing raczej nie wchodzi w grę. Chłopaki muszą pojeździć, poprzerzucać silniki i w końcu wybrać coś, z tego czym dysponują. Muszą znaleźć silniki, które sprawdzą się na naszym torze. Ogólnie nie jest fajnie - kontynuuje szkoleniowiec PGE Marmy.
Po bolesnej porażce we Wrocławiu sytuacja drużyny z Podkarpacia mocno się skomplikowała. Mimo straty trzech punktów cele rzeszowian się nie zmieniają. - Sytuacja się skomplikowała i będzie nam ciężko. Na pewno będziemy walczyć i właściwie tylko to nam pozostało. Musimy się spiąć do końca i zobaczymy co uda się nam wywalczyć - zakończył Śledź.
Mecz we Wrocławiu był o czwórkę. Teraz jest tylko walka o utrzymanie. Każdy to wie oprócz trenera.