W niedzielę 30 czerwca Fogo Unia Leszno podejmowała drużynę Stelmetu Falubaz Zielona Góra. Wynik meczu rozstrzygnął się dopiero w ostatnim biegu. Zarówno gospodarze jak i goście jechali osłabieni w tym meczu. Po wielu emocjonujących pojedynkach i niefortunnych przewrotkach, gospodarzom udało się z dwumeczu uzyskać jeden bonusowy punkt. - Nie był to do końca dobry mecz, ale myślę, że ten jeden punkt, który dzisiaj wywieźliśmy jest ok. Zielona Góra jechała osłabiona - my także. My nie mieliśmy Fredrika, oni Andreasa, ale wydaje mi się, że mieli więcej możliwości taktycznych. Przecież i Patryk Dudek i Jarek Hampel naprawdę zasuwali. Na koniec jeszcze Piotrek się obudził. Nie ma się teraz co rozczulać, trzeba się szykować na następny mecz - podsumował spotkanie Przemysław Pawlicki.
Wraz z Falubazem do Leszna zawitał Jarosław Hampel, który jeszcze rok temu bronił biało-niebieskich barw. Przed meczem widać było, że zarówno "Mały" jak i zawodnicy Romana Jankowskiego świetnie się dogadywali. Jednak gdy doszło do starcia na torze, przyjaźnie poszły w dal. - I Jarek i ja chcemy zawsze każdy bieg wygrać, więc walczyliśmy, zabawy za dużo nie było. Stając pod taśmą, nieważne z jakim zawodnikiem chcę wygrywać. Cały czas pracuję na to, żeby tych biegów wygranych było jak najwięcej. Jarek dzisiaj (niedziela dop. red.) pokazał fenomenalną formę. Ścigaliśmy się, ale jechaliśmy też cały czas w kontakcie. Cieszę się z tego, bo Jarek pokazuje, że w tym sezonie jest bardzo szybki, więc nie mogę narzekać na swój sprzęt. Są to może takie moje błędne nieraz ustawienia, choć silnik chodzi tak, jakbym tego oczekiwał - wyjaśnił Pawlicki.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Na meczu pojawił się prawie komplet kibiców. Kibice na stadion wchodzili jeszcze po pierwszej serii startów. Jak przyznaje starszy z braci Pawlickich, doping jest dla zawodników bardzo ważny w trakcie meczu. - Chciałbym podziękować wszystkim kibicom, za to, że frekwencja była większa i za to, że dali nam super doping. My się bardzo staraliśmy, to było widać, ale niestety nie wyszło nam do końca. Słyszymy kibiców kiedy stajemy pod taśmą. Jak wstają i krzyczą do nas to to naprawdę słychać. Może nie w trakcie biegu, jesteśmy wtedy bardziej skoncentrowani, ale po biegu czy w parku maszyn te okrzyki są słyszalne - dziękował kibicom Przemysław.