W sobotę na praskiej Markecie zakończy się tegoroczna edycja żużlowego mundialu. Zawody półfinałowe w Częstochowie i King's Lynn, a także czwartkowy baraż w Pradze wyłoniły finalistów Drużynowego Pucharu Świata. Faworytami turnieju są właśnie zwycięzcy półfinałów, czyli Polacy i Duńczycy. Pierwsi z nich wykorzystali osłabienie rywali i z dużą przewagą wygrali w Częstochowie. Z kolei obrońcy mistrzowskiego tytułu nie mieli najmniejszych problemów z triumfem na Norfolk Arena.
Reprezentacja Danii dysponuje w tym roku niezwykle silnym i wyrównanym składem. Liderem drużyny jest Nicki Pedersen, który ma miłe wspomnienia z praskiego toru. Trzykrotny mistrz świata w przeszłości odniósł trzy zwycięstwa w Grand Prix Czech, które rozgrywane jest właśnie na stadionie Marketa - arenie finałowych zmagań w DPŚ. Zdaniem "Powera" to Polacy będą faworytami zawodów. - Wiemy, że Polacy są faworytami i jadą bardzo dobrze, ale pojedziemy do Pragi dać z siebie wszystko - przyznał Duńczyk. Oprócz niego o obronę mistrzowskiego tytułu walczyć będą Niels Kristian Iversen, Michael Jepsen Jensen i Kenneth Bjerre.
"PUK" i "Liglad" wraz z Pedersenem w zeszłym roku stanęli na najwyższym stopniu podium turnieju w Malilli. Z kolei Bjerre do kadry wrócił po krótkiej nieobecności i w King's Lynn spisał się zgodnie z oczekiwaniami. Zdaniem filigranowego Duńczyka w Pradze kluczem do sukcesu będą dobre wyjścia spod taśmy. - Uwielbiam zmagania w DPŚ i fajnie, że mamy dużą szansę na zwycięstwo. Jako aktualni mistrzowie świata będzie nam trudniej o obronę tytułu - dużo łatwiej zdobywać, niż bronić. Musimy być skoncentrowani i startować tak jak w King's Lynn. To klucz do zwycięstwa. W przeszłości miałem kilka udanych turniejów Grand Prix w Pradze i mam nadzieję, że w sobotę uda mi się pojechać udane zawody - przyznał Bjerre w rozmowie z serwisem Grand Prix.
Najgroźniejszymi rywalami Duńczyków będzie reprezentacja Polski, która po raz pierwszy w historii Drużynowego Pucharu Świata w finałowych zmaganiach będzie musiała sobie radzić bez Tomasza Golloba. Nowym kapitanem biało-czerwonych został Jarosław Hampel. Mimo nieobecności byłego mistrza świata Polacy nie ukrywają, że chcą powalczyć o najwyższe cele. - Koledzy są w naprawdę dobrej formie. Nikt nie odpuszcza. Walczymy na całego. Nawet, kiedy przegrywamy start, to widać chęć walki i rywalizacji na dystansie. Mobilizacji na pewno nie będzie nam brakowało. To nasz duży plus. W zespole panuje świetna atmosfera, pomagamy sobie wzajemnie. Dzielimy się spostrzeżeniami zarówno co do ustawień motocykli, jak i ścieżek, którymi trzeba jeździć. Duch w drużynie jest wielki - przyznał "Mały".
Skład biało-czerwonych jest taki sam jak podczas półfinału w Częstochowie. Tam z dobrej strony zaprezentowali się wszyscy zawodnicy, a udany debiut zanotował Patryk Dudek. Uznanie w oczach trenera Marek Cieślak znaleźli również Maciej Janowski i Krzysztof Kasprzak, który podobnie jak kapitan kadry narodowej przyznaje, że Polacy chcą stanąć na najwyższym stopniu podium. - Jest tak jak co roku. Atmosfera w reprezentacji jest świetna. Będziemy starali się zrobić w sobotę dobry wynik. Chcemy pojechać dla Polski i dla Tomka Golloba, który ma problemy z plecami - powiedział "KK".
W czwartek stawkę finalistów Drużynowego Pucharu Świata uzupełnili Australijczycy. Musieli się oni jednak sporo namęczyć, by wywalczyć przepustkę do decydującego turnieju. W składzie Kangurów doszło do jednej zmiany w porównaniu do półfinału DPŚ. Słabo spisującego się Davey'a Watta z powodzeniem zastąpił Cameron Woodward. Oprócz niego w kadrze Australii znaleźli się również Jason Doyle, Troy Batchelor i Darcy Ward. Wiele wskazuje na to, że Mark Lemon identyczny skład desygnuje na sobotnie zawody.
Zdaniem kapitana Australijczyków start w barażu może im tylko pomóc w walce o laury w finałowym turnieju. Zawsze awansujemy z barażu. To trudna droga, ale my jeździliśmy na tym torze, a inni tylko mogli obserwować. Może nam to pomóc w sobotę. Myślę, że będziemy walczyć o srebrny oraz brązowy medal. Te zawody są kluczowe. Kiedy dwa lata temu awansowaliśmy w Gorzowie, prawie zdobyliśmy złoty medal. Po barażu wiemy co mamy zrobić. Jesteśmy w 90 proc. dopasowani do toru, dużo się nauczyliśmy o torze i mamy nadzieję, że dzięki temu osiągniemy przewagę. To trudne, ale wszystko może się zdarzyć. Nikt nie myślał o Amerykanach i nagle byli oni blisko wygrania barażu. Potrenujemy w piątek i spróbujemy jeszcze kilku rzeczy - stwierdził Batchelor w rozmowie z serwisem Grand Prix.
Stawkę finalistów uzupełniają Czesi, dla których zajęcie wyższego miejsca niż czwarte będzie dużym sukcesem. Nasi południowi sąsiedzi jako gospodarze mieli zagwarantowane miejsce w finale Drużynowego Pucharu Świata. To efekt zmian regulaminowych w żużlowym mundialu, które obowiązują od zeszłego roku. Dzięki temu reprezentacje, które mają małe szanse na awans do decydujących zawodów mogą wystartować w finale. Tym samym wzrosło zainteresowanie organizacją Drużynowego Pucharu Świata. Kilka dni temu menedżer Czechów podał piątkę zawodników, spośród których czterech wystąpi w finale. Są to Ales Dryml, Lukas Dryml, Josef Franc, Matej Kus i Vaclav Milik.
Finał tegorocznej edycji Drużynowego Pucharu Świata rozpocznie się w sobotę o godzinie 19:00. Czy Polacy będą cieszyć się z szóstego triumfu w tych rozgrywkach i po rocznej przerwie odzyskają mistrzowski tytuł? Czy Duńczycy pokrzyżują szyki naszym rodakom i po raz drugi z rzędu zdobędą złoty medal DPŚ? Czy pozostali uczestnicy finału sprawią niespodziankę i będą do końca walczyć o triumf? Odpowiedzi na te pytania poznamy w sobotni wieczór.
Początek zawodów: godz. 19:00.
Sędzia: Christian Froschauer (Niemcy)
Prezydent Jury FIM: Anthony Steele
Informacje o torze:
Długość: 353 m
Szerokość na prostych: 10 m
Szerokość na łukach: 15,5 m
Hampel-Nicki 12/12
Kasprzak-Iversen 10/12
Janowski - Bjerre 10/8
Dudek - Jensen 8/8