Duńczyk plecy zawodnika gości oglądał tylko raz. Później przyjeżdżał albo na początku stawki, albo zaraz za kolegą z zespołu. Jak ocenił występ swój i swojej ekipy? - Było w porządku, bo przegrałem z rywalem tylko w pierwszym swoim wyścigu, więc sądzę, że to dobry wynik. Cała drużyna spisała się lepiej, co jest ważne, jeśli chce się wygrywać mecze. Mamy nadzieję, że teraz każdy będzie tak jechał i osiągnięcia zespołu będą dużo lepsze. Ja sam byłem zmęczony po finale Drużynowego Pucharu Świata, ale i tak dobrze się zaprezentowałem i jestem szczęśliwy z tego powodu - mówił po meczu Niels Kristian Iversen.
Lider Stali Gorzów, podobnie jak jego koledzy, spodziewał się zupełnie innego spotkania, niż okazało się to w rzeczywistości. Nie uważał jednak, że było to duże zaskoczenie. - Wiedziałem, że to będzie trudne starcie. Tarnów ma silną drużynę i dobrych żużlowców na papierze, ale pokonaliśmy ich w naprawdę komfortowy sposób. Nie wiem czy jest to niespodzianka. Różnie jednak bywa, kiedy jest gorąco w parkingu i szuka się ustawień i tak to właśnie było w przypadku Unii. To początek czegoś nowego dla nas - stwierdził uczestnik cyklu Grand Prix.
Żużlowcy Unii Tarnów nie mogli dopasować sprzętu do warunków panujących na torze Stadionu im. Edwarda Jancarza. Przygotowanie nawierzchni zostało jednak pochwalone, gdyż nie było problemów z płynnym pokonywaniem łuków. - Tor był w porządku. Było naprawdę gorąco i trudno było utrzymać mokrą nawierzchnię, jednak nie był inny niż zwykle - wyjaśnił Iversen.
Mimo wszystko nawet 31-latka nie ominął stres związany z szukaniem odpowiedniego przełożenia. - Także miałem sporo problemów z ustawieniami motocykla, ponieważ jeździłem na innym silniku, niż normalnie tutaj startuję. Ten był wszędzie szybszy, ale tym razem nie ustawiłem go perfekcyjnie. Teraz już wiem, co robić w motocyklach i nie jest ważne, który wybiorę na ten tor, bo i tak mogę być szybki - zapewnił "PUK".
Zwycięstwo nad "Jaskółkami" z pewnością dobrze wpłynęło na atmosferę w ekipie "żółto-niebieskich", której sytuacja w tabeli uległa poprawie i mając przed sobą spotkania na własnym obiekcie z osłabionym Unibaxem Toruń oraz Betard Spartą Wrocław można się pokusić nawet o wejście do fazy play-off. Trzeba będzie powalczyć jeszcze na wyjazdach. Duńczyk nie popada jednak w hurraoptymizm. - Wciąż wiele spotkań zostało do rozegrania i jeśli nie będziemy ostrożni to cały czas możliwy jest spadek. Musimy być skupieni i wygrywać spotkania - skwitował.
Zawodnik gorzowskiej Stali wspominał o Drużynowym Pucharze Świata, którego finał odbył się w sobotę. Reprezentacja Danii zajęła w nim drugie miejsce, przegrywając z Polską jednym punktem. Decydującym momentem było zwycięstwo Jarosława Hampela, który w 16. biegu jechał jako "joker", a defekt zanotował Nicki Pedersen, dzięki czemu ponownie mieliśmy remis i wróciliśmy do gry. - To było rozczarowujące dla nas. Polska miała silną drużynę i zasługiwali na wygraną. Mieliśmy sporego pecha, bo inaczej moglibyśmy wygrać i to w przekonujący sposób. Nadal sądzę jednak, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty i jesteśmy lepszym zespołem, lecz zabrakło szczęścia. Prowadziliśmy przez całe zawody, ale Polacy mieli lepszą końcówkę, zrobili bardziej przemyślane ruchy i dlatego wygrali - podsumował kapitan zespołu z kraju Hamleta.
Czy zdaniem Iversena potwierdzenie znalazło przysłowie "szczęście sprzyja lepszym"? - Ja mówię, że trzeba być w dobrym miejscu i znaleźć to szczęście. Pojechaliśmy na zasadach Fair Play i to Polska wygrała - krótko skomentował najlepszy zawodnik duńskiej kadry.
Ekipa prowadzona przez Andersa Sechera straciła wywalczony przed rokiem Puchar Ove Fundina. Na kolejny sezon cel pozostanie niezmieniony, choć może być jeszcze trudniej, bo tym razem niektórzy występowali w osłabieniu. - Oczywiście, że w przyszłym roku będziemy walczyć o odzyskanie trofeum, ale do tego jest jeszcze sporo czasu. Wiele rzeczy może się wydarzyć. Mogą pojawić się nowi zawodnicy, a przyszłość Danii wygląda naprawdę dobrze. Mamy sporo młodych zawodników, ale także tych starszych, którzy wciąż robią dobrą robotę. Będzie dobrze, ale trzeba pamiętać, że Polacy, a także inne narody, też mają silne zespoły. W następnym roku Australia będzie miała inną drużynę - zauważył "PUK".
Jeśli zakończą się problemy z finansami to w przyszłym roku mocna będzie reprezentacja Rosji oraz Australia i Szwecja, których kadry były przetrzebione przez kontuzje. - Trudno przewidzieć, co się stanie w przyszłości. Przegraliśmy w sobotę i jestem tym rozczarowany, ale w następnym roku będzie kolejna szansa - zakończył Niels Kristian Iversen.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
- sędzia Wojciech Grodzki
- komisarz toru Zenon Plech
Gollob juz sie boi ze piotrek tor pod niego nie przygotuje