Robert Kościecha zaliczył dość przeciętny występ w niedzielnym spotkaniu. Nieźle zaczął, ale zdawał się słabnąć z biegu na bieg. - Ciężko jest wygrywać, nie mając dwóch podstawowych zawodników. Mimo wszystko będziemy robić co w naszej mocy, by jak najlepiej zakończyć sezon. Do połowy meczu było w miarę OK, potem niestety nam odjechali. Jesteśmy spadkowiczami, a Falubaz walczy o złoto, także dzieliła nas przepaść - powiedział 36-latek w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
- Są jeszcze jakieś matematyczne szanse na utrzymanie. Póki one będą, trzeba walczyć. Jak będzie, to zobaczymy. Ten sezon nie jest dla mnie udany i trzeba sobie powiedzieć to wprost - nie ukrywał "Kostek".
Kościecha przyznał, że nie jest zadowolony ze swojego występu w potyczce ze Stelmet Falubazem Zielona Góra. Dodał, iż to po części wina małej ilości startów. - Zepsułem ostatni bieg i nie jestem zbyt zadowolony. Taki jednak jest sport, trzeba jechać dalej. Nie ma tej ciągłości występów, bo mam tylko polską ligę. Jadę tylko w niedzielę, a inni chłopacy po 2-3 razy w tygodniu. Ja tej możliwości nie mam. Moje objeżdżenie jest bardzo małe - zakończył.