- Dziękuję za gratulacje, ale ja tak naprawdę nie cieszę się swoim wynikiem. Trochę zabrakło mi do udziału w finale. Byłem tak blisko, ale niestety nie udało się tego osiągnąć. Zabrakło mi jednego okrążenia. Wydaje mi się, że mogłem jeszcze więcej zdziałać - powiedział po debiucie w Grand Prix dla SportoweFakty.pl Andrzej Lebiediew.
W półfinale waleczny Łotysz był o krok od dojechania na drugiej pozycji, dającej awans do finału. Dlaczego nie udało się utrzymać wywalczonej wcześniej na dystansie pozycji? - Wyprostowało mnie na jednej z kolei i zbyt długo kontrowałem motocykl, przez co Darcy Ward wyprzedził mnie. Straconego miejsca nie byłem już w stanie odbić. Szkoda, ale taki jest żużel. Jeden błąd i koniec marzeń o finale - dodał debiutant w cyklu Grand Prix.
Młody Łotysz udowodnił tym występem, że w przyszłości pewnie będzie miał szanse na stałe występy w elitarnym cyklu. Lebiediew jest największą nadzieją łotewskiego żużla. - Pierwszy krok do światowego żużla zrobiłem. Nie byłem ostatni w tej silnej stawce żużlowców. Pokazałem, że potrafię walczyć. W najbliższym czasie chciałbym awansować do cyklu Grand Prix jako stały uczestnik i walczyć z czołówką - zdradza plany Lebiediew.
Łotewska publiczność niesamowicie reagowała na każdy udany wyścig zawodnika gospodarzy. Prawdziwe szaleństwo wzbudził 20 wyścig, w którym Lebiediew zapewnił sobie udział w półfinale. - Kibice dali mi bardzo dużo siły. Czułem ich doping i wsparcie. Bardzo im dziękuję za ten doping. Cieszę się, że stadion się wypełnił w komplecie. Nasi fani pokazali, że Daugavpils zasługuje na Grand Prix. Przepraszam wszystkich kibiców, którzy liczyli na mój występ w finale. Tym razem jeszcze się nie udało. Następnym razem będzie lepiej - zakończył sympatyczny żużlowiec.