"Jaskółki" w niedzielny wieczór pokonały swoich rywali 47:43, ale z postawy swoich zawodników nie jest zadowolony Marek Cieślak. - Przykro mi to mówić, ale był to jeden ze słabszych meczów w naszym wykonaniu. Nie potrafiliśmy wykorzystać w nim wielu okazji do zdobycia punktów, w wyścigach, w których nasi zawodnicy jechali na wysoko punktowanych miejscach. Rywale nie spodziewali się nawet, że tak łatwo zrobią w Tarnowie bardzo korzystny dla siebie wynik, ale tak na prawdę to wiele punktów sami podaliśmy na tacy drużynie z Zielonej Góry. Po meczu byłem tak zły, że w nocy nie mogłem spać - przyznał szkoleniowiec tarnowskiej Unii w rozmowie z Dziennikiem Polskim.
Do rewanżowego starcia dojdzie w niedzielę. Przed meczem w Zielonej Górze to Stelmet Falubaz jest zdecydowanym faworytem rywalizacji. - W tej chwili najważniejsza będzie sfera psychiczna. Nie mamy innego wyjścia i na rewanż do Zielonej Góry musimy jechać z nastawieniem na zwycięstwo, gdyż tylko wtedy możemy jeszcze liczyć na sukces. Zespół Falubazu na własnym torze jest niezwykle trudnym rywalem, musimy jednak żyć nadzieją, bo ona umiera ostatnia - stwierdził Cieślak.
W Tarnowie zawodnicy Jaskółek aż trzykrotnie dotykali taśmy. Dwa razy zdarzyło się to Januszowi Kołodziejowi, który w pozostałych wyścigach był niepokonany. Zdaniem szkoleniowca Unii jego żużlowcy popełniali też proste błędy na dystansie, gdy dawali się wyprzedzać rywalom z Zielonej Góry.
Źródło: Dziennik Polski
możesz już spać spokojnie.
W Zielonej łomot od FALUBAZU
i nic i tak nie wymyślisz.