Piotr Protasiewicz: Przyciągnęliśmy się jak magnes

Drużyna Stelmetu Falubaz Zielona Góra przegrała w Tarnowie z tamtejszą Unią podczas pierwszego półfinałowego spotkania ENEA Ekstraligi 43:47.

Paweł Kwiek
Paweł Kwiek

Jednym z najlepszych zawodników przyjezdnych był Piotr Protasiewicz. "Pepe" zdobył dla swojego zespołu osiem punktów. - To spotkanie w naszym wykonaniu było lepsze niż w rundzie zasadniczej. Uważam jednak, że wynik tego dwumeczu jest jeszcze sprawą otwartą. Tutaj absolutnie nie możemy już myśleć o finale. Trzeba być bardzo skupionym, ponieważ wynik w rewanżu może być możliwy w każdą stronę. Na pewno rezultat wywalczony w Tarnowie daje nam więcej szans, aniżeli taki, jaki zanotowaliśmy tutaj wcześniej. Uważam, że plan założony przed spotkaniem wykonaliśmy - powiedział po meczu zawodnik drużyny Rafała Dobruckiego.

Jeździec ekipy z Winnego Grodu nie mógł narzekać na swój indywidualny występ. - Szkoda tego mojego wykluczenia. Była szansa na trzy punkty. Pomimo tej sytuacji i późniejszego zera, które było wynikiem popełnionego przez mnie błędu nie mogę sobie wiele zarzucić. Zostawiłem na tym torze kawał serca. Tym bardziej cieszę się, że wynik całego zespołu był lepszy niż ostatnio - dodał.

Pojedynek Jaskółek z Myszkami Miki był zacięty do samego końca. Nie brakowało w nim upadków i nerwowości. - Jak bardzo się staraliśmy, widać po tym że walczyliśmy o jak najlepszy rezultat do ostatniego biegu. Wszystko to stało się po małych komplikacjach i dramatach. Na całe szczęście do Zielonej Góry wracamy cało i zdrowo i od wtorku-środy zaczynamy przygotowania do rewanżowego pojedynku. Mam nadzieję, że nasz obiekt i kibice będą naszymi sprzymierzeńcami. Na razie wykonaliśmy pierwszy krok. Drugi może być trudniejszy - oznajmił.

Z jednego swojego biegu zielonogórzanin został wykluczony za spowodowanie upadku Janusza Kołodzieja. - Jeżeli chodzi o sytuację z Januszem, to wyskoczyłem mu trochę pod koło. Oczywiście nie było to zamierzone. Wjechałem w koleinę i taki był efekt. Można powiedzieć, że przyciągnęliśmy się jak magnes. Wszystko wynikało z woli walki, a nie chęci "wciśnięcia" kogoś w płot. Na tarnowskim torze było kilka dziur. Wszystko przez opady, które trochę namieszały. Zawsze w Tarnowie jest gładko i ślisko. Teraz trzeba było się pilnować i to mnie też troszeczkę zaskoczyło - zakończył.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!



KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×