Na pozycjach juniorów tylko wychowankowie? "Niech GKSŻ nagradza za to kluby"

Pomysł Piotra Szymańskiego, żeby na pozycjach młodzieżowych startowali wychowankowie, miał mieć wielu zwolenników. W ocenie niektórych prezesów budzi on jednak sporo kontrowersji.

Piotr Szymański twierdzi, że jak na razie jego pomysł spotyka się z pozytywnymi komentarzami. Nie brakuje jednak w środowisku żużlowym osób, które mają obawy dotyczące przymusowych startów juniorów - wychowanków. - Pomysł z juniorami jest dobry, ale niesie ze sobą wiele kontrowersji - uważa Zbigniew Fiałkowski. - Po pierwsze zawsze ktoś będzie siedzieć na ławce. Nikt nigdzie nie pójdzie na wypożyczenie. Co będzie się działo w sytuacji, gdy ktoś będzie posiadać sześciu juniorów? Ci lepsi będą w składzie, a co z gorszymi? Nie będą mogli być nigdzie wypożyczeni? Pamiętam, że w latach 90. był taki przepis, że jeśli klub nie wyszkoli dwóch młodzieżowców, to nie może kontraktować zawodnika zagranicznego. Wtedy szkolenie miało miejsce. Pojawia się jednak pytanie, czy przymus startów swoich zawodników w swoich klubach będzie trafny. Nie jestem do końca przekonany - wyjaśnia prezes GKM-u Grudziądz.

W ocenie wielu prezesów i trenerów dla rozwoju polskiego żużla wystarczające są obecne uregulowania. W tej chwili w każdym polskim zespole na pozycjach młodzieżowych muszą startować polscy juniorzy. - Moim zdaniem to w zupełności wystarcza. Jeżeli Główna Komisja Sportu Żużlowego chce, żebyśmy szkolili wychowanków, to niech nagradza kluby za szkolenie adeptów w formie opony, kasku, kewlaru czy jakiegoś stypendium. To byłoby budujące. U nas nie do końca to działa tak, żeby zrobić coś w zamian za coś. Gdyby jednak za wychowanie każdego juniora był kask, kewlar lub motocykl dla szkółki żużlowej, to wtedy takie rozwiązania napędzają pracę z młodzieżą. To byłoby słuszniejsze niż przymus startów - uważa Fiałkowski.

W polskim żużlu miały miejsce już różne rozwiązania dotyczące juniorów. Wydaje się, że te aktualne sprzyjają polskiej młodzieży. Wcześniej na pozycjach młodzieżowców mogli przecież startować nawet zawodnicy zagraniczni. - To nie było złe rozwiązanie, ale zamykało to drogę wielu naszym juniorom. Jeżeli GKSŻ ma teraz taki pomysł, to w porządku, ale należy pomyśleć o przyznawaniu bonusów za szkolenie - twierdzi Fiałkowski, który ma również wątpliwości, czy pomysł Piotr Szymańskiego sprawdzi się w realiach drugoligowych.

- Czekam od miesiąca kwietnia na spotkanie prezesów klubów pierwszej i drugiej ligi. To wtedy Piotr Szymański powiedział, że odbędzie się ono lada dzień. Najpierw miało się odbyć w czerwcu, a później w sierpniu. Teraz jest planowane na wrzesień, ale nie ma oficjalnego potwierdzenia. Z chęcią spotkałbym się z prezesami innych klubów, żeby Piotr wyjaśnił swoje racje. Może dzięki temu dowiedzielibyśmy się, co w takiej sytuacji mają zrobić kluby drugoligowe i wątpliwości zostałyby rozwiane. W mojej ocenie będzie bardzo ciężko, żeby kluby z drugiej ligi miały wyszkolonych dwóch swoich adeptów - podkreśla Fiałkowski.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: