Co dalej z PGE Marmą? Półtorak: Jeśli nic się nie zmieni, to odejdę

Marta Półtorak nie podjęła ostatecznej decyzji dotyczącej pracy na stanowisku prezesa w rzeszowskim klubie. - Jeśli nic w tym sporcie się nie zmieni, to nie chcę mieć z nim do czynienia - zapowiada.

Aktualnie cała uwaga w Rzeszowie skupiona jest na niedzielnym turnieju SEC. Pracy jest bardzo wiele, ale już teraz wiadomo, że impreza zakończy się frekwencyjnym sukcesem. - Przygotowań organizacyjnych jest bardzo dużo, ponieważ chcemy, żeby była to udana impreza dla wszystkich fanów żużla. Turniej pod względem sportowym zapowiada się niesamowicie, ponieważ wszystko może jeszcze się wydarzyć. Mistrza Europy poznamy przecież w Rzeszowie - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marta Półtorak. - Te zawody cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem. Z tego co mi wiadomo, to najlepiej sprzedająca się impreza na Eventimie. Co ciekawe, mamy także zagraniczne rezerwacje. Pochodzą one z Rosji czy Słowacji. Zapowiada się, że będzie to międzynarodowy turniej - dodaje prezes PGE Marmy Rzeszów.

Wysoka frekwencja na rzeszowskiej rundzie SEC pokazuje, że kibice w tym mieście nadal chcą oglądać żużel na wysokim poziomie. Po nieoczekiwanym spadku z ENEA Ekstraligi PGE Marmy, przyszłość klubu jest nadal nieznana. Ostatecznej decyzji dotyczącej pracy na stanowisku prezesa nie podjęła również Marta Półtorak. - Wszystko będzie zależeć od tego, jak potoczą się w ogóle losy żużla w Polsce. Wiemy już, bo ta sprawa była szeroko komentowana, że niemal wszystkim przedstawicielom klubów ekstraligowych nie podoba się, co dzieje się w tej dyscyplinie - tłumaczy Marta Półtorak.

Jak się łatwo domyślić, tymi słowami szefowa PGE Marmy nawiązuje do spotkania we Wrocławiu, w którym uczestniczyli przedstawiciele klubów ENEA Ekstraligi, którzy są niezadowoleni ze sposobu zarządzania Ekstraligą Żużlową. - Nie chciałabym na pytanie o funkcjonowaniu Ekstraligi odpowiadać wprost, bo wszyscy wiemy, jakie są sankcje, kiedy prezesi zabierają stanowisku w tej sprawie. Uważam jednak, że speedway idzie w dziwnym kierunku. Dla mnie najważniejsze, żeby nasza dyscyplina była jak najszerzej promowana i cieszyła się dużą oglądalnością. To, co działo się w naszym klubie, w pewnym momencie zeszło do obsługi Ekstraligi. Dwie osoby non stop pracowały, żeby wypełniać wszystkie papierki. Tak naprawdę zostaliśmy ukarani za niemal wszystkie spotkania, które organizowaliśmy w tym roku w Rzeszowie. Tak jak FIM nas chwalił, że jeszcze nikt do tej pory nie zorganizował tak mistrzostw świata na długim torze, tak nasza Ekstraliga za każde spotkanie nakładała na klub kary - wyjaśnia Półtorak.

Swoją przyszłość prezes PGE Marmy uzależnia więc w dużej mierze od tego, czy w zarządzaniu Ekstraligą nastąpią istotne zmiany. Kluby chcą mieć większy wpływ na decyzje zapadające w spółce. Marta Półtorak podobnie jak inni prezesi podkreśla również, że nie chodzi w tym przypadku o sprawy regulaminowe. - Wynik sportowy był dla nas rozczarowujący. W dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że ta drużyna spadła z Ekstraligi. Jeśli w sporcie żużlowym nic się nie zmieni i tak będą szanowani kibice, sponsorzy i ta dyscyplina pójdzie w tym kierunku, to nie chcę mieć z tym nic do czynienia. Uważam, że pod względem sportowym w minionym sezonie oglądaliśmy naprawdę ciekawe widowiska. Było 10 drużyn, które walczyło na równym poziomie. Nawet późniejsi spadkowicze walczyli jak równy z równym z zespołami, które zajęły czołowe lokaty w lidze. Pod tym względem sezon był bardzo udany. Sytuacja, która jest na rynku jest trudna. Cały czas jesteśmy jeszcze w kryzysie. Kluby robią wszystko, żeby podopinać budżety i funkcjonować jak najlepiej. Nam w Rzeszowie pod tym względem zawsze udaje się stawać na wysokości zadania. Tymczasem dostajemy za to kary i mówi się, że ja jako sponsor wydający miliony złotych działam na szkodę sportu żużlowego. W takiej sytuacji nie chcę mieć nic wspólnego z ludźmi, którzy zarządzają tą dyscypliną - przekonuje Półtorak.

- Myślę, że nikt nikomu nie oddawał całkowitej władzy nad Ekstraligą. Jeśli chodzi o kwestie regulaminowe, to one rzeczywiście zawsze powinny być pod auspicjami jednostki niezależnej. PZM jest do tego jak najbardziej odpowiedni. Powinien zajmować się regulaminem i co do tego nikt nie miał nigdy żadnych wątpliwości - dodaje Marta Półtorak.

Prezesi większości klubów są niezadowoleni z tego, że większość decyzji w spółce Ekstraliga Żużlowa podejmuje Polski Związek Motorowy na czele z Andrzejem Witkowskim. Kluby, choć nie domagają się wprost zmiany regulaminu, to jednak mają do niego wiele uwag. Najczęściej można usłyszeć głosy o konieczności utrzymania górnego KSM. - KSM był pomocny, ale to nie jedyna kwestia. Prezesi mówili również o tym, że 10 drużyn w Ekstralidze zapewni rozpowszechnienie tego sportu. Szanuję decyzję, że będzie inaczej, tym bardziej, że wypowiadam się z perspektywy klubu, który spadł z Ekstraligi. Cały czas prezentuję jednak stanowisko, że jeśli chcemy, aby sport żużlowy znaczył coś dla sponsorów, telewizji, to muszą być organizowane mecze, a ich poziom musi być wyrównany. Miniony sezon pokazał, że tak było. Wszyscy są zadowoleni, a my dokonujemy zmian. Niemal wszyscy prezesi mówią jednym głosem, a ktoś twierdzi, że jest inaczej, to zastanawiam się, w czym to jest interesie - tłumaczy Marta Półtorak.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Marta Półtorak uważa, że w polskim sporcie żużlowym nie dzieje się dobrze
Marta Półtorak uważa, że w polskim sporcie żużlowym nie dzieje się dobrze
Źródło artykułu: