Unibax Toruń zainteresowanie Patrykiem Dudkiem wykazuje już od dłuższego czasu. Pierwsze rozmowy miały odbyć się się przed tegorocznymi finałami ENEA Ekstraligi, po tym jak junior Stelmetu Falubazu Zielona Góra znakomicie zaprezentował się w rundzie zasadniczej na Motoarenie. O tym, że w całej sprawie nadal jest coś na rzeczy przekonują osoby z bliskiego otoczenia obu klubów.
Ta informacja brzmi wręcz sensacyjnie w kontekście ostatnich wydarzeń w ENEA Ekstralidze. Ciężko powiedzieć, na ile torunianie faktycznie są zainteresowani sprowadzeniem Dudka, a jak bardzo w tym przypadku chodzi o kolejne podgrzanie relacji pomiędzy oboma klubami. Jedno jest pewne - oferta przedstawiona przez Unibax jest atrakcyjna pod względem finansowym.
Z drugiej strony trudno wyobrazić sobie reakcję kibiców, gdyby młody zawodnik zamienił Zieloną Górę na Toruń. - Rozmowy z Patrykiem na temat kolejnego roku startów w Zielonej Górze cały czas trwają. Wierzę, że dojdziemy do porozumienia. Obie strony nie wyobrażają sobie innego zakończenia tej sprawy - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Marek Jankowski.
Torunianom na przeszkodzie w realizacji sensacyjnego transferu może stanąć kilka czynników. Pierwszy to relacje klubów z Zielonej Góry i Torunia, które są w ostatnim czasie - delikatnie mówiąc - bardzo napięte. Po drugie Unibax nie przewidywał, że w przyszłym sezonie może obowiązywać górny KSM i zamierzał zbudować bardzo silny skład. W Toruniu poza Dudkiem brani pod uwagę byli lub nadal są tacy zawodnicy jak: Emil Sajfutdinow, Michael Jepsen Jensen, Nicki Pedersen czy Tai Woffinden. Ten ostatni z wiadomych powodów nie wchodzi już w grę. Coraz bliżej porozumienia z Jensenem jest natomiast Dospel Włókniarz.
Unibax chce również dokonać poważnych wzmocnień na pozycjach juniorskich. Coraz częściej w kontekście jazdy w Toruniu wymienia się Oskara Fajfera. Wiele mówi się również o zainteresowaniu Szymonem Woźniakiem czy Krystianem Pieszczkiem. Torunianie chcieliby mieć trzech silnych juniorów (wliczając Pawła Przedpełskiego). Jeden z nich mógłby wtedy pełnić rolę zawodnika oczekującego i jednocześnie startować w macierzystym zespole w I lidze, gdyby nie załapał się na dane spotkanie do składu meczowego. Takie rozwiązanie byłoby w ocenie Unibaksu idealne. Klub, który był w tym roku trapiony kontuzjami, zyskałby zawodnika oczekującego, a ten miałby zagwarantowaną odpowiednią liczbę startów.
Tak czy inaczej, w Toruniu jest wiele niewiadomych. Z jednej strony klub czeka na zakończenie sprawy w związku z rewanżowym meczem finału ENEA Ekstraligi. Od tego, jak wysokie kary spotkają ekipę z Grodu Kopernika, może być uzależnione budowanie składu na przyszły rok. Po drugie, KSM mocno komplikuje poczynania i plany działaczy na rynku transferowym. Przy zachowaniu górnego limitu w Toruniu o wzmocnieniach może po prostu nie być mowy.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!