Włókniarz z Emilem awansowałby do finału - rozmowa z Tomaszem Suskiewiczem, menedżerem Emila Sajfutdinowa

Tomasz Suskiewicz zna rozwiązanie, by nawet w przypadku zakazu FIM, Emil Sajfutdinow mógł wystartować w zawodach SEC. Jak przyznaje, nie warto rozpamiętywać tego, co stało się w tym sezonie.

Michał Wachowski: Powiedział pan, że Emil poczynił w tym roku naprawdę spory progres. Można się zatem zastanawiać, jak zakończyłby się ten sezon, gdyby nie pechowe kontuzje.

Tomasz Suskiewicz: Powiem tak: pierwsza kontuzja nie miała za bardzo wpływu na wyniki osiągane przez Emila. Jest jednak podejrzenie, że kiedy uderzył go Andreas Jonsson, doszło do lekkiego uszkodzenia łokcia. Gdy później przewrócił się w Toruniu, to ta kontuzja się pogłębiła. Nie mamy na takie rzeczy wpływu i nikt o tym nie wiedział. Tak się po prostu stało. Natomiast ta druga kontuzja rzeczywiście popsuła nam końcówkę sezonu, bo do tego pechowego momentu Emilowi szło całkiem nieźle.

Rewelacyjną formę prezentował Tai Woffinden. Gdyby pozwoliło na to zdrowie, Emil mógłby jednak nawiązać z nim walkę o Indywidualne Mistrzostwo Świata.

- Na pewno tak. Myślę, że nie staliśmy na straconej pozycji. Mieliśmy tylko trzy punkty straty przed turniejem w Krsko, a w żużlu to praktycznie żaden dystans, bo można to odrobić w jednym wyścigu. Oczywiście Tai był w tym sezonie w rewelacyjnej formie, chociaż jemu też zdarzały się kontuzje. Nie ma teraz sensu do tego wracać. Sezon nie zakończył się tak, jakbyśmy tego oczekiwali, bo mieliśmy na pewno szanse na lepszy wynik, ale zamiast rozpamiętywać, trzeba patrzeć do przodu.

Przykład Emila pokazuje, że świetna forma i dobry sprzęt nie gwarantują sukcesu. Do tego wszystkiego potrzeba także szczęścia, żeby zawodnika omijały kontuzje.

- Niestety w dzisiejszym żużlu tak to wygląda. Kiedy jest dwanaście rund, a nie na przykład sześć czy osiem, to aby myśleć o sukcesie, trzeba startować we wszystkich zawodach i zdobywać w nich jakiekolwiek punkty. Wystarczy spojrzeć na Jarka Hampela czy Nielsa Kristiana Iversena. W połowie sezonu nikt nie mówił o tym, że mają jakiekolwiek szanse medalowe. Przez to, że jeździli w każdych zawodach, stanęli na koniec sezonu na podium. Skorzystali na tym, że dwóch czy trzech zawodników było kontuzjowanych.

Domyślam się, że Emil żałuje także tego, że nie wystartował w kluczowych meczach Ekstraligi. Jego brak wpłynął z pewnością na to, że Dospel Włókniarz zakończył rozgrywki bez medalu.

- Pewnie, że Emil tego żałuje, bo już dawno nie zdobył w Polsce medalu. Chyba rzeczywiście można się pokusić o stwierdzenie, że Włókniarz mając do dyspozycji Emila awansowałby do finału. Gdyby wystartował w tych dziesięciu czy jedenastu wyścigach, to jego drużyna zdobyłaby pewnie w dwumeczu więcej punktów niż Unibax.

- Włókniarz mając do dyspozycji Emila awansowałby do finału - powiedział Tomasz Suskiewicz
- Włókniarz mając do dyspozycji Emila awansowałby do finału - powiedział Tomasz Suskiewicz

Emil otrzymał dziką kartę od organizatorów SEC, ale chyba ani dla pana, ani dla samego zawodnika, nie było to większym zaskoczeniem.

- Generalnie nie rozmawialiśmy wcześniej z organizatorami SEC na ten temat. Wykonano do nas tylko jeden telefon i nas o tym poinformowano. Emil jest z tej dzikiej karty bardzo zadowolony, ponieważ Indywidualne Mistrzostwa Europy wypaliły i cała organizacja zawodów jest świetna. Pozostaje czekać na to, by ten turniej rozwijał się w kolejnych latach jak do tej pory.

Pytanie tylko co w przypadku, gdyby FIM, po namowach BSI, zabronił Emilowi oraz innym zawodnikom startu w SEC oraz Grand Prix.

- W takim przypadku te zawody zawsze mogą nazywać się inaczej.

To znaczy?

- Jeżeli FIM zabroni startu w Mistrzostwach Europy, to impreza może zmienić nazwę na Puchar Europy. Ja nie widzę w każdym razie żadnego problemu i myślę, że organizatorzy mają w zanadrzu jakiś plan, gdyby pojawiły się problemy. Gdybym to ja odpowiadał za SEC, to właśnie zmieniłbym nazwę na inną. Nawet jeśli nie byłyby to oficjalne zawody, to nie zmieniałoby to faktu, że oglądalibyśmy fajne show. Żużel trzeba promować w takiej stacji telewizyjnej jak Eurosport, a dowodem jest liczba widzów tych zawodów. A to, jak taki turniej by się nazywał, dla zawodników nie miałoby większego znaczenia. Grunt, by odbywał się w fajnej atmosferze i był dobrze promowany.

Czy celem na przyszły sezon jest zarówno wygranie Grand Prix, jak i cyklu o Indywidualne Mistrzostwo Europy?

- To, jakie stawia się przed sobą cele nie ma żadnego znaczenia, bo jak widać jedna kontuzja może zniweczyć wszystko. Naszym celem jest po prostu to, by do tego nowego sezonu się jak najlepiej przygotować, zarówno pod względem sprzętowym, jak i fizycznym. A co będzie później? Życie wszystko zweryfikuje.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: