Grupa Azoty zostaje z tarnowskim żużlem, ale w innej formie niż do tej pory. Od nadchodzących rozgrywek pieniądze w całości zasilą konto klubu i pula będzie dzielona między wszystkich zawodników. Nie dojdzie więc do sytuacji z lat poprzednich kiedy szkoleniowiec, "Jasiek" i "Magic" wypłaty mieli regulowane na bieżąco, a reszta kolegów z zespołu czekała na swoje należności przez dłuższy okres. Powody nowej strategii finansowania ekipy z Mościc wyjaśnia członek Rady Nadzorczej tarnowskiego klubu z ramienia Grupy Azoty - Artur Kopeć. - W sezonie 2013 Grupa Azoty miała podpisane indywidualne umowy z dwoma zawodnikami oraz trenerem Markiem Cieślakiem. W stosunku do trenera nie przewidujemy zmian, natomiast w związku z tym, że chcemy podjąć współpracę z klubem nie będzie możliwości zawierać odrębnych umów reklamowych z zawodnikami. Naszym zdaniem na wynik pracuje cała drużyna, chcielibyśmy zatem aby Grupa Azoty promowana była w sposób jednolity poprzez umieszczenie naszego logo na kevlarach, motocyklach, stadionie itp. Z punktu widzenia Grupy Azoty promocja poprzez konkretnych zawodników tak, jak to miało miejsce w obecnym sezonie jest prostszym rozwiązaniem. Natomiast przy tej skali zaangażowania finansowego doszliśmy do wniosku, że w pełni nie wykorzystujemy promocji jaką mielibyśmy w przypadku współpracy z klubem. Jest to o tyle ważne, że pieniądze jakie angażujemy powinny ulegać zwrotowi w postaci ekwiwalentu reklamowego - mówi w rozmowie ze SportoweFakty.pl Kopeć.
Najczęstszym zarzutem wymierzonym w większość polskich klubów jest to, że żyją ponad stan, następnie biorą kredyty na spłatę zobowiązań, a na końcu nakreślają plany naprawcze mające na celu wyprowadzenie działalności na prostą. - Myślę, że tak naprawdę nie ma klubu żużlowego w Polsce, który mógłby powiedzieć, że od strony finansowej wszystko jest w porządku. Każdy ma większe lub mniejsze kłopoty związane przede wszystkim z przekraczaniem budżetów, bo inaczej być nie może, jeżeli podpisuje się kontrakty z zawodnikami na większe kwoty niż wpływy do kasy klubowej. Gwarancją stabilnej sytuacji są dobrzy i sprawdzeni sponsorzy, o których coraz trudniej, bo zarówno atmosfera w speedwayu ostatnio nie jest najlepsza, jak również sytuacja gospodarcza w kraju powoduje, że brakuje hojnych mecenasów. To co jest nieuniknione w tym sporcie to pęknięcie tego balona żądań zawodników, którego pompowanie rozpoczęły same kluby, a dokładniej mówiąc ambicje niektórych prezesów. Mam nadzieję, że sezon 2014 będzie przełomowym w tym aspekcie i pozwoli zawrócić ten sport ze złej drogi - opisuje swój punkt widzenia przedstawiciel Grupy Azoty w Unii Tarnów.
W minionych latach bardzo dużo za uszami mieli również działacze w Tarnowie. O aferach i milionowych długach, które miały miejsce za sprawą byłych prezesów spółki ŻSSA Unia było swego czasu bardzo głośno. Dlatego jednym z głównych działań Rady Nadzorczej jest obecnie oczyszczenie wizerunku klubu oraz zrównoważenie przypływów i wydatków. - Jeżeli chodzi o Unię Tarnów to staramy się wprowadzić pewne mechanizmy, które pozwolą normalnie funkcjonować temu klubowi. Podstawą jest dobrze opracowany plan wpływów i wydatków oraz żelazna dyscyplina finansowa. Tak długo jak będę w Radzie Nadzorczej nie będzie zgody na tworzenie drużyny ponad możliwości finansowe klubu. Przed nami sporo pracy i mam nadzieję, że to co robimy przyniesie oczekiwane efekty - dodaje na koniec.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!