Rosjanin to pierwszy zawodnik ze światowej czołówki, który w rywalizacji pomiędzy SGP a SEC opowiedział się po stronie zawodów organizowanych przez firmę One Sport. Pomimo że punkt regulaminu, który zabraniałby uczestniczyć zarówno w mistrzostwach świata, jak i Europy, nie wejdzie prawdopodobnie w życie, Emil Sajfutdinow rozważa rezygnację ze startów w cyklu zarządzanym przez BSI.
Jak tłumaczy menedżer zawodnika, Tomasz Suskiewicz, patrząc na względy ekonomiczne, starty w Grand Prix nie mają żadnego sensu. Sajfutdinow, w przeciwieństwie do żużlowców z innych krajów, nie otrzymuje bowiem dostatecznego wsparcia ze strony rodzimych sponsorów. - Nie oczekujemy tego, że pozostali zawodnicy pójdą w ślady Emila i też zapowiedzą rezygnację z Grand Prix. Są oni bowiem w innej sytuacji. Problem Emila polega na tym, że oprócz pomocy kilku prywatnych osób, nie ma on żadnych sponsorów, wynikających z jego rywalizacji w Grand Prix. Żużlowcom z innych krajów jest dużo łatwiej pozyskać na te rozgrywki pieniądze i my o tym dobrze wiemy. W naszym postępowaniu chodzi więc o to, by ludzie z Rosji się obudzili. Nie oszukujmy się, Emil jest najlepszym rosyjskim żużlowcem od przynajmniej kilku lat. Promuje swój kraj w Grand Prix, a mimo to jest pozostawiony sam sobie. Duńczycy, Szwedzi czy Anglicy sami pchają się do tych zawodów, bo zdają sobie sprawę, że zagwarantuje to lepsze umowy ze sponsorami. W porównaniu do Rosji, jest to zupełnie inna historia - wyjaśnił menedżer zawodnika w rozmowie z naszym portalem.
Jak zauważa Suskiewicz, bez winy nie są w tym przypadku jedynie sponsorzy. Wiele zarzucić można także rosyjskim działaczom, którzy nie dbają o swoich zawodników. Przykładem tego może być ostatni DPŚ. Rosjanie przystąpili bowiem do rywalizacji bez swoich czołowych reprezentantów. - Potencjał w Rosji jest ogromny, ale nie jest wykorzystywany. Z powodu działań federacji i działaczy oglądamy później takie sytuacje, jak w tym roku podczas półfinału Drużynowego Pucharu Świata. To woła po prostu o pomstę do nieba. Wiele do myślenia może dawać też to, że taki zawodnik jak Emil nie ma w Rosji swojego klubu. Jest to rzecz w światowym żużlu wręcz niespotykana. Australijczycy jeżdżą co prawda w Anglii, ale czują się tam jak w domu. Zawodnicy z innych krajów nie mają też generalnie problemu ze znalezieniem u siebie klubu. Rosyjska federacja się tym natomiast nie przejmuje, a problem ten dotyczy nie tylko Emila, ale i Griszy Łaguty - uważa Suskiewicz.
To, że Rosjanin zrezygnuje ze startów w SGP, nie jest jeszcze przesądzone. - Rozmawiamy z kilkoma firmami i jest jakaś szansa, by Emil wystartował w Grand Prix. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że rzeczywistość rosyjska jest zupełnie inna niż europejska. By się tam przebić, trzeba wykonać naprawdę dużo pracy - dodał menedżer Sajfutdinowa.
Brak sponsorów to nie jedyny powód, dla którego Rosjanin rozważa rezygnację ze startów w SGP. Team Sajfutdinowa ma bowiem wiele zastrzeżeń do działań firmy BSI. Jak wyjaśnił Suskiewicz, chodzi m.in. o próbę zakazu startów w zawodach o Indywidualne Mistrzostwo Europy. - Wyższość SEC nad Grand Prix to jest jedna rzecz. Istotniejsze jest to, że BSI w stosunku do zawodników jest nierównomiernym partnerem i traktuje ich jak małpy w swoim cyrku. Jest to jeden z powodów, dla których Emil zastanawia się nad tym, czy nadal jeździć w Grand Prix, czy też nie - podsumował Suskiewicz.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Kto jest temu winien? Z pewnością nie organizatorzy SG Czytaj całość