Ponieważ przed sezonem z rozgrywek III ligi wycofała się ekipa LPŻ Lublin, żużlowcy tej drużyny mogli związać się z innymi zespołami. W ten sposób pod Wawel trafili bracia Staweccy oraz Próchniak i Kokalski, co było znacznym wzmocnieniem Cracovii. W niedzielę 19 kwietnia 1959 roku ta silna ekipa pokonała zespół LPŻ Toruń 45:32 a spotkanie to rozegrali na torze Wandy w Nowej Hucie, gdyż ze swojej nowej areny mogli skorzystać dopiero miesiąc później. Przytoczona wyżej rezygnacja lublinian z rozgrywek sprawiła też, że czeladzianie w pierwszej rundzie pauzowali, i tym samym drużyna Cracovii miała dodatkowy handicap.
Ponieważ w "czarnym sporcie" znaczną rolę odgrywa znajomość własnego toru, a obiekt w żużlowej stolicy Zagłębia znany był z wysokiego stopnia trudności, stąd goście awizowali skład oparty na doświadczonych zawodnikach. Żużlowcami mającymi wrócić z Czeladzi z przysłowiową tarczą byli (w kolejności numerów startowych): Jan Stawecki, Marian Stawecki, Robert Nawrocki, Zygmunt Makuła, Leszek Próchniak, Edward Kozioł i Leszek Kokalski. Jednak po przyjeździe na miejsce okazało się, że mecz może się nie odbyć, gdyż nie dojechał wyznaczony przez Główną Komisję Żużlową arbiter. Wprawdzie Kraków od Czeladzi nie dzieli jakaś znaczna odległość, to jednak żal było stracić okazję do wiosennego ścigania i oba zespoły uradziły, by odjechać mecz towarzyski. Obowiązków sędziego podjął się miejscowy działacz, sędzia chronometrażysta Stanisław Rojowski, a decyzję gromkimi brawami przyjęła ponad pięciotysięczna rzesza kibiców. Miejscowa drużyna wpisała do protokołu następujących zawodników: Jan Kapuścik, Krystian Foltyn, Stanisław Czerny, Mirosław Kolenda, Jan Bogolubow, Waldemar Szczechla i Edward Skąpski a pierwszy i ostatni ze składu mieli tego dnia zadebiutować na "czarnym torze".
O trudności toru nad Brynicą przekonali się już w pierwszym wyścigu Kapuścik oraz Jan Stawecki zaliczając upadki, a zwycięzcą inauguracyjnej potyczki został Foltyn. W drugiej odsłonie meczu upadek miał Nawrocki, a widzowie na trybunach aplauzem przyjęli podwójne zwycięstwo żużlowców CKS. Trzeci wyścig wygrał jeżdżący trener gospodarzy Szczechla, ale goście uratowali remis po uślizgu Bogolubowa. Przy prowadzeniu miejscowych 11:6 rozpoczął się najbardziej kuriozalny bieg tego dnia. Upadki zaliczyli Kolenda oraz Jan Stawecki, a zaaferowany tym faktem sędzia przyznał Czernemu i Marianowi Staweckiemu po… 1,5 punktu! Tym samym do protokołu jako wynik wyścigu wpisano niecodzienny remis 1,5:1,5.
Kolejne cztery wyścigi zakończyły się również podziałem punktów, tym razem już regulaminowo 3:3, i po ośmiu biegach CKS prowadził z faworytem 24,5:19,5. W dziewiątej odsłonie meczu trener Szczechla wprowadza zmianę i za poobijanego Kolendę na tor wyjechał Skąpski. Trzy starty Kapuścika w pierwszej części meczu nie były udane, więc fani miejscowej drużyny liczyli, że może drugi z debiutantów pokaże się z lepszej strony. Niestety, czeladzianin nie poradził sobie ani z presją ani z torem i zanotował upadek, a ponieważ Czerny przegrał z Próchniakiem, to goście zaczęli powoli odrabiać straty. W następnym wyścigu niepokonany do tej pory Foltyn przegrał walkę o zwycięstwo z Marianem Staweckim a Bogolubow nie zdołał zdobyć punktu w pojedynku z Nawrockim i przewaga CKS stopniała do jednego oczka (28,5:27,5). Niespodziewanie w jedenastej gonitwie jadący z Próchniakiem Makuła okazuje się lepszy od Szczechli i Czernego i tym samym krakowianie po raz pierwszy w tym meczu obejmują prowadzenie.
Towarzyski charakter spotkania sprawił, że w XII biegu gospodarze stawili na debiutantów i za Kolendę ponownie został zgłoszony Skąpski. Niestety, młody czeladzianin nie czuł się na siłach, by ponownie walczyć o punkty i ostatecznie został w parkingu, ale za to Kapuścik, ku radości kibiców, przedzielił parę gości. Przed wyścigiem nominowanym krakowianie przyjęli już pierwsze gratulacje za zwycięstwo, ale ostatni bieg potraktowali należycie, desygnując Próchniaka i Mariana Staweckiego. Miejscowi również chcieli licznym kibicom wynagrodzić brak walki o ligowe punkty, więc w XIII wyścigu mieli jechać najlepsi: Foltyn i Szczechla. Podwójnym zwycięstwem żużlowcy Cracovii przypieczętowali sukces meczowy 41,5:32,5 i obie ekipy żegnały się umawiając na powtórkę meczu.
Wyniki spotkania:
1. Jan Stawecki – 0 (u; u; -; -)
2. Marian Stawecki – 12,5 (2; 1,5; 3; 3; 3)
3. Robert Nawrocki – 4 (u; 1; 2; 1)
4. Zygmunt Makuła – 6 (1; 2; 1; 2)
5. Leszek Próchniak – 12 (2; 2; 3; 3; 2)
6. Edward Kozioł – 6 (1; 1; 1; 3)
7. Leszek Kokalski – 1 (0; 1)
9. Jan Kapuścik – 2 (u; 0; d; 2)
10. Krystian Foltyn – 11 (3; 3; 3; 2; 0)
11. Stanisław Czerny – 5,5 (2; 1.5; 2 ;0)
12. Mirosław Kolenda – 3 (3; u; -; -)
13. Jan Bogolubow – 1 (u; 0; 1; 0)
14. Waldemar Szczechla – 10 (3; 3; 2; 1; 1)
15. Edward Skąpski – 0 (u; ns)
Najlepszy czas dnia uzyskał w pierwszym wyścigu Foltyn – 85,3 s.
W Krakowie i Czeladzi niecierpliwie czekano na informację dotyczącą terminu powtórzonego meczu, a tymczasem... Jakież zdziwienie zapanowało w obu klubach, gdy kilka tygodni później z Warszawy nadeszły wieści z Biura Sportu PZM. Otóż protokół meczu towarzyskiego przeszedł weryfikację, w wyniku której anulowane zostały starty debiutantów (Kapuścik i Skąpski nie byli wcześniej zgłoszeni do PZM), a jako ostateczny zatwierdzono wynik 41,5:30,5 dla Cracovii! Tym samym w annałach polskiego sportu żużlowego protokół z tego meczu jest ciekawym ewenementem, również z uwagi na kuriozalny wynik wyścigu IV czyli remis 1,5:1,5, gdyż tego błędu nie wychwycił weryfikator spotkania.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!