Wolfe Wittstock nie chce już II ligi. Adam Krużyński: GKSŻ nie ma sobie nic do zarzucenia

 / Na zdjęciu: zawodnik wjeżdża w taśmę
/ Na zdjęciu: zawodnik wjeżdża w taśmę

Dlaczego Wolfe Wittstock nie przystąpi do rozgrywek II ligi? Jak wyjaśnia Adam Krużyński, Niemcy zerwali negocjacje, gdy tylko dowiedzieli się o konieczności wpłacenia 10 tysięcy euro kaucji.

Negocjacje w sprawie przystąpienia Wolfe Wittstock do najniższej klasy rozgrywek w Polsce prowadził przewodniczący GKSŻ, Piotr Szymański. Niemcy zrezygnowali z negocjacji w ubiegły piątek, gdy dowiedzieli się o konieczności wpłacenia na konto PZM 10 tysięcy euro. Kwota ta służyłaby jako zabezpieczenie na wypadek wycofania się zespołu z rozgrywek.

Jak skomentował prezes Frank Mauer, Wolfe Wittstock, w przeciwieństwie do polskich klubów, nie mogłoby liczyć na zwrot wspomnianej kaucji po zakończeniu sezonu. Sytuacja ta jest niezrozumiała dla członka GKSŻ, Adama Krużyńskiego. - Chodziło tu o 10 tysięcy euro, a przecież nie są to jakieś wielkie pieniądze. Służyłyby one jako zabezpieczenie na wypadek, gdyby Niemcy z rozgrywek się wycofali - powiedział w rozmowie z naszym portalem.

Jak podkreśla Adam Krużyński, wina za nieudane negocjacje leży wyłącznie po stronie Wolfe Wittstock. Gdy Niemcy dowiedzieli się o konieczności zapłacenia kaucji, nie wykonali ponownego telefonu do Piotra Szymańskiego. - Prezes Mauer nie chciał w ogóle rozmawiać na temat tej sytuacji. Po otrzymaniu propozycji nie skontaktował się z nami, zamiast tego informując media, że na nasze warunki nie może się zgodzić. Piotr Szymański, podobnie jak ja, dowiedział się więc o wszystkim z Internetu. Myślę, że GKSŻ nie może mieć w tej sprawie sobie nic do zarzucenia. Nie chcieliśmy przecież zarabiać na Wolfe Wittstock pieniędzy. Chodziło nam tylko i wyłącznie o zabezpieczenie polskich klubów - podkreślił Krużyński.

Niewykluczone, że mimo nieudanych negocjacji z Wolfe Wittstock, w rozgrywkach II ligi zobaczymy w najbliższych latach kluby z innych krajów. Kluczowa będzie jednak ich stabilność finansowa. GKSŻ nie zamierza powtarzać błędów z poprzednich lat, gdy przyjęła do rozgrywek kluby z Ukrainy. - W zeszłym sezonie mieliśmy kilka zapytań w tej sprawie. Trudno jednak o tym rozmawiać, póki nie pojawi się partner dysponujący jakimkolwiek budżetem. Nie chodzi tu tylko o kaucję, ale przede wszystkim o to, byśmy otrzymali gwarancję, że taka drużyna będzie bez przeszkód funkcjonować. Jeżeli pojawiłyby się stabilne finansowo kluby z innych krajów, to II liga byłaby dla nich otwarta. Nie możemy dopuścić do tego, by powtórzyła się sytuacja, gdy startowały u nas zespoły z Ukrainy - podsumował Adam Krużyński.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

- Nie chcieliśmy przecież zarabiać na Wolfe Wittstock pieniędzy. Chodziło nam tylko o zabezpieczenie polskich klubów - podkreślił Krużyński
- Nie chcieliśmy przecież zarabiać na Wolfe Wittstock pieniędzy. Chodziło nam tylko o zabezpieczenie polskich klubów - podkreślił Krużyński

Źródło artykułu: