Konrad Mazur: Dołączając do lubelskiego zespołu wielu upatruje w tobie lidera, jak się z tym czujesz?
Robert Miśkowiak: Nie czuję się liderem. Jestem zawodnikiem, który chce jechać jak najlepiej i realizować cel jaki sobie założy. W sumie lider nie wygrywa meczu, wygrywają zawodnicy i to podkreślam, wszyscy zawodnicy.
Włodarze klubu z Lublina nie byli na pewno jedynymi, którzy kusili cię swoją ofertą. Kto jeszcze zabiegał o ciebie?
- Miałem inne propozycje, które były bardzo kuszące. Wybrałem Lubelski Węgiel KMŻ, ponieważ było najwięcej argumentów, żeby tutaj przyjść.
W składzie lubelskiej drużyny oprócz ciebie są tacy żużlowcy jak Davey Watt, Dawid Lampart czy Cameron Woodward. Powiedz jakbyś ocenił siłę zespołu?
- Będziemy się starać jak najlepiej jeździć, ale wydaje mi się, że jesteśmy solidną drużyną. Zawodnicy są tutaj bardzo dobrzy. Davey Watt czy Dawid Lampart, jeżdżą solidnie, mają duży potencjał. Myślę, że będziemy się świetnie konsolidować, wspierać i współpracować na treningach oraz oczywiście na meczach, co jest najważniejsze. Mam nadzieję, że będziemy osiągać przy tym dobre wyniki.
Twoim zdaniem jakie miejsce jest w stanie zająć Lubelski Węgiel KMŻ Lublin w sezonie 2014?
- Ciężko określić - to jest sport, ale myślę, że osiągniemy bardzo dobre miejsce. Mam w głowie poukładane gdzie bym chciał być. Pozwólcie nam pracować, żużel jest nie tylko naszą pracą, ale także hobby, więc chcemy wykonywać swoje zadania jak najlepiej.
Z pewnością jednym z powodów dla którego chciałeś wrócić do Lublina był fakt, że trenerem Koziołków jest Marian Wardzała, z którym miałeś okazję już współpracować.
- Poniekąd to jest duży argument. Bardzo dobrze mi się z nim współpracowało w 2012 roku. Znamy się z trenerem od dłuższego czasu. Jest to świetny fachowiec, świetny człowiek, nie tylko sportowo ale i życiowo. Potrafi zawodnikowi wiele podpowiedzieć, więc ta współpraca układała się wzorowo. U trenera jest pewna elastyczność i współpraca z zawodnikiem, gdzie też sobie bardzo to ceniłem. I na pewno będzie tak dalej.
Skład na przyszły sezon zdecydowanie różni się od tego, w jakim startowałeś w 2012 roku. Będziecie musieli się zgrać z zawodnikami na nowo.
- Będziemy budować atmosferę. Szkoda, że nie ma tej drużyny z 2012 roku gdzie to wszystko tak fajnie działało, ale jest nowy rok, nowy sezon, nowe wyzwania. Trzeba iść do przodu i cieszyć się jazdą.
Przeszkodą nie powinien być także dla ciebie lubelski tor, na którym poprzednio spisywałeś się bardzo dobrze.
- Jeździłem tutaj i świetnie sobie radziłem. Myślę, że obiekt w Lublinie będzie naszym atutem.
Jakie cele indywidualne i drużynowe stawiasz sobie na nadchodzący sezon?
- W drużynie chciałbym jechać najlepiej, osiągać cel i znaleźć się w tej rundzie finałowej gdzie będziemy walczyć o jak najwyższe miejsce w tabeli. Chcę przede wszystkim cieszyć się żużlem, tym czym w swoim życiu się zajmuję. Cele indywidualne będę sobie wyznaczał spokojnie po kolei jak rozpocznie się sezon i chciałbym być w każdym finale i osiągać jak najlepsze rezultaty. Chcę jechać tak jak mi pozwalają na to możliwości, jak najlepiej.
Jak wyglądają twoje plany na przyszły sezon odnośnie innych lig?
- Mam podpisany kontrakt w lidze szwedzkiej. Na pewno nie będę zaczynał sezonu od ligi angielskiej. Najpierw trzeba ruszyć, pojeździć w sparingach, przygotować się i popróbować sprzęt. Na tę chwilę poza ligą polską będę startował tylko w Szwecji.
Tegoroczny okres transferowy był bardzo ciekawy. Patrząc na składy drużyn I ligi, oceń które ekipy stać na awans do Ekstraligi, a które będą walczyć o utrzymanie.
- Nie mi to oceniać. Sport jest nieprzewidywalny, pokazuje nieraz, że faworyci też zawodzą, dlatego wszystko może się zdarzyć. Przykład z 2013 roku kiedy startowałem w barwach Wybrzeża pokazał, że może nie byliśmy do końca faworytami z naszymi problemami w trakcie sezonu, ale potrafiliśmy się spiąć i wygrać ligę.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!