Klubowa przyszłość "Skóry" długo pozostawała niewyjaśniona. Kilka tygodni temu zawodnik mówił, że rozważa nawet rezygnację ze startów w Polsce. Ostatecznie zdecydował się na parafowanie umowy ze spadkowiczem z Enea Ekstraligi. - Mijał już okres podpisywania umów, nie było gdzie podpisać, a Gniezno było jednym z najbardziej niepewnych klubów, więc zdecydowałem się na Start - tłumaczył z "przymrużeniem oka" Skórnicki.
Wychowanek Unii Leszno od dłuższego czasu dość sceptycznie wypowiada się o zmianach zachodzących w sporcie żużlowym. - Nigdy tego nie ukrywałem, że mnie się to wszystko nie podoba, jednak języki są powiązane - przyznał. - Cieszę się, że innym to się chyba podoba, bo nie ma zbyt wielu negatywnych głosów. Życzę im wszystkim, żeby ten żużel się jednak troszeczkę zmienił i żebyśmy wszyscy mieli z niego satysfakcję i wiele emocji - dodał.
Start nie jest uważany za faworyta rozgrywek w sezonie 2014. Celem postawionym przed zespołem ma być walka o czołową czwórkę. Skórnicki uważa, że bardzo ważnym elementem przy analizie potencjału drużyny powinna być ambicja poszczególnych zawodników. Tej, jego zdaniem, gnieźnieńskim żużlowcom nie zabraknie. - Ważnym jest znalezienie się w play-offach, żeby jechać dalej. Sytuacja klubu nie jest różowa, na szczęście to jest sport i liczą się nie tylko finanse. Wszystko może rozegrać się na torze. Mam nadzieję, że otoczka panująca wokół klubu na nas zawodników nie wpłynie i będziemy mogli skoncentrować się przede wszystkim na walce - ocenił.
Skórnicki od kilku tygodni pracuje nad swoją dyspozycją fizyczną. - Jak co roku z początkiem grudnia rozpoczęliśmy przygotowania w naszej silnej grupie takich "wyjętych spod prawa" i ćwiczymy ostro. W piątek prosto z treningu przyjechałem do Gniezna na wigilię klubową, złożyć życzenia i połamać się opłatkiem.
Nie jest wykluczone, że żużlowiec zdecyduje się na starty w brytyjskiej Elite League. Skórnicki ściga się na Wyspach od wielu lat i podkreśla, że nadal "chce mu się" rywalizować na tamtejszych torach. - Choć sytuacja finansowa za granicą od wielu lat nie jest różowa, to jednak są tam jakieś pewne punkty, których człowiek zdaje sobie sprawę, że może się spodziewać. Są jakieś przychody, można inwestować na bieżąco w sprzęt i jest tam ta radocha ze ścigania - stwierdził.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!