Unia Leszno przyznała się do błędu. Medale tylko z liderem w składzie
Fogo Unia Leszno ma realną szansę, by nie tylko awansować do play-offów, ale i znaleźć się w finale Enea Ekstraligi. Jak pokazuje przeszłość, kluczem do sukcesu jest w przypadku Byków lider zespołu.
Pomimo zakończenia ostatniego sezonu na szóstym miejscu w tabeli, leszczynianie zdecydowali się na dokonanie tylko jednej zmiany w składzie. W miejsce Fredrika Lindgrena, z którym nie przedłużono wygasającego kontraktu, zatrudniono Nickiego Pedersena. - Jak wszyscy wiedzą, Nicki został ściągnięty do naszego zespołu jako lider i element układanki, którego nam brakowało. W poprzednim sezonie mieliśmy siedmiu równych zawodników, ale w tych kluczowych momentach mimo wszystko czegoś nam brakowało - przyznał dyrektor klubu, Ireneusz Igielski.
Posunięcie Fogo Unii Leszno docenia ekspert naszego portalu, Jacek Gajewski. Zauważa bowiem, że włodarze klubu wyciągnęli wnioski z ostatniego sezonu. - Działacze tego zespołu dość szybko zdefiniowali sobie problem, który mieli w minionych rozgrywkach. Był nim brak lidera. Warto zresztą przypomnieć, że w czasach kiedy ekipa z Wielkopolski zdobywała mistrzostwo Polski ktoś taki w drużynie był. Można podać przykłady Adamsa, Hampela czy Kołodzieja - podkreślił Gajewski.Wątpliwości, jakie wiążą się z obecnym składem Fogo Unii jest wiele. Pomimo obaw, kibice Byków mają jednak uzasadnione powody do optymizmu. Historia - o czym mowa w dalszej części artykułu - pokazuje bowiem, że leszczynianie liczyli się w walce o medale tylko wtedy, gdy mieli w składzie choć jednego lidera z prawdziwego zdarzenia.
Leigh Adams
Piętnaście sezonów, jakie Leigh Adams spędził w Lesznie to wystarczający okres, by na zawsze zagościć w sercach tamtejszych kibiców. Mając w składzie australijskiego jeźdźca, Unia sięgnęła po dwa Drużynowe Mistrzostwa Polski. Dwukrotnie kończyła natomiast zmagania ligowe ze srebrnymi medalami.
Leszczynianie nigdy nie mieli wątpliwości, że ojcem wspomnianych sukcesów był właśnie Adams. Choć były sezony, gdy Unia rywalizowała o lokaty w środku tabeli, Australijczyk nigdy nie schodził poniżej solidnego poziomu. W ciągu piętnastu lat nie zdarzyło mu się, by jego średnia biegowa spadła poniżej 2,1. W 2007 roku, gdy wraz z Unią sięgał po pierwsze Drużynowe Mistrzostwo Polski, był najlepszym obok Nickiego Pedersena jeźdźcem Ekstraligi. Adams nie spuścił z tonu także w swoim ostatnim sezonie, zakończonym kolejnym złotym medalem. - Leigh nadal jest w doskonałej formie. Pragnął jednak, aby kibice zachowali go w pamięci i w sercach w roli zwycięzcy, a nie jak kogoś odcinającego kupony minionej sławy - tłumaczył decyzję o zakończeniu żużlowej kariery członek jego teamu, Mariusz "Mario" Szmanda.Sezon | Mecze | Biegi | Punkty | Średnia bieg. |
---|---|---|---|---|
2002 | 18 | 91 | 210 | 2,390 |
2007 | 18 | 96 | 243 | 2,635 |
2008 | 20 | 99 | 208 | 2,273 |
2010 | 20 | 97 | 206 | 2,227 |
Nagrodą dla australijskiego jeźdźca były z pewnością medale. Co warte podkreślenia, trzy z nich zdobył wraz z Unią w czterech ostatnich latach żużlowej kariery. W 2007 roku, kiedy Byki świętowały Drużynowe Mistrzostwo Polski, radni miejscy jednogłośnie nadali mu tytuł Honorowego Obywatela Leszna. Nie ulega wątpliwości, że gdyby nie postawa Adamsa, zdobycie złota nie byłoby możliwe. Choć w trakcie finału z Apatorem leszczynianie mogli liczyć także na solidną postawę Krzysztofa Kasprzaka, Jarosława Hampela i Damiana Balińskiego, to właśnie za sprawą Australijczyka Unia była wówczas najlepszą drużyną w kraju.