Michał Wachowski: Ze względu na spadek i sytuację finansową, wykazał się pan dużym zaufaniem w stosunku do Polonii, zostając w klubie na kolejny sezon.
Robert Kościecha: Muszę przyznać, że mam w tym mieście wielu przyjaciół i znajomych, dlatego od początku myślałem o tym, by mimo spadku pozostać w Polonii Bydgoszcz. Tak jak wspominałem już wcześniej, osiągnięcie porozumienia w sprawie kontraktu nie było łatwe, ale ostatecznie to nam się udało. Ze swojej strony mogę zapewnić, że zrobię wszystko, by walczyć z Polonią o jak najlepszy wynik.
Czy zastanawiał się pan nad tym, czego zabrakło w ostatnim sezonie? Wierzył pan, że mając w składzie Grega Hancocka, Aleksandra Łoktajewa czy Krzysztofa Buczkowskiego, Polonia zdoła wywalczyć utrzymanie?
- Wiedzieliśmy, że czeka nas trudny sezon, ale zamierzaliśmy wywalczyć utrzymanie. Myślę, że każdy z nas jeździł tak naprawdę poniżej oczekiwań. Czasem w sporcie jest tak, że czegoś za bardzo się chce i później nic już nie wychodzi. Spadliśmy, ale mamy szansę, by odjechać dobry sezon i się odbudować.
Czy gdy nadeszły kolejne porażki, drużyna nie poradziła sobie z presją?
- Nie chodzi tu tylko o presję, gdyż o naszym spadku zaważyło wiele czynników. Bardzo szkoda nam pierwszych meczów, w których przegraliśmy niewielką ilością punktów. Gdybyśmy wtedy zdołali coś wygrać, to być może jechałoby nam się lepiej w drugiej części sezonu. Można by długo mówić o tym, jakie popełniliśmy błędy, ale myślę, że po wyciągnięciu wniosków trzeba o przykrej sytuacji, jaką był spadek, po prostu zapomnieć.
Czy zamieszanie związane z zadłużeniem klubu i odejściem prezesa Deresińskiego mogło się odbić na wynikach drużyny?
- W trakcie sezonu pojawiły się zawirowania wokół klubu i nie ma co sensu ukrywać, że to na pewno nie pomagało. Dla nas, zawodników, to także nie była łatwa sytuacja, ale nie mieliśmy na nią wpływu. Musieliśmy robić swoje i walczyć o zwycięstwa w lidze. Niestety wynik sportowy nie był tak dobry, jakbyśmy sobie tego życzyli i mamy świadomość, że zawiedliśmy.
Czy starty w I lidze będzie traktował pan jako szansę na odbudowanie po słabym sezonie? Domyślam się, że nie powiedział pan jeszcze ostatniego słowa, jeśli chodzi o Ekstraligę.
- Tak, bo nie ukrywam, że w ostatnim sezonie prezentowałem się słabo i w żadnym wypadku nie mogłem zaliczyć rozgrywek do udanych. Wiem jednak, że mogę wyciągnąć z tego wnioski i poprawić się, startując z Polonią w I lidze. Najbliższy sezon potraktuje jako szansę na podniesienie swojej wartości, co ułatwi mi powrót do najwyższej klasy rozgrywek. Nie licząc pierwszoligowych epizodów z Wybrzeżem Gdańsk i Polonią Bydgoszcz, całe życie jeździłem przecież w Ekstralidze.
Wydaje się, że Polonia będzie mogła nawiązać walkę z czołowymi zespołami I ligi. Przewodniczący Rady Nadzorczej, Józef Gramza, uważa jednak, że ze względu na kłopoty finansowe, klub nie zamierza spieszyć się z powrotem do Ekstraligi.
- Skład wygląda obiecująco, dlatego naszym celem jest znalezienie się w pierwszej czwórce tabeli. Nie wybiegamy na razie dalej w przyszłość i zobaczymy, co się wydarzy. Na to czy klub stać na awans do Ekstraligi na razie nie patrzę. Chcę po prostu pojechać swoje i dopiero później będę martwić się z drużyną o ewentualny awans.
Czy w związku z nieudanym sezonem, poczynił pan zmiany w przygotowaniach?
- Pod względem przygotowań zmieniłem bardzo dużo, ale myślę, że podjąłem dobrą decyzję, bo wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jeśli chodzi o zmiany sprzętowe, to chciałbym, żeby zostało to na razie tajemnicą. Nie ukrywam, że moim celem jest powrót do formy, jaką prezentowałem w 2012 roku. Wtedy mógłbym być zadowolony.
jak widzę po wpisach apetyt dopisuje:)i z tego się cieszę.
,a teraz Soplica wiśniowa odkorkowana