Sytuacja Unibaksu Toruń przed startem najbliższego sezonu jest jasna. Cel sportowy także wydaje się sprecyzowany. Osiem ujemnych punktów - to kara nałożona na klub w związku z wydarzeniami podczas zeszłorocznego meczu finałowego w Zielonej Górze. Niezwykle mocny, by nie rzec "galaktyczny" skład toruńskich Aniołów - to sposób na odrobienie strat, wejście do strefy medalowej i walkę o jeden z krążków.
Czy wobec obecności w meczowej siódemce tak wybitnych żużlowców jak Tomasz Gollob, Chris Holder, Darcy Ward, Emil Sajfutdinow, Adrian Miedziński uprawnione jest, by do miana istotnego, nawet kluczowego ogniwa zaliczyć juniora Pawła Przedpełskiego? Są ku temu powody.
Wielki talent, ważne osiągnięcia
Urodzony w 1995 roku wychowanek toruńskiego Unibaksu licencję żużlową zdał za pierwszym razem po niespełna trzech miesiącach poważnych treningów. - Jest znakomitym przykładem tego, że nie trzeba na żużlu jeździć nie wiadomo, jak długo, by osiągnąć wysoki poziom. Wystarczy kilkanaście miesięcy, jeśli się oczywiście posiada talent. Paweł niewątpliwie ma talent do uprawiania tego ekstremalnego sportu - powiedział prezes Unibaksu Mateusz Kurzawski.
Słowom sternika klubu wtóruje trener Jan Ząbik - Z pewnością jest wielkim talentem, ale talent to nie wszystko, musi być bowiem poparty ciężką pracą. Na talencie można tylko kawałeczek ujechać na drodze sportowej, a poprzez wytężoną pracę, hektolitry potu wylanego na treningach można dojść do naprawdę wielkich sukcesów - zauważa wybitny wychowawca kilku pokoleń żużlowców.
Rezultaty osiągane przez Pawła Przedpełskiego w 2013, pierwszym roku poważnego ścigania, były imponujące. Złoty medalista drużynowych mistrzostw Europy juniorów, drużynowy wicemistrz świata w kategorii juniorów, srebrny medalista młodzieżowych indywidualnych mistrzostw Polski, a nade wszystko lider Unibaksu w niektórych meczach ligowych (m.in. we Wrocławiu, czy w Lesznie) i ostatecznie 30. zawodnik ENEA Ekstraligi pod względem średniej biegopunktowej - to mówi samo za siebie.
Recepta na utrzymanie formy, ale i zagrożenia
O tym, jak istotną częścią każdego składu żużlowego jest, mogący zastępować kolegów, pewny junior, wie każdy, a już na pewno dobrze ten temat znają w takich klubach jak SPAR Falubaz Zielona Góra, Fogo Unia Leszno, czy Stal Gorzów.
Nie inaczej w 2013 r. było w Unibaksie Toruń, gdy liderowi drużyny przez duże L zdarzał się słabszy występ (np. Tomaszowi Gollobowi w Lesznie), bądź zmiana była podyktowana kontuzją (np. brak Adriana Miedzińskiego w Rzeszowie). Ciężar zdobywania punktów w tych oraz innych spotkaniach spoczywał wówczas na barkach Pawła Przedpełskiego, a ten z zadania wywiązywał się wręcz wybornie.
Pamiętajmy, że w 2014 roku partnerem P. Przedpełskiego w formacji juniorskiej będzie perspektywiczny Oskar Fajfer. Niemniej wydaje się, że to torunianinowi przypadnie wiodąca rola wśród młodzieżowców Unibaksu.
Jaka jest recepta na utrzymanie przez "Pawełka" zeszłorocznej formy? - Zarówno on, jego rodzice, jak i klub wiedzą co i jak należy robić, by utrzymał formę. Ma wymarzone warunki do uprawiania tego sportu, teraz wszystko zależy od niego, a przede wszystkim od bezpiecznej jazdy. Każda kontuzja zostawia jakiś ślad. Życzę mu, aby kontuzje omijały go szerokim łukiem, a wyniki wówczas przyjdą same - przewiduje Jan Ząbik.
Na nieco inny aspekt w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zwrócił uwagę kolega Pawła Przedpełskiego z zespołu, Adrian Miedziński. - Wydaje mi się, że nie należy wytwarzać zbyt wielkiej presji wokół niego. Niech Paweł robi swoje, małymi kroczkami pnie się w górę. W przeszłości było wielu dobrych zawodników, którzy mieli zrobić nie wiadomo jaką karierę, a skończyło się różnie, także dzięki pompowaniu atmosfery wokół nich. Uważam jednak, że Paweł Przedpełski sobie z tym akurat poradzi, lecz jeszcze raz powtórzę - wywieranie zbyt wielkiej presji na młodym zawodniku niczemu dobremu nie służy - zaznaczył.
[nextpage]Rady od bardziej doświadczonych kolegów z drużyny
Czy jednak przebywanie na co dzień z tuzami światowego speedway'a nie jest samo w sobie stresujące? Adrian Miedziński, który w 2003 roku jako junior miał okazję startować w jednej drużynie z m.in. takimi zawodnikami jak , , , uważa, że taka sytuacja działa na młodych zawodników mobilizująco. - Generalnie łatwiej o zdobywanie punktów w słabszej drużynie. Dla młodych zawodników jednak sytuacja, w której wewnątrz drużyny poprzeczka ustawiona jest wyżej, jest dużo lepszym rozwiązaniem. Wiadomo, że aby się rozwijać, należy zadawać się z lepszymi od siebie. W słabszych drużynach istnieje ryzyko, choć to nie jest regułą, zahamowania rozwoju żużlowego. W lepszej zaś można dać więcej od siebie, a do tego zyskać na podpatrywaniu i radach zawodników ze światowej czołówki.
Wątpliwości, co do rozwijającego wpływu bardziej doświadczonych żużlowców na Pawła Przedpełskiego, nie ma również Jan Ząbik. - Paweł jest bardzo chłonny rad starszych kolegów. Od każdego doświadczonego zawodnika stara się czerpać jak najwięcej - jeden lepiej jeździ pod bandą, inny ma lepsze wyjścia z łuku. On to podpatruje, przenosi sobie na tor, na treningi, a dzięki temu będzie na pewno coraz lepszym zawodnikiem - uważa trener Unibaksu.
Tym bardziej, że jeżdżący niesłychanie dojrzale, mądrze i świetnie technicznie junior toruńskiej ekipy ma cały czas nad czym pracować. Jego słabszą stroną są wyjścia spod taśmy. - To oczywiście da się poprawić. Tacy zawodnicy jak Hans Nielsen, Tony Rickardsson, czy Jason Crump także długo ćwiczyli ten element żużlowego rzemiosła. Dobry refleks jest oczywiście wrodzony, ale można go wytrenować, paląc na treningach parę sprzęgieł, niszcząc ze 2-3 silniki. To mądry chłopak, wie co chce w tym sporcie osiągnąć i niech, poprzez pracę, dąży do jak najlepszych rezultatów - przestrzega Ząbik.
Nadzieja na niemałą frekwencję
Znakomite wyniki rodowitego torunianina - "naszego Pawełka" - jak pieszczotliwie nazywają drapieżnego i skutecznego na torze Przedpełskiego toruńscy kibice, mogą w pewnym stopniu wpłynąć na dużą frekwencję na MotoArenie.
- Każdy z kibiców ma swojego faworyta wśród zawodników jeżdżących w barwach jego ukochanego klubu, żużlowca dla którego przychodzi na mecze. Nie można powiedzieć, że kibic Unibaksu przychodzi na MotoArenę tylko po to, by zobaczyć światowe "gwiazdy". Oczywiście - gdy ktoś jest fanem np. Emila Sajfutdinowa, bo to świetny żużlowiec i jeździ w cyklu Grand Prix, to będzie zwracał szczególną uwagę na biegi z jego udziałem. Niewątpliwie jednak magnesem, skłaniającym kibiców do kupna karnetów, czy biletów są także zawodnicy stąd, z Torunia - Adrian Miedziński, czy właśnie Paweł Przedpełski - powiedział prezes Mateusz Kurzawski.
Przyszłość klubu i nie tylko
Paweł Przedpełski bez cienia wątpliwości posiada "papiery na jazdę". W niej widać, rzadki u tak młodych zawodników, spokój, który zapewne bierze się ze skali talentu. Jego emanacją jest naturalny sposób, w jaki junior Unibaksu Toruń wybiera najbardziej optymalne ścieżki na torze. Co ważne, robi to nie tylko na MotoArenie, ale także na obiektach, na których w zeszłym sezonie ścigał się po raz pierwszy, bądź drugi w życiu.
Nie będzie chyba zbytniej przesady w stwierdzeniu, że oto żużlowa Polska była w 2013 roku świadkiem narodzin i rozwoju wyjątkowego zawodnika. Żużlowca, mogącego w przyszłości (wcale nie tak odległej) stanowić o sile, zarówno klubu z Torunia, jak i kadry narodowej. Sam zawodnik, przez swoją naturalną skromność widzi to nieco inaczej.
Oby więc Pawła Przedpełskiego w dalszym ciągu charakteryzowała - jak podkreślił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jan Ząbik - ciężka praca, do tego trochę szczęścia oraz brak poważniejszych kontuzji.
I oby tak dziennikarze, jak i kibice żużlowi nie wywierali zbyt wielkiej presji na tym młodym chłopaku. Błędy, czy słabsze mecze zdarzyć się mogą każdemu. Zwłaszcza 19-latkowi.