Nicki Pedersen wściekły na FIM: Kto mi zapłaci za utracone wpływy?

Jednym z żużlowców, który w tym roku miał brać udział zarówno w rywalizacji o tytuł indywidualnego mistrza świata jak i Europy jest Nicki Pedersen. Duńczyk musi teraz zrezygnować z jednych zawodów.

W tym artykule dowiesz się o:

Jest to związane z postanowieniem Międzynarodowej Federacji Motocyklowej, która podjęła uchwałę zakazującą przedstawicielom wszystkich dyscyplin (w tym żużlowcom) startującym w imprezach rangi mistrzostw świata, udziału w turniejach kontynentalnych. Rozgoryczenia tą decyzją nie kryje Nicki Pedersen, który w tym sezonie oprócz rywalizacji w cyklu Grand Prix, miał również ścigać się w Speedway European Championships.

- Na razie wciąż czekamy na wyjaśnienia i oficjalny komunikat, ale to nie jest zabawa, to jasne. W grę wchodzą cztery turnieje, które są dobrze opłacane i będą pokazywane na żywo w Eurosporcie. Jeden z turniejów ma się odbyć w Holsted i mogę go teraz opuścić. To nie jest mądre zachowanie - tłumaczy trzykrotny indywidualny mistrz świata w rozmowie z serwisem ekstrabladet.dk. Pedersen jest zdenerwowany też dlatego, że jeden z jego sponsorów jest związany z obiektem w Holsted.

- Mam już sprzedany pakiet sponsorski na mistrzostwa Europy, kto mi teraz zapłaci za moje utracone wpływy? - zastanawia się żużlowiec Fogo Unii Leszno. Duńczyk w przypadku podtrzymania tego zakazu, rozważy walkę o otrzymanie odszkodowania.

Przypomnijmy, że Nicki Pedersen nie jest jedynym żużlowcem, który miał rywalizować zarówno w Grand Prix jak i SEC. Na liście obu turniejów widnieją też nazwiska Emila Sajfutdinowa i Andreasa Jonssona.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: