Przemysław Pawlicki: Bozia nade mną czuwa

Najsympatyczniejszy żużlowiec w plebiscycie Tygodnika Żużlowego podkreśla, że receptą na sukces w tej kategorii jest bycie skromnym i normalnym. Wierzy, że wreszcie ominie go pech i spełni swoje cele.

Przemysław Pawlicki otrzymał nagrodę na najsympatyczniejszego żużlowca w plebiscycie Tygodnika Żużlowego. Recepta na triumf w tej kategorii? - Uśmiech i normalność - śmieje się żużlowiec leszczyńskiej Unii. - Przede wszystkim staram się być normalny. To że jeżdżę na żużlu, nie jest niczym wyjątkowym. Jestem normalnym człowiekiem, który robi to, co kocha, co sprawia mi przyjemność. Tata nas zawsze uczył, że trzeba być normalnym i mieć w sobie pokorę. Nie chcę się zmieniać. Cieszę się, że drugi czy nawet trzeci rok z rzędu otrzymałem wyróżnienie dla najsympatyczniejszego żużlowca. To bardzo miłe i dziękuję za nie kibicom - powiedział tuż po odebraniu nagrody starszy z braci Pawlickich.

Do tego, by kariera jednego z największych polskich talentów rozwijała się harmonijnie brakuje trochę szczęścia. Do tej pory bowiem kontuzje hamowały Przemysława Pawlickiego. - Dążę do swoich celów, które sobie zakładam co sezon. Niestety, czasami nie wychodzi mi to z uwagi na kontuzję, ale myślę, że Bozia nade mną czuwa i w tym sezonie urazów już nie będzie. Chciałbym, aby udało się zrealizować wszystkie cele, które sobie założyłem - wierzy nasz rozmówca.

Przemysław Pawlicki znalazł się po raz kolejny w dziesiątce najpopularniejszych żużlowców, tym razem na ósmym miejscu. - Każdy zawodnik, który jeździ na żużlu marzy o tym, by wygrać kiedyś plebiscyt. Jeśli osiągnę swoje najwyższe cele, być może znajdę się wyżej w klasyfikacji i zostanę jeszcze bardziej doceniony przez kibiców. Znalezienie się w tej dziesiątce jest już dużym wyróżnieniem, a bycie numerem jeden to spełnienie marzeń. Przede mną jeszcze długa droga. Podstawa to jeździć bezkontuzyjnie. Resztę osiągnę swoją pracą, byle tylko zdrowie dopisywało - podkreśla.

Żużlowcy podczas balu wspominali jeszcze zeszły sezon, ale powoli myślami są już przy starcie do kolejnego. - Rozmawiałem z kolegami i każdy z nas chce już wyjeżdżać na tor. W pewnym momencie brakuje nam już jazdy. Na razie trenujemy na crossie, ale chciałoby się już pojeździć na torze żużlowym - przyznaje Przemysław Pawlicki.

Kapitan Unii Leszno podczas zgrupowań zdążył bliżej poznać nowego żużlowca Byków Nickiego Pedersena. Duńczyk - zdaniem Przemysława Pawlickiego - dobrze zaaklimatyzował się w nowym środowisku. - Nicki Pedersen prywatnie jest sympatyczną osobą. Poza torem idzie się z nim bez problemu dogadać. Wszystko wyjdzie w praniu, jak to będzie wyglądało na torze. Jest to normalny człowiek. Pomimo tego, że jest bardzo utytułowanym zawodnikiem nie wywyższa się w żadnym wypadku. Myślę, że atmosfera w drużynie będzie bardzo dobra - kończy nasz rozmówca.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: