Amerykanin przyzwyczaił się już do tego, że z racji swoich sukcesów i ogromnego doświadczenia gdzie się nie pojawi musi zmierzyć się z rolą lidera drużyny. Takie oczekiwania stawia przed nim nie tylko szkoleniowiec, ale również kibice. - To jest część mojej roboty, za którą dostaję pieniądze. Chcę być dobrym duchem zespołu, jego liderem. Nie można jednak zapomnieć o tym, że na triumf ekipy składa się punktacja siedmiu zawodników. Wszyscy muszą na naszym pokładzie utrzymywać równe i wysokie tempo. Ja obiecuję wszystkim, że dam z siebie wszystko - zapowiedział w swoim stylu dwukrotny indywidualny mistrz świata.
Pochodzący z Kalifornii zawodnik jest szczęśliwy z możliwości ponownego przywdziewania kewlaru w biało-niebieskich barwach. - To fantastyczne, że mogę wrócić do Tarnowa. Powiem więcej. Jestem ponownie w domu. Mam w pamięci sezon 2012, w którym zdobyliśmy medal z najcenniejszego kruszcu w drużynowych mistrzostwach Polski. To były wspaniałe przeżycia. Postaramy się je powtórzyć w nadchodzących rozgrywkach - oznajmił stary-nowy jeździec teamu Grupy Azoty Unii Tarnów