Patrząc tylko na wynik sportowy, musielibyśmy zlikwidować klub - rozmowa z Robertem Terleckim, prezesem Wybrzeża
- Do końca sezonu chcemy pozyskać jeszcze 5,9 mln zł netto. Do tej pory wpłynęło na konto klubu 1,3 mln zł netto - mowa tutaj o wpływach na sezon 2014. Te środki albo są przeznaczane na spłatę zaległości, albo na nowe kontrakty, co też jest istotne.
Jakie klub ma zaległości na ten moment?
- Są to zaległości na poziomie 600-700 tysięcy złotych. Chodzi tutaj o zobowiązania za ubiegły sezon. Środki od sponsorów na ten sezon dopiero wpływają. Takie sytuacje jak ta z miastem, kiedy nie mamy pewności co do wysokości wsparcia finansowego z magistratu skutkują tym, że w niektórych sytuacjach musimy wróżyć z fusów.
Stadion im. Zbigniewa Podleckiego coraz bardziej odstaje pod względem infrastruktury od innych obiektów z ENEA Ekstraligi. Rozmawialiście na ten temat z MOSiR-em?
- Sezon się nie zaczął, więc nie ma co mówić o nadchodzących zaległościach. Uprzedziłem zawodników i mają jasną sprawę jak wygląda sytuacja klubu.
Wyjaśniliście już sytuację z Thomasem H. Jonassonem, który nie przyjechał na prezentację drużyny mimo, że został jej kapitanem?
- Thomas trenował w Gdańsku w czwartek i całkiem dobrze sobie radził. Wszystko jest wyjaśnione. Thomas wie jak wygląda sytuacja. Powiedziałem mu, że jak chce, to nie będę go trzymał na siłę. Jeśli któryś z zawodników nie będzie w stanie zaakceptować sytuacji z przewidywanymi terminami płatności, to może odejść. Na szczęście na razie nie szykują się żadne ubytki kadrowe.
Problemy finansowe ma nie tylko Wybrzeże. Dlaczego w obecnych czasach tak trudno jest przyciągnąć do żużla sponsorów?
- Rozmawiając zawodnikami wiem, że kryzys który mamy obecnie, nie jest obecny tylko w Polsce, ale i w Szwecji, czy w Anglii. Jeszcze niedawno pozyskanie sponsora indywidualnego dla zawodnika na 10 tysięcy złotych nie było żadnym problemem. Dzisiaj znalezienie firmy chcącej przeznaczyć tysiąc złotych na indywidualny sponsoring żużlowca jest bardzo trudne. Obraz przedstawia się czarno. Kryzys dotknął wszystkich bardzo, a sport jest grupą, która płaci frycowe w takich przypadkach. Duże firmy koncentrują się albo na rynek lokalny, gdzie są od wielu lat postrzegani jako sponsor miejscowej drużyny, czego przykładem jest Grupa Azoty w Tarnowie, albo szukają dużych wydarzeń sportowych i koncertów, gdzie dużo łatwiej dotrzeć do szerokiej grupy odbiorców. Każda dyscyplina przyciąga małą grupę odbiorców patrząc globalnie. Obserwuję niektóre dyscypliny, na których mecze przychodzi po 500 osób w najwyższej klasie rozgrywkowej, a ten zespół wygrywa i ma spory budżet. Musimy myśleć w Trójmieście o tym, by się nastawić na danie kibicowi rozrywki sportowej na wysokim poziomie. Przykładem jest Zielona Góra, mająca dwie dyscypliny na które przychodzą komplety widzów. Ci ludzie są związani z tymi dyscyplinami i wraz z władzami i firmami lokalnymi patrzą na przywiązanie kibiców i na całą otoczkę.
Turniej na PGE Arenie Gdańsk jest już pewny?
- Nie udało mi się spełnić wszystkich obietnic. Wynika to z tego, że płynność finansowa klubu cały czas jest niesatysfakcjonująca i trudno podejmować kolejne zobowiązania, wiedząc że nie ma się z czego spłacić starych. Chciałbym, by to widowisko wyglądało lepiej, ale musimy patrzeć na to, by najpierw się kasa zgadzała co do złotówki, a następnie ewentualną nadwyżkę przeznaczać na wzmocnienia i kolejne inicjatywy. Nie można schodzić z pewnego poziomu. Jest w przygotowaniach nowa forma gastronomii, nowe pawilony które będą na koronie stadionu. Również myślimy o zorganizowaniu żużlowych dni otwartych dla pracowników firm będących sponsorami. Może dać to odpowiedni zastrzyk do kasy klubu.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>