Piotr Rusiecki nie wini trenerów. "To tylko jedna porażka"

Jak podkreśla Piotr Rusiecki, nie warto przywiązywać zbyt dużej uwagi do przegranego meczu w Gorzowie Wielkopolskim. - Nie zgadzam się z krytyką trenerów - powiedział prezes Fogo Unii Leszno.

Niedzielny mecz ze Stalą Gorzów zakończył się przekonującym zwycięstwem gospodarzy (57:33), którzy mogą być w zasadzie pewni zdobycia punktu bonusowego. Zdaniem Piotra Rusieckiego, leszczynianie nie spodziewali się tak jednostronnego przebiegu spotkania. - Sądziliśmy, że zdołamy nawiązać walkę, ale wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Był to niestety mecz "do jednej bramki", a zawodnicy totalnie sobie nie poradzili z torem. Najbardziej szkoda nam kibiców, którzy w święta wybrali się za nami do Gorzowa - przyznał prezes leszczyńskiego klubu.

Zdaniem Piotra Ruskieckiego, Fogo Unia może mieć za sobą najtrudniejszy mecz wyjazdowy w tym sezonie. Problemy z odnalezieniem się na gorzowskim torze miał bowiem nawet Nicki Pedersen. - Rozmawiałem w zasadzie ze wszystkimi zawodnikami i każdy powtarzał, że trudno było spasować się z gorzowską nawierzchnią. Nicki Pedersen uważa, że nie ma w Polsce drugiego tak specyficznego toru. Nawet on miał problemy i był wolniejszy niż rywale - ocenił Rusiecki.

Po wysokiej porażce w Gorzowie na słowa krytyki naraził się sztab szkoleniowy leszczyńskiego zespołu. Rezerwy taktyczne stosowane przez Byki nie przynosiły bowiem dobrego rezultatu. - Przegraliśmy w Gorzowie bardzo wysoko, ale nie winię za to sztabu szkoleniowego. Jedna rezerwa taktyczna dokonana w taki czy inny sposób nie zmieniłaby przebiegu tego spotkania. Poza tym, gdyby zawodnicy przywieźli punkty, trenerzy byliby teraz chwaleni. Unia doznała na razie jednej porażki i jest za wcześnie, by wyciągać daleko idące wnioski - podsumował prezes Fogo Unii Leszno.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: