Przed sezonem Marcel Szymko występował w meczach sparingowych w barwach Renault Zdunek Wybrzeża. Szczególnie na własnym torze pokazał się z bardzo dobrej strony, wygrywając z większością rywali. Jego bilans w ENEA Ekstralidze jest jednak mizerny - sześć wyścigów, sześć ostatnich miejsc. - Różnica w sprzęcie ekstra i pierwszoligowym jest ogromna - zauważył zawodnik, który był bliski wygrania z Adrianem Miedzińskim, z którym po wygranym starcie prowadził przez 3,5 okrążenia.
Podpisanie aneksu finansowego tuż przed ligą nie pomogło gdańszczaninowi w odpowiednim przygotowaniu sprzętu. - Nie wygląda to najlepiej i przekłada się bezpośrednio na wyniki. W pierwszym meczu jechałem na moim najlepszym silniku, który jest z zeszłego roku. Mam jeszcze dwa motocykle, które są dużo starsze - przyznał. - Bieg z Miedzińskim pokazał moje braki sprzętowe. W dwóch pierwszych meczach widziałem, jak odjeżdżają mi zawodnicy jadący przede mną. Kiedy patrzę na wyścigi innych zawodników, to ci którzy wygrywają starty zawsze odjeżdżają z okrążenia na okrążenie. Ja mimo znacznej poprawy wyjścia spod taśmy, nie mam jak im odjechać - martwi się wychowanek czerwono-biało-niebieskich.
Warunki na których startuje Szymko są bardzo przeciętne. - Nie mogę zdradzać warunków kontraktu, ale nie stać mnie na zakup choćby jednego silnika, albo porządny serwis jednego z moich starszych silników. W moim odczuciu wydałem bardzo dużo pieniędzy na remonty w ostatnim czasie, jednak ich efekt okazał się katastrofą - przyznał.
Gdańszczanin ma dużego pecha, gdyż gdyby prezentował taką formę jak w sparingach jeszcze gdy był juniorem, mógłby o wiele więcej osiągnąć. - Na pewno złożyło się na taki stan rzeczy bardzo dużo czynników. W ubiegłym sezonie, gdy byłem na kontrakcie amatorskim postanowiłem zaryzykować i z własnych pieniędzy zainwestowałem w sobie sprzęgła oraz części, których mi brakowało i powiedziałem sobie, że skoro nikt mi nie pomaga i nikt we mnie nie wierzy, sam udowodnię wszystkim, że się mylą. Efekt był taki jak oczekiwałem, gdyż w rundzie finałowej punktowałem o wiele lepiej. W tym sezonie moje myślenie i motywacja się nie zmienia. Zainwestowałem już wszystkie pieniądze, jakie otrzymałem za starty w ubiegłym sezonie, jednak kwota ta jest nieporównywalnie mniejsza w stosunku do innych zawodników jeżdżących w ENEA Ekstralidze. Bardzo bym chciał, by ktoś zaczął mi pomagać - zauważył żużlowiec.
- Oczywiście nie mogę deklarować, że od razu robiłbym komplety, jednak szczególnie na gdańskim torze jestem w stanie wygrać z każdym. Mając podobne warunki jak reszta zawodników, byłoby mi dużo łatwiej walczyć. Bardzo bym chciał, by ktoś zaczął mi pomagać, choćby w kwestii zakupu części, czy silnika - zakończył.