Mateusz Makuch: Jarku, krótka piłka. Czy w niedzielę w Gdańsku wystartują Grigorij Łaguta i Michael Jepsen Jensen?
Jarosław Dymek: "Grisza" czuje się już dobrze. Udowodnił to w sobotnim sparingu w Daugavpils, kiedy w czterech biegach zdobył 12 punktów. Myślę, że większość naszych kibiców miała okazję obejrzeć filmik z jazdy "Griszy", który znalazł się na youtubie. Widać, że jest to nasz stary, dobry "Grisza", który przyczepności szuka przy samej bandzie.
Rozmawiałeś z nim. Co mówił?
- Cieszy się, że pojeździł. On nie próżnuje i kiedy tylko dostał zielone światło od lekarza to wsiadł na motocykl.
A kontuzja nie przeszkadzała mu w jeździe?
- W początkowych jazdach trochę odczuwał, ale podkreślam, tylko wtedy, gdy nie czuł jeszcze pewności. Z okrążenia na okrążenie wszystko się poprawiało i czuł się zdecydowanie pewniej. Na koniec już natomiast wszystko było "ok". "Grisza" jest bardzo wygłodniały jazdy. Podejrzewam, że teraz kijem będziemy musieli go spychać z toru, bo trenuje na Łotwie naprawdę bardzo dużo. Nie tylko na torze, ale również w siłowni. Przygotowuje się sumiennie. Kombinezon odbieram mu w środę od producenta, firmy KW i zabieram go dla niego w niedzielę do Gdańska.
Czyli można stwierdzić, że wystartuje on w Gdańsku?
- Zasadniczo przeszkód nie ma.
A będzie trenować przed tym meczem w Częstochowie, tak jak donosiły niektóre media?
- To się jeszcze okaże. "Grisza" ma dobre warunki do treningów w Daugavpils. Sprzyja pogoda, nie dzieje się nic złego. Jest taka opcja, że pojawi się u nas, ale nie jest to konieczne, bo teraz nie czeka nas mecz w Częstochowie, tylko na wyjeździe. Tym bardziej, że nasz owal nijak nie przypomina tego w Gdańsku.
Co natomiast z Michaelem Jepsenem Jensenem? We wtorek ponoć trenował.
- Dokładnie. W środę ma wystartować w meczu ligowym jego drużyny Grindsted. Zaraz po zawodach się zdzwonimy i będziemy wszystko wiedzieli.
Czyli w przypadku Jensena sytuacja nie jest tak klarowna jak Grigorija Łaguty.
- Może inaczej. Pozostaje cień niepewności. Aczkolwiek liczę na to, że ten okres dłuższej przerwy został przez Michaela dobrze wykorzystany. Na bieżąco jesteśmy w kontakcie i myślę, że Duńczyk pojawi się w niedzielę, i pomoże nam w tym trudnym meczu. Nie ukrywajmy, będzie to bardzo ciężki pojedynek.
Przed sezonem wydawało się, że w trzeciej kolejce pojedziecie do Gdańska tylko dopełnić formalności i z łatwością wywieziecie stamtąd zwycięstwo. Pierwszy mecz Wybrzeża z Unibaksem pokazał jednak, że gdańszczanie zwłaszcza u siebie nie będą chłopcami do bicia. Wam z kolei na pewno sytuację komplikują dwa pierwsze przegrane mecze.
- To były tylko przedsezonowe dywagacje. Papier wszystko przyjmie, ale papier nie jedzie. Wybrzeże ma zawodników ambitnych, walecznych, dobrze dopasowanych do swojej nawierzchni. Mają w składzie świetnego juniora w postaci Krystiana Pieszczka. Potrafią sprawić psikusa, co pokazali w pierwszej kolejce. Pokonali sławetny dream-team z Torunia. Wprawdzie kontuzji doznał Emil Sajfutdinow i nie dokończył zawodów, ale zwycięstwo jest zwycięstwem. Dwa punkty zostały w Gdańsku, a Toruń nic nie odrobił z przedsezonowej straty. My też będziemy musieli się tam sporo napocić, aby odnieść sukces. Oczywiście do Gdańska jedziemy z zamiarem zwycięstwa. Zdajemy sobie jednak przy tym sprawę, że będzie ciężko. Być może w składzie Wybrzeża znajdzie się Fredrik Lindgren, ale to już nie zależy ode mnie, od ciebie ani od mojej sąsiadki, tylko od trenera Chomskiego. Czy w zestawieniu meczowym Wybrzeża Szwed się znajdzie, czy też nie, dla nas nie ma to większego znaczenia. Tak czy siak przed nami wymagające sporego wysiłku wyzwanie. Wybrzeże dysponuje odpowiednim potencjałem.
Na pewno twoje myśli powoli zaczynają koncentrować się na tym niedzielnym spotkaniu. Czy gdy myślisz o podróży do Gdańska nie budzą się demony przeszłości? Dwa lata temu też jechaliście do Gdańska z zamiarem zwycięstwa, byliście faworytami, a obaj doskonale pamiętamy, jak to się skończyło…
- Zaraz zakończymy rozmowę. Nie lubię rozpamiętywać spraw z przeszłości. Jest takie powiedzenie, że co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr…
Rozumiem zatem, że rozdział zamknięty i obaw nie ma.
- Oczywiście. Nie ma sensu opierać się na przeszłości. W taki sposób to można sobie krzyżówkę rozwiązać i rozpamiętywać, że dwa lata temu ktoś przegrał w Gdańsku, a 58 lat temu ktoś wygrał w Opolu 18 punktami, więc pewnie podobnie będzie w tym sezonie. To jest tylko sport. Nazwiska w poszczególnych drużynach stale się zmieniają w tempie dosyć zawrotnym. Również w naszej kadrze w stosunku do tamtego sezonu doszło do roszad. Wówczas mieliśmy Kennetha Bjerre, Grześka Zengotę, Daniela Nermarka, który zawiódł. Pamiętam jego duże oczy, gdy wynosiło go szeroko na łukach gdańskiego toru. Czeka nas mecz jak każdy inny w Ekstralidze i jak każdy inny trudny. Nikt za darmo punktów nie daje. Spodziewam się, że taki sam zamiar zwycięstwa w niedzielę jak my, mają też gospodarze.
Bardziej Wybrzeże czymś zaskoczy Włókniarza, bo ma przewagę m.in. własnego terenu i to wy powinniście się obawiać, czy może odwrotnie - Włókniarz jest faworytem i gospodarze muszą wspiąć się na wyżyny, aby was pokonać? Jakie jest twoje zdanie?
- Tutaj zaskoczenia nie może być żadnego. Bo czym możemy się zaskoczyć? Założymy kombinezony w innym kolorze, czy przekręcimy haki na lewą stronę motocykli?
Miałem na myśli to, że chociażby w pierwszej kolejce gospodarze na pewno zaskoczyli Unibax, który był pewny zwycięstwa. Byli mocno skoncentrowani, świetnie dopasowani do toru, wiedzieli, jak skutecznie na nim jechać…
- Dlatego nigdy nie można lekceważyć żadnego z rywali. To, że w tych całych internetach będzie się pisać, że Włókniarz jest faworytem i jedzie jak po swoje, nie ma najmniejszego znaczenia. Na torze walczą zawodnicy. Każdy z nich ma jasno określony cel podjeżdżając pod taśmę, czyli 3 punkty, ewentualnie 2 plus bonus. To są ich pieniądze i wszyscy chcą przyjeżdżać do mety na czołowych pozycjach. Nikt nie ma zamiaru wozić ogonów. Z taką samą myślą podejdą zawodnicy Wybrzeża i Włókniarza. Ja oczywiście wierzę w nasz zespół. Bardzo się będę cieszyć ze zwycięstwa, bo tylko one cieszą, ale podkreślę po raz kolejny, będziemy musieli się sporo napocić.
W ostatnim spotkaniu z Falubazem prędkości brakowało Rune Holcie i Arturowi Czai. W treningu punktowanym w Rybniku byli już w niezłej formie. Zwłaszcza Czaja, który zdobył komplet punktów. Uporali się zatem już ze swoimi kłopotami sprzętowymi i jesteś o nich spokojny, czy jeszcze nad czymś muszą popracować?
- Oni cały czas pracują nad sprzętem i szukają prędkości. Jeśli już ją znajdą, to chcą ją jeszcze zwiększać. Wiem, że przed niedzielnym meczem przejrzą jeszcze silniki i wybiorą te, które najlepiej sprawdzą się na nawierzchni w Gdańsku.
Na koniec krótko. Jak Włókniarz będzie przygotowywał się do tego meczu? Mam na myśli jakiś plan treningów, bo mimo, że charakterystyka torów w Częstochowie i Gdańsku sporo się różni, na pewno gdzieś pojeździcie.
- Tak. Zorganizujemy sobie trening, ale wszystko wskazuje na to, że nie w Częstochowie, tylko w innym ośrodku. Do tego dochodzi liga duńska w przypadku Jepsena Jensena, turniej Chrobrego w Gnieźnie, gdzie pojadą nasi zawodnicy, liga angielska, w której jeździ Peter Kildemand. Jazdy zatem trochę będzie, a jeśli komuś będzie mało, to może potrenować u nas. Jeśli chodzi o formę jeździecką, to myślę, że o Lwy nie należy się martwić.
Bo jak nie tam to gdz Czytaj całość