Amerykański żużel znów może być na topie - rozmowa z Gino Manzaresem, finalistą IMŚJ

 / Gino Manzares wierzy, że sezon 2018 będzie dla niego przełomowy
/ Gino Manzares wierzy, że sezon 2018 będzie dla niego przełomowy

Gino Manzares sprawił niespodziankę w rundzie eliminacyjnej IMŚJ w Leicester i awansował do finału. Amerykanin uważa, że problemy żużla w jego kraju powoli dobiegają końca.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Gałęzewski: Awansowałeś do finałów Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Jakie to uczucie?

Gino Manzares: Mówiąc szczerze czuję się z tym znakomicie. Od momentu w którym zapewniłem sobie awans, uśmiech nie schodzi z moich ust. Bardzo mocno pracuję w tym roku i tylko trzeba się cieszyć z tego, że ciężka praca zaczyna popłacać.

Jak z twojej perspektywy przebiegały sobotnie zawody?

- Ja się czuję świetnie przede wszystkim dlatego, że w obsadzie było wielu chłopaków z dużo większym doświadczeniem niż moje. Były to dla mnie bardzo wymagające zawody, szczególnie po słabym pierwszym starcie. Żałuję też, że przyjechałem trzeci w ostatnim wyścigu, ale na szczęście awansowałem po wygraniu biegu dodatkowego.
[ad=rectangle]
Jeszcze w ubiegłym sezonie wystartowałeś w Neustadt Donau w Drużynowych Mistrzostwach Świata Juniorów i w sześciu biegach nie przywiozłeś żadnego punktu. Teraz udało ci się zdobyć ich aż dziesięć. Co się w tobie zmieniło w tym czasie?

- Szczerze mówiąc bardzo dużo pracuje ze mną Billy Hamill, który jest przy mnie od dwóch lat. Udało mi się bardzo dużo nauczyć. Poziom moich treningów w ostatnim czasie bardzo mocno poszedł w górę. Ja sam również pracuję dużo ciężej.

[b]

Od czasu gdy się urodziłeś, zaledwie dwóch Amerykanów - Ryan Fisher w 2003 i Ricky Wells w 2009 roku awansowało do finałów IMŚJ. Myślisz że teraz poziom szkolenia młodzieży w USA wzrasta?[/b]

- Na szczęście ponownie mamy wielu obiecujących zawodników. W USA jest sporo szybkich dzieciaków, więc czuję, że wracamy! Teraz wszyscy musimy mocno trenować, aby amerykański żużel znów był na topie, jak przed laty.

W twoim kraju jest wiele bardzo krótkich torów. Czy w momencie w którym pojechałeś do Europy, zderzenie z tutejszym żużlem było dla ciebie szokiem?

- Mówiąc szczerze już w poprzednich latach jeździłem do Wielkiej Brytanii, czy do innych państw i próbowałem znaleźć dla siebie miejsce w którymś z klubów. Ścigałem się na wielu różnych torach, więc teraz nie jest to dla mnie wielki szok. Przyznam jednak, że poznając nowe obiekty mogę się bardzo dużo nauczyć w kwestii jazdy, czy też dobierania przełożeń.

W ubiegłym sezonie Gino Manzares startował w reprezentacji USA w Drużynowym Pucharze Świata
W ubiegłym sezonie Gino Manzares startował w reprezentacji USA w Drużynowym Pucharze Świata

Ilu obecnie młodych zawodników ściga się na amerykańskich torach?

- W kwestii szkolenia prężnie działa Billy Hamill, pracując z około dziesięcioma bardzo utalentowanymi zawodnikami, rokującymi wiele na przyszłość. Rokrocznie akademia przez niego prowadzona się rozwija i to Billy'emu możemy zawdzięczać to, że amerykański żużel ma przed sobą przyszłość. W Kalifornii z której pochodzę jest tylko sześć torów.

A jak wygląda sytuacja w pozostałych stanach?

- Mówiąc szczerze właśnie Kalifornia jest miejscem, w którym mamy do czynienia z prawdziwym żużlem. Niektóre inne stany również mają tory, czy zawodników. Nie można ich poziomu porównać do Kalifornii.
[nextpage]
Sponsorzy garną się do żużla w USA?

- Ja jestem szczęśliwy, gdyż mocno wspiera mnie firma Hagon Shocks. W USA jest wielu pasjonatów, którzy mocno pomagają zawodników i chciałbym mocno im podziękować. Wielkie firmy nieczęsto interesują się naszym sportem.

Myśli się u was o stworzeniu ligi? To właśnie rozgrywki ligowe w Europie nakręcają ten biznes...

- Wiele młodych osób o tym myśli i chciałoby zorganizować rozgrywki ligowe. Przed nami jednak wiele pracy, aby udało się takie przedsięwzięcie.

Tylko dwóch Amerykanów awansowało do finałów IMŚJ od czasu, gdy Gino Manzares przyszedł na świat
Tylko dwóch Amerykanów awansowało do finałów IMŚJ od czasu, gdy Gino Manzares przyszedł na świat

W tym roku kończysz 21 lat, a to twój pierwszy rok w lidze. Nie przyjechałeś zbyt późno do Wielkiej Brytanii? Z pewnością mógłbyś nabrać więcej doświadczenia, gdybyś się zdecydował na taki krok 2-3 lata temu...

- Czy zdecydowałem się na to za późno? Być może, ale jest to dla mnie ostatni rok wieku juniora i udało mi się zakwalifikować do finału IMŚJ! Jeśli chodzi o moją karierę, to wciąż myślę o niej przyszłościowo. Uważam, że przyjechałem do Wielkiej Brytanii we właściwym czasie. Billy Hamill i Greg Hancock mówili mi, abym zaczekał do momentu, w którym będę się czuł na to w stu procentach gotowy. Teraz jestem w stu procentach przygotowany na jazdę w Europie. Czynię takie postępy, jakich nie mogłem sobie wyobrazić wcześniej. Jestem podekscytowany, że tak to wszystko wygląda!

[b]

Jeździsz w Ipswich Witches. Jak się czujesz w tym zespole?[/b]

- Wszystko w Ipswich mi pasuje. Atmosfera w drużynie, tor, włodarze klubu - po prostu wszystko! Jestem podbudowany tym, że dostałem szansę i robię wszystko, by nie zawodzić tych, którzy we mnie uwierzyli.

Z pewnością w zrobieniu kariery żużlowcom z USA nie pomaga to, że musicie opuszczać swój kraj i jechać tysiące kilometrów na wschód do Europy...

- To fakt, jest to przykre, gdyż musimy dla kariery poświęcić naprawdę wiele. Wszystko tutaj zależy od zaangażowania oraz od chęci.

Jak byś ocenił obecną rolę Hancocka i Hamilla w amerykańskim żużlu?

- Greg to ikona tego sportu. Wszyscy go tu kochają i chcą jeździć tak jak on. Billy natomiast - jak już wspomniałem wcześniej - jest osobą, bez której rozwój młodzieży byłby niemożliwy. To on stworzył akademię żużla w USA i uczy dzieci tak mocno, jak tylko potrafi. Hagon Shocks Academy to iskra, która rozpaliła zainteresowanie żużlem w naszym kraju.

Manzares podkreśla dużą rolę Hamilla i Hancocka w rozwój amerykańskiego żużla
Manzares podkreśla dużą rolę Hamilla i Hancocka w rozwój amerykańskiego żużla

Jakie są twoje kolejne plany rozwoju kariery? Jesteś odpowiednio przygotowany logistycznie do kontynuowaniu kariery w Polsce, Danii, czy Szwecji?

- Mówiąc szczerze, po prostu potrzebuję szansy, aby pokazać co potrafię. Nie obawiam się dłuższych torów, bo zawsze dobrze mi się na nich jeździło. Z każdym startem poprawiam też swoje wyjście spod taśmy. Jeżdżę w Premier League, gdyż ze względu na nowe przepisy w Elite League, trudno byłoby mi znaleźć dla siebie miejsce w którejś drużynie. Chcę się skupić na tym, by znaleźć dla siebie klub na kontynencie, co pozwoli mi w rozwoju kariery. Bardzo bym chciał jeździć w polskiej pierwszej, czy drugiej lidze w przyszłym sezonie. Jestem przygotowany na to, by ścigać się w waszym kraju w wielu meczach. Liczę, że ktoś da mi szansę i będę robił wszystko, by włodarze klubu i kibice byli ze mnie zadowoleni.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: