Przez długi czas wydawało się, że mecz zakończy się wygraną Fogo Unii, która przed dwoma ostatnimi gonitwami prowadziła 42:36. Za sprawą dwóch zwycięstw 5:1, meczowe punkty trafiły jednak na konto SPAR Falubazu. - Można powiedzieć, że mieliśmy dużo szczęścia. Unia Leszno jest bardzo silna na własnym torze i przez niemal całe zawody znajdowała się na prowadzeniu. Falubaz odrobił jednak straty i to w najbardziej odpowiednim momencie, czyli w ostatnim wyścigu - ocenił w rozmowie z naszym portalem.
[ad=rectangle]
Robert Dowhan nie ma wątpliwości, że bohaterem zielonogórskiego zespołu był zdobywca szesnastu punktów i bonusu - Jarosław Hampel. Były prezes SPAR Falubazu pochwalił także postawę Piotra Protasiewicza. - Jarek pojechał znakomicie i był na tym torze w zasadzie nie do zatrzymania. Można powiedzieć, ze pomylił się w jednym biegu, ale w pozostałych jechał znakomicie. Nie mam wątpliwości, że gdyby nie jego punkty, Falubaz by tego meczu nie wygrał. Budująca jest także postawa Piotra Protasiewicza, który odpalił w kluczowej fazie zawodów, przywożąc bezcenne punkty - podkreślił Dowhan.
Pomimo drugiego w sezonie ligowym zwycięstwa na wyjeździe, zielonogórzanie nie zamierzają popadać w huraoptymizm. Zdaniem Dowhana, spotkanie byłoby znacznie trudniejsze, gdyby w zespole gospodarzy nie zabrakło Kennetha Bjerre. - To zwycięstwo smakuje szczególnie. Z jednej strony chodzi o okoliczności, bo wydarliśmy te punkty gospodarzom w ostatnim wyścigu. Musimy poza tym pamiętać jak trudno rywalizuje się na leszczyńskim torze. Odnieśliśmy drugie zwycięstwo na wyjeździe, ale jesteśmy dopiero w początkowej fazie sezonu i nie ma sensu wyciągać daleko idących wniosków. Jestem przekonany, że z Unią spotkamy się jeszcze nie raz, bo oba zespoły awansują do półfinałów. Leszczynianie będą naprawdę silni, gdy do zdrowia wróci Bjerre - podsumował.