W sobotę w Gorzowie było deszczowo. Gospodarze podawali informacje, że mecz jest zagrożony. Ostatecznie spotkanie odbyło się bez problemów, a dodatkowo tor był polewany. - Myślę, że ten tor nie potrzebował aż tyle wody. Ale po polewaniu nie było ślisko, więc ogólnie woda była dobrze polana - przyznał Artur Mroczka.
[ad=rectangle]
Gorzowski owal miał w niedzielę jednak inną wadę. - Tor był w sumie dobry, ale była jedna dziura na pierwszym łuku i ona psuła wszystko - stwierdził zawodnik Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk. - Było widać tę dziurę wcześniej. Tak naprawdę po dwóch-trzech biegach było już ją widać. Może będą wyciągnięte jakieś konsekwencje wobec gorzowskiego klubu - dodał.
Artur Mroczka w niedzielę zapoznał się z nawierzchnią. - Trochę się poobijałem - powiedział krótko o swoim upadku. - Jestem zadowolony, że jestem cały - dodał. Przyznaje jednak, że mogło być gorzej. - Jechałem w 14. biegu i może gdybym się nie utrzymał, bo pół prostej przejechałem jeszcze wyłamanym motocyklem, to mógłbym skończyć tak samo jak Marcel Szymko. Dobrze, że to już koniec tych zawodów - stwierdził.
Zawodnik gdańskiego Wybrzeża wywalczył w Gorzowie sześć punktów. Jak ocenia swój wynik? - W jednym biegu mogłem wygrać i byłoby fajnie. Jednak jest trochę słabszy wynik niż zakładałem - przyznał. - Po dwóch biegach zmieniłem motocykl i już było dobrze. Tylko chyba był dla mnie nieco za szybki, bo w pierwszym biegu mnie ta dziura pociągnęła i się przewróciłem. A później przywiozłem na nim dwójkę - dodał.
Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk przegrało w Gorzowie 30:60. Co jest w tym sezonie problemem beniaminka? - W tym roku Marcel trochę zawodzi, ale wiadomo to jest przejście z juniora na seniora. Mamy trochę dziur w składzie. Krystian też czasami nie jedzie tak, jakby chciał. Drużyna musi jechać. Jest ciężko. Ekstraliga to są wysokie progi, trzeba po prostu walczyć - podsumował Artur Mroczka.
Ale ubaw. AHAHAHAHA